Orbis chce polubownego zakończenia sporu o Hotel Europejski i utworzenia spółki ze spadko-biercami byłych właścicieli.
Spadkobiercy byłych właścicieli warszawskiego Hotelu Europejskiego walczą o jego odzyskanie. Na obecnym etapie konfliktu trudno jednak powiedzieć, jak się on zakończy. Można natomiast stwierdzić, że traci na tym sam hotel. Orbis nie chce w niego inwestować, bo boi się jego utraty. Obecnie w Warszawie powstaje kilka nowoczesnych hoteli, które na pewno będą odbierać klientów Europejskiemu, należałoby więc podjąć jakieś decyzje.
Zdaniem przedstawicieli Orbisu, są trzy scenariusze zakończenia sporu. Po pierwsze, pozostawienie sprawy w gestii sądów i czekanie na jej rozstrzygnięcie. W tym wypadku można się spodziewać zakończenia sporu za kilka lat. Druga możliwość to załatwienie sprawy za pomocą ustawy reprywatyzacyjnej — to też potrwa. I wreszcie trzecia — polubowne rozstrzygnięcie konfliktu.
— Chcemy zakończyć spór polubownie. Widzimy możliwość podjęcia rozmów z firmą HESA (Hotel Europejski Spółka Akcyjna — podmiot reprezentujący byłych właścicieli hotelu). Orbis skłonny byłby zainwestować w Hotel Europejski i uczynić z niego czterogwiazdkowy obiekt, powiedzmy coś na wzór hotelu Bristol. Szacujemy, że inwestycje mogłyby pochłonąć około 140 mln zł, a takim zapleczem finansowym HESA nie dysponuje. Utworzenie nowej spółki, w skład której weszłyby Orbis i HESA wiąże się oczywiście z ustaleniem wielkości udziałów, ale to jest kwestia negocjacji — mówi Hanna Węglewska, rzecznik prasowy Orbisu.
Przedstawiciele Orbisu twierdzą, że nie widzą dobrej woli z drugiej strony. Jednak przedstawiciele firmy HESA nie wykluczają możliwości utworzenia spółki z Orbisem.
— Polubowne załatwienie sprawy powinno jednak zostać poprzedzone porównaniem nakładów Orbisu i korzyści, jakie osiągnął w czasie dysponowania majątkiem spółki HESA. Od jego wyników zależałyby warunki ewentualnego porozumienia. Orbis nie powinien mówić wyłącznie o swoich nakładach, pomijając korzyści odniesione w okresie użytkowania hotelu. Jeżeli zaś chodzi o stworzenie nowej spółki z udziałem Orbisu i HESA, to nie wykluczamy takiej możliwości — deklaruje A.L. Żółtowski, członek zarządu firmy HESA.
— Niestety HESA od dłuższego czasu składa deklaracje bez pokrycia w przeciwieństwie do Orbisu, który przedstawił warunki ugody na piśmie — mówi Hanna Węglewska.
HESA domaga się od Orbisu opłaty za użytkowanie budynku bez umowy. Przedstawiciele byłych właścicieli twierdzą, że mają do tego prawo, ponieważ Sąd Rejonowy Powiatu Warszawskiego wpisał firmę HESA do księgi wieczystej jako wieczystego użytkownika gruntu, na którym znajduje się budynek hotelu. HESA domaga się więc 82 zł za mkw. powierzchni budynku miesięcznie plus 7 proc. VAT. Obliczana w ten sposób kwota, którą musiałby uiścić Orbis za pierwszy kwartał 2002 r., sięga 7 mln zł.
Orbis odmawia jednak zapłaty, twierdząc, że HESA nie ma prawa do budynku, ponieważ w czasie wojny został on całkowicie zniszczony, a wszystkie nakłady poniesione na jego odbudowę poniósł Skarb Państwa. Przedstawiciele spółki HESA nie chcą wprost komentować odmowy uiszczenia opłaty przez Orbis. Twierdzą jedynie, że jest ona równoznaczna z oświadczeniem, iż Orbis nie zastosuje się do prawa.
Przedstawicie Orbisu podkreślają, że nie kwestionują prawa firmy HESA do gruntu, na którym znajduje się hotel. Natomiast uważają, że sam budynek już się byłym spadkobiercom nie należy. Powołują się na ekspertyzę z grudnia 1947 r. określającą stopień zniszczenia budynku, która stwierdza, że był on zniszczony w ponad 74 proc., a to zgodnie z ustawą z 3 lipca 1947 r. o popieraniu budownictwa oznacza, że odbudowanie takiego obiektu uważa się — w świetle przepisów — za nowy budynek. Ponieważ odbudowano go za pieniądze Skarbu Państwa, powoduje to, zdaniem przedstawicieli Orbisu, że firmie HESA się on nie należy.
Przedstawiciele spółki HESA twierdzą tymczasem, że jedynym prawomocnym dokumentem stwierdzającym stopień zniszczenia hotelu jest zaświadczenie wydane przez Zarząd Miejski m.st. Warszawa, Wydział Inspekcji Budowlanej z 21 marca 1946 r., stwierdzające, że zniszczone zostało 65 proc. budynku, a to zgodnie z tą samą ustawą, na którą powołuje się Orbis, oznacza, że obecny gmach hotelu to nie nowy obiekt, tylko wyremontowany.
Zdaniem przedstawicieli firmy HESA, Orbis posługuje się ekspertyzą prywatnego przedsiębiorcy budowlanego, której nie można brać pod uwagę, bo nie jest dokumentem urzędowym.