W tym tygodniu jen wyceniano najniżej względem zamorskiego juana od momentu jego wprowadzenia w 2010 roku. Jednocześnie kurs japońskiej waluty wobec krajowego, kontrolowanego przez Pekin juana, zbliżył się do poziomów nienotowanych od 1992 roku. Tak gwałtowne osłabienie budzi obawy, że do Japonii napłynie więcej inflacji importowanej, zwłaszcza w sytuacji, gdy bank centralny wciąż z ostrożnością podchodzi do potencjalnej podwyżki stóp procentowych.
Presja na jena wzmacnia się także z powodu niepewności fiskalnej. Obawy związane z zadłużeniem Japonii rozciągnęły słabość waluty również na relacje z dolarem i euro, a także innymi partnerami handlowymi, takimi jak Australia czy Chiny.
Bank Japonii zwleka
Opóźnienia w normalizacji warunków monetarnych sprawiają, że realny, efektywny kurs jena pozostaje na poziomach najniższych od dziesięcioleci. Analitycy ostrzegają, że tak słaba waluta może nasilać presję inflacyjną, szczególnie że Chiny pozostają największym źródłem importu do Japonii. Słabość jena staje się więc problemem nie tylko ekonomicznym, ale także politycznym.
Rynek wyczekuje podwyżki stóp
Inwestorzy powszechnie oczekują, że Bank Japonii podniesie stopy procentowe o 25 punktów bazowych na najbliższym posiedzeniu, które zaplanowane jest na 18-10 grudnia. Prawdopodobieństwo takiej decyzji szacowane jest przez rynek swap na około 92 proc. Mimo to na rynkach utrzymuje się sceptycyzm co do trwałego odbicia jena. Polityka zacieśniania monetarnego musiałaby mieć bowiem długotrwały, a nie incydentalny, charakter.
