Tylko u nas i na Słowacji odwołania w sprawach przetargowych rozpoznawane są w ciągu zaledwie dwóch tygodni. A np. w Austrii trwa to już 2 miesiące, w Finlandii – aż 8.
Te dane dowodzą, że demagogiczne są opinie jakoby odwołania spowalniały udzielanie zamówień i stanowiły przeszkodę w sprawnym wydawaniu pieniędzy - ocenia prezes Urzędu Zamówień Publicznych Jacek Sadowy.
Jak podkreśla "DGP", szybkie rozstrzygnie sporów jest zasługą Krajowej Izby Odwoławczej, instytucji quasi-sądowej wyspecjalizowanej w tematyce zamówień publicznych.
Dzięki powołaniu KIO przed pięcioma laty, systematycznie zaczął się też skracać czas trwania przetargów – tańsze (poniżej progów unijnych) kończą się średnio już po 31 dniach, a droższe – po 81.