„PB”: Czym jest medycyna żywienia?

— Medycyna żywienia jest elementem medycyny stylu życia i oznacza dużą interwencję terapeutyczną dzięki zmianom żywieniowym. Często mówię pacjentom, że w różny sposób możemy podejść do szeroko rozumianej terapii. Im większy jest udział metod niefarmakologicznych, tym mniejsze zapotrzebowanie na farmakologię. W ramach metod niefarmakologicznych może to być np. balneoterapia, wyjazd na wczasy, kąpiele, rehabilitacja, ale również medycyna żywienia, czyli inny sposób odżywiania, głębszy niż tylko dietetyka.
Czyli opłaca nam się dobrze jeść, bo jesteśmy tym, co jemy?
— Owszem, ale co to znaczy dobrze jeść? Na pewno dieta powinna być zbilansowana i różnorodna. W medycynie żywienia brane są pod uwagę najnowsze badania, głównie zagraniczne, które dowodzą, jak szkodliwe jest to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.
Pani jest zwolennikiem diety roślinnej, eliminowania bądź redukcji dużych ilości mięsa…
— Trzeba to dokładnie nazwać — jestem zwolenniczką diety opartej na produktach roślinnych, czyli plant-based diet. Badania światowe — ja głównie kształcę się na podstawie wiedzy prezentowanej na konferencjach medycyny prewencyjnej spersonalizowanej organizowanych przez Cleveland Clinic, dokąd jeździłam od lat jako jedyny uczestnik z Europy — dowodzą, że im więcej wprowadzamy białka zwierzęcego do diety, tym jesteśmy bardziej chorzy. Przyspiesza to również proces starzenia.
Czy może być tak, że z czegoś rezygnujemy i niczym tego nie uzupełniamy?
— Co do zasady nie. Jeśli chcemy wyeliminować dany produkt, bo wiemy, że jest dla nas niekorzystny, np. mięso czerwone sprzyja nowotworom, to musimy wiedzieć, jak uzupełnić to białko. Możemy go zastąpić np. białkiem
roślinnym zawartym w roślinach strączkowych, o ile ktoś je dobrze toleruje. Do ewentualnych zmian w swojej diecie trzeba jednak dobrze się przygotować.
Czy jesteśmy w stanie zrobić to sami? Na półkach sklepów rośnie liczba produktów bez mięsa, bez laktozy, bez konserwantów…
— Jestem zwolenniczką korzystania z porad specjalistów i tutaj dużą pomocą służą dietetycy. Nie pamiętam nazwiska lekarza, który powiedział, że jeżeli lekarze nie staną się dietetykami, to w przyszłości dietetycy staną się lekarzami, co już powoli obserwujemy. Dieta jako forma terapii została zarejestrowana przez Departament Zdrowia USA w 2010 r. Jest oparta na wynikach prawie 20-letnich badań doktora Deana Ornisha, który jest lekarzem Billa Clintona i był doradcą zdrowia publicznego prezydenta Obamy. Porównywał on efekt działania statyn, czyli grupy leków obniżających cholesterol, do diety wiejskich obszarów Chin. Okazało się, że interwencja poprzez dietę jest bardziej skuteczna. Tak więc osoby z podwyższonym cholesterolem, którzy mają amerykańską opiekę medyczną, mają do wyboru kardiochirurgię, statyny lub dietę. W ramach tego ubezpieczenia finansowana jest każda z tych terapii.
Na ile taka dieta oznacza przeorganizowanie naszego życia? Każdy chce zdrowo żyć i się odżywiać, ale wielu z nas myśli: muszę to wszystko sam przygotowywać, to kosztuje, to zabiera czas, wezmę się za to za pięć lat.
— Na konferencji Cleveland Clinic zostało powiedziane, że do 35 roku życia organizm „wybacza”, czyli młodsze osoby mogą sobie pozwolić na więcej. Po 35 roku życia powinny jednak się nawrócić. Trzeba po prostu poświęcić czas swojemu zdrowiu. Jest wiele elementów zdrowego stylu życia, m.in. aktywność fizyczna, odpoczynek, kontrola stresu, dieta, sen, dobre relacje z innymi czy rzucenie nałogów.
Rozmowa to fragment najnowszego odcinka podcastu Puls Biznesu do słuchania. Całość do odsłuchania w Twojej aplikacji podcastowej (np. Lecton) lub tu: