Jest decyzja KIO w sprawie przetargu na laptopy dla szkół

Grzegorz SuteniecGrzegorz Suteniec
opublikowano: 2025-06-18 16:39

Immitis kontra reszta świata – tak wyglądało starcie przed Krajową Izbą Odwoławczą w sprawie wymagań w prawdopodobnie największym tegorocznym przetargu na sprzęt IT. Izba wyrok wydala błyskawicznie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- jaki jest wyrok KIO w wartym 1,4 mld zł przetargu na sprzęt dla szkół

- jak izba uzasadniła swoją decyzję

- jakie firmy przystąpiły do postepowania po stronie zamawiającego

- co wynika z opinii eksperckiej przedłożonej przez Immitis

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W środę po południu Krajowa Izba Odwoławcza (KIO) ogłosiła orzeczenie ws. przetargu na sprzęt dla szkół. Przypomnijmy, że w wartymponad 1,4 mld zł przetargu Ministerstwo Cyfryzacji zamierza kupić ponad 404 tys. laptopów, 110 tys. laptopów przeglądarkowych i 220 tys. tabletów, które mają trafić do ponad 17 tys. szkół.

Producenci polskiego sprzętu już wcześniej prosili o pomoc m.in. Radę ds. Cyfryzacji i zwracali uwagę, że w Specyfikacji Warunków Zamówienia (SWZ) zapisano wymóg posiadania przez sprzęt dwóch certyfikatów szwedzkiego TCO i amerykańskiego EPEAT. To uniemożliwało polskim producentom uczestnictwo w przetargu.

Liczni przystępujący

Początkowo po ogłoszeniu przetargu wykonawcy złożyli 10 odwołań na zapisy dokumentacji przetargowej. Zamawiający w dużej mierze wyszedł im naprzeciw, zmienił cześć zapisów i ostatecznie pozostało tylko odwołanie firmy Immitis, która kwestionowała właśnie sprawę certyfikatów.

Immits miał przeciwko sobie nie tylko Centrum Obsługi Administracji Rządowej (COAR), które w imieniu Ministerstwa Cyfryzacji jest organizatorem przetargu. Po stronie zamawiającego do postępowania odwoławczego dołączyło 13 firm: Intaris, Suntar, MDP Polska ITS, MBA Systems, Egida It Solutions, Galaxy Systemy Informatyczne, Computex, Integrated Solutions, Image Recording Solutions, Maxcom, Grupa E, Euvic Solutions i Infonet Projekt.

Rozprawa przed KIO rozpoczęła się we wtorek, a już w środę przewodniczący Bartosz Stankiewicz ogłosił orzeczenie. Izba oddaliła odwołanie.

- Izba w znacznej mierze przyjęła argumentację zamawiającego i licznie zgłaszających przystąpienie po jego stronie wykonawców, uznając tę argumentację za zasadną. Izba zwróciła uwagę, że od wielu lat certyfikaty EPEAT i TCO wymagane są w przetargach w zakresie dostawy sprzętu informatycznego. W związku z tym nie są ani żadną nowością, ani czymś, co mogłoby wykonawców zaskoczyć. Należało uznać, że jest to pewien standard stosowany już od jakiegoś czasu i nie powinno to stanowić wielkiego zaskoczenia dla wykonawców profesjonalnych – powiedział przewodniczący składu KIO.

Tak było i będzie

Bartosz Stankiewicz wskazał też, że wyroki, które wcześniej zapadały przed izbą w podobnych sprawach, wskazują, że wymaganie certyfikatów nie jest dyskryminujące.

- Z innych wyroków przebija się wskazanie, że stosowanie tych certyfikatów ma swoje uzasadnienie. Trudno znaleźć orzeczenia, które jednoznacznie potępiałoby stosowanie jednego czy drugiego certyfikatu – powiedział Bartosz Stankiewicz.

Immitis w żądaniach dołączonych do odwołania postulował, żeby zamiast wymogu przedłożenia certyfikatów dopuścić przedłożenie oświadczenia producenta o tym, że urządzenie spełnia wymogi do ich uzyskania - a same certyfikaty miałyby być składane dopiero z ofertą wykonawczą.

- W tego typu odwołaniach olbrzymie znaczenie mają żądania. Żądania skonstruowane przez odwołującego były tak sporządzone, że pod dyskusję podawały całą podniesioną argumentację. Przy takim postepowaniu, biorąc pod uwagę jego wielkość i pewien społeczny odbiór, byłoby to działaniem nierozsądnym. Takie żądanie nie wchodziło w grę – powiedział przewodniczący składu KIO.

Nie zgodził się też z pomysłem przedstawienie certyfikatów alternatywnych i np. poświadczeń spełniania odpowiedniej normy ISO.

- W ocenie izby taka konstrukcja żądania odniosłaby odwroty skutek. Nie doprowadziłaby do otwarcia zamówienia na konkurencję, przeciwnie – mogłaby je bardziej zamknąć – powiedział Bartosz Stankiewicz.

Interesy producentów

Przewodniczący stwierdził również, że Immitis nie wykazał, że nie mógłby złożyć oferty w postępowaniu.

– Nie przedstawił informacji, jaki sprzęt chciałby zgłosić i z jakim realnie problemem się mierzy. We wcześniejszym postepowaniu odwołujący złożył ofertę na analogiczny przedmiot zamówienia. Nie był w stanie przekonać izby, co takiego zmieniło się między jednym a drugim postępowaniem, że te wymogi są dla niego tak restrykcyjne, że nie będzie mógł złożyć oferty – powiedział przewodniczący składu KIO.

Co istotne, przed otwarciem ofert wykonawcy nie ujawniają, jakiego producenta sprzęt chcą zaoferować. Często nawet próbują to objąć tajemnicą przedsiębiorstwa, żeby nie ujawnić tego po otwarciu ofert. W poprzednim postępowaniu na laptopy Immitis dostarczał laptopy Acer. Z podjętych przez spółkę działań wynika, że teraz chciałaby zaproponować sprzęt od polskiego dostawcy – możliwe, że produkty spółki LCO, której jest dystrybutorem i która ma tego samego właściciela.

Wcześniej Ministerstwo Cyfryzacji informowało, że wpisało w przetargu wymóg dwóch certyfikatów jednocześnie (choć rozporządzenie wymaga jednego z nich) ze względu na konieczność stosowania zasady DNSH (ang. Do No Significant Harm, czyli nie czyń poważnych szkód) ściśle wymaganej w inwestycjach KPO.

Nie tędy droga

Tymczasem Immitis w toku postępowania odwoławczego przedłożył opinię ekspercką sporządzoną przez dr hab. Ewelinę Sokołowską - doktor habilitowaną nauk ekonomicznych, profesor uczelni i kierownik Zakładu Gospodarki i Finansów Cyfrowych na Wydziale Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej. Głosi ona, że zgodność inwestycji finansowanych ze środków publicznych z zasadą DNSH powinna być oceniana na podstawie merytorycznych parametrów środowiskowych oraz zgodności z prawem unijnym, a nie formalnych odniesień do wybranych komercyjnych systemów certyfikacji.

„Certyfikaty TCO i EPEAT pozostają systemami o charakterze komercyjnym, które nie mają statusu normy technicznej ani zharmonizowanego standardu w rozumieniu prawa unijnego, nie są wystawiane przez jednostki akredytowane w świetle rozporządzenia (WE) 765/2008, nie zostały uznane przez Komisję Europejską ani Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej jako obligatoryjne dla wykazania zgodności z DNSH” – czytamy w opinii przedłożonej przez Immitis.

Przewodniczący składu KIO w ustnym uzasadnieniu nie powiedział ani słowa na temat zasadności stosowania certyfikatów w celu potwierdzeni stosowania zasady DNSH.

- Zamawiający ma prawo opisać przedmiot zamówienie według własnych potrzeb. W okolicznościach przedmiotowej sprawy izba nie dopatrzyła się sytuacji, która przez wymaganie certyfikatów prowadziłaby do utrudnienia konkurencji w sposób naruszający zasady systemu zamówień publicznych. Każde wymogi stanowią pewną restrykcję i ograniczają konkurencję – skonkludował przewodniczący składu KIO.

Według naszych informacji Immitis decyzję w sprawie ewentualnej skargi na orzeczenie KIO podejmie po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia.