Stowarzyszenie dyrektorów japońskich przedsiębiorstw (Keizai Doyukai) zwróciło się we wtorek do premiera kraju Junichiro Koizumiego, żeby zaprzestał wizyt w kontrowersyjnej świątyni Yasukuni, bo psują one stosunkiekonomiczne z Chinami i Koreą Południową.
W tokijskiej świątyni kultywowana jest pamięć o japońskich żołnierzach poległych w II wojnie światowej, w tym także o wojennych zbrodniarzach, dlatego przeciw wizytom japońskich polityków w Yasukuni protestują Chiny i Korea Płd., które w czasie wojny światowej były przez Japonię okupowane.
Zdaniem japońskiej agencji Kyodo, to pierwszy przypadek wystąpienia wpływowej organizacji biznesowej z takim żądaniem.
"Jest niepożądane, żeby premier składał wizyty w Yasukuni nie tylko w najbliższym czasie, ale także w przyszłości" - napisało stowarzyszenie w piśmie do premiera.
Junichiro Koizumi prośbę natychmiast odrzucił. "Wielu ludzi biznesu już mnie o to prosiło, ale jasno te prośby odrzucałem. Biznes i polityka to odrębne dziedziny" - powiedział.
Stowarzyszenie wezwało także Chiny, żeby w obiektywny sposób nauczały o najnowszej historii Japonii i zaapelowało o powołanie wspólnej instytucji do badania historii. Taką instytucję Japończycy powołali już wspólnie z Koreą Płd.
Chiny zarzucają Japonii, że w niektórych podręcznikach szkolnych tamtejsi autorzy próbują pomniejszać, lub ukrywać japońskie zbrodnie wojenne. Japonia z kolei zarzuca Chinom, że na lekcjach historii chińscy nauczyciele przemilczają japońskie przemiany demokratyczne po II wojnie światowej.
Japonia to największy kierunek eksportowy dla Chin, podczas gdy Chiny są trzecim co do wielkości rynkiem docelowym dla produktów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Wymiana handlowa między obydwoma krajami systematycznie rośnie. Jak podaje Japońska Organizacja Handlu Zagranicznego, tylko w zeszłym roku wzrosła niemal o 13 proc. - do 190 mld dol.