Kadrowa krucjata w państwowych firmach

Janusz Lewandowski
opublikowano: 2006-06-23 00:00

Jakie są standardy polityki kadrowej w sferze publicznej — każdy widzi i nikt nie oczekuje cudów. Bezpartyjni fachowcy są przejawem rzadkiej cnoty samoograniczenia władzy. Wydawało się, że nie może być gorzej niż dotychczas, ale IV RP przeciera nowe horyzonty. To już nie jest zwyczajowa nomenklaturka, to prawdziwa kolonizacja! To jest podbój, dokonywany z zapałem godnym rycerzy krzyżowych, tyle że bez rycerskich manier.

Tragikomiczne nominacje, jak te w PZU, świadczą o niemocy premiera. Ośrodkiem ekspansji stał się resort skarbu, utworzony kiedyś dla dokonania zmiany własnościowej, czyli odpolitycznienia gospodarki. Dziś jest opanowany przez ludzi, którzy z trudem skrywają, że woleliby nacjonalizować niż prywatyzować. Dlatego obecny najazd kadrowy na resort gospodarki przypomina nieco „odzyskiwanie” dworków i fabryk z przełomu lat 40. i 50. Podobny brak zahamowań, podparty poczuciem historycznej misji. To usprawiedliwia i rozgrzesza, bo gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.

Choćby taka destabilizacja Orlenu i Lotosu, gdzie kompetentni prezesi realizują brzemienne dla przyszłości strate- gie rozwojowe, a od roku słyszą, że są za mało PiS-opodobni. To jest gospodarcze szkodnictwo, podobnie jak bezpłodna awantura o Pekao i BPH. Czy klienci banków mogą wiedzieć, na czym stanęło? Warto szacować szkody obecnej polityki, zanim przyjdzie czas, gdy gospodarka odeprze najazd antyryn- kowej koalicji. Przetrzyma, skoro przetrwaliśmy najazd szwedzki i radziecki...

Janusz Lewandowski, europoseł PO