Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW) wydobywa węgiel koksowy i produkuje z niego koks wykorzystywany przez huty stali. Jej sukcesy i powodzenia zależą więc całkowicie od koniunktury na rynku stali, która dziś, w czasie popandemicznego odbicia, jest doskonała.
- Do 2050 r. globalne zużycie stali wzrośnie o 60 proc., a europejskie – o 30 proc. Jednocześnie nie ma dziś alternatywy – stal musi być wytapiana w konwencjonalny sposób – mówi Tomasz Cudny, prezes JSW.

W tak korzystnych okolicznościach kontrolowana przez skarb państwa firma prezentowała w piątek strategię. Zapowiedziała zwiększenie wydobycia węgla do 16,1 mln ton rocznie w 2030 r. wobec 11 mln ton w 2021 r. Unia Europejska produkuje ok. 14-15 mln ton węgla koksowego rocznie, co pokazuje dominację JSW na tym rynku. Jednocześnie jednak 40 mln ton rocznie przypływa do Europy statkami w ramach importu. Jedna czwarta tych dostaw pochodzi z Rosji. Będą sankcje? Nie będą? JSW tego nie wie, ale jest pewna – dla firmy to szansa, a nie ryzyko.
Większość klientów JSW ma zakłady w Europie, a bliskość geograficzna to w trudnych czasach atut. Mimo to JSW, w ramach dywersyfikacji, chce jeszcze więcej sprzedawać poza Europę. Docelowo reszta świata ma generować 40 proc. przychodów wobec dzisiejszych 30 proc.
Średnia marża EBITDA ma wynosić co najmniej 25 proc., w czym pomoże nie tylko koniunktura, ale też kontrola kosztów. Zwłaszcza że koniunktura nie trwa wiecznie.
- Jesteśmy na giełdzie od 2011 r. W tym czasie przeszliśmy przez wiele cykli koniunkturalnych, przeżywając kryzysy – mówi Tomasz Cudny.
Wydobywanie węgla to biznes kapitałochłonny, z inwestycjami trwającymi wiele lat. By móc je finansować, poprzednie zarządy powołały specjalny fundusz zamknięty, do którego JSW wpłaca pieniądze na czarną godzinę. Skarbonka działa dobrze, była już wykorzystywana, więc strategia zakłada jej utrzymanie. Jej zawartość sięgnęła kiedyś ponad 1,8 mld zł, ale na koniec 2021 r. było to tylko ponad 500 mln zł. JSW planuje dorzucić 700 mln zł.