„Historyczny moment”, „odkrycie dekady" - to nagłówki, które pojawiły się w mediach w poniedziałek, gdy odkryciem złoża ropy naftowej na Morzu Bałtyckim w okolicy Świnoujścia pochwaliła się kanadyjska spółka Central European Petroleum (CEP). Kanadyjczycy pracują teraz nad dokumentacją złoża i po pochwaleniu się jego wielkością myślą o pozyskaniu partnera do projektu.
– Po uzyskaniu niezbędnych zezwoleń regulacyjnych rozpoczniemy rozmowy z potencjalnymi partnerami zainteresowanymi dołączeniem do projektu. Rozważamy zarówno firmy polskie, jak i zagraniczne – mówi Rolf Skaar, prezes CEP.
Podkreśla, że udział partnera nie jest co prawda konieczny, ale ułatwiłby sfinansowanie wymaganych inwestycji.
– Dotychczas wydaliśmy około 200 mln zł na działania poszukiwawcze. Teraz jesteśmy w trakcie szacowania poziomu inwestycji potrzebnego na kolejne etapy – mówi Rolf Skaar.
Zaznacza, że dla firmy preferowany scenariusz to ten, w którym pozostanie współwłaścicielem projektu.
Wątpliwości Orlenu
CEP może pozyskać partnera do przyznanej koncesji pod warunkiem, że uzyska na to zgodę ministerstwa. Krzysztof Galos, wiceminister klimatu i środowiska oraz główny geolog kraju, nie widzi formalnych przeszkód.
– Zapewne byłoby dobrze, gdyby Orlen w tym projekcie w jakimś zakresie uczestniczył, ale decyzje w tej kwestii należą do firm – mówi Krzysztof Galos.
Orlen temat złoża w pobliżu Świnoujścia zna od dawna, podchodzi jednak do projektu z rezerwą.
„Ogólny charakter danych dotyczących ogłoszonego odkrycia, które podają media, i brak szczegółów na temat wykonanego odwiertu oraz poprzedzającego go badania sejsmicznego nie pozwalają zmienić wcześniej wypracowanej w Orlenie oceny potencjału tego projektu bazującej na przesłankach geologicznych, ekonomicznych i środowiskowych związanych z projektem” – napisało biuro prasowe Orlenu w odpowiedzi na nasze pytania.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Orlen monitorował sprawę i był zainteresowany spotkaniem z CEP wiosną tego roku. Do spotkania jednak nie doszło.
Wcześniejsze rozmowy
CEP informowało, że już po uzyskaniu koncesji na poszukiwania rozmawiało o potencjalnej współpracy z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem (PGNiG), przejętym w 2022 r. przez Orlen. Piotr Woźniak, były prezes PGNiG, tłumaczy jednak, że dopóki w Świnoujściu trwała rozbudowa terminala gazu skroplonego, PGNiG nie było zainteresowane współpracą przy poszukiwaniu ropy w tej okolicy.
– Priorytetem był dla nas nieskrępowany import LNG. W 2022 r. rozbudowa terminala się zakończyła, ale według mojej wiedzy nikt już nie podjął rozmów z CEP – mówi Piotr Woźniak.
Uważa, że brak zainteresowania złożem ze strony Orlenu to błąd. Z kolei Daniel Obajtek, który był prezesem Orlenu w latach 2018-24, wskazuje, że spółka zajęta była wówczas połączeniem z PGNiG i wieloma projektami inwestycyjnymi.
– Nie przystąpiliśmy do rozmów o złożu Wolin, bo oceniliśmy, że ryzyko związane z projektem nie jest adekwatne do kosztów, jakie należałoby ponieść. Co więcej, trudno dziś pozyskać finansowanie bankowe na rozwój przedsięwzięć związanych z wydobyciem paliw kopalnych – mówi Daniel Obajtek.
Ograniczona skala
CEP podaje, że złoże Wolin East zawiera 22 mln ton ropy naftowej i kondensatu oraz 5 mld m3 gazu ziemnego. Firma zakłada, że w przyszłości będzie produkować co najmniej 20 tys. baryłek ropy dziennie.
– Według dostępnych danych ropa w tym złożu ma podobne właściwości do tej, która już jest wydobywana ze złóż na Morzu Bałtyckim – mówi Rolf Skaar.
Uruchomienie złoża dałoby więc szansę na zwiększenie krajowego wydobycia ropy ponad dwukrotnie.
– To bardzo dobrze, ale z drugiej strony pokrycie zapotrzebowania krajowym wydobyciem wzrośnie wówczas z około 3-4 proc. do około 8-9 proc. – zaznacza Krzysztof Galos.
Piotr Woźniak zwraca uwagę, że całkowite zasoby złoża zadeklarowane przez CEP to równowartość rocznego przerobu polskich rafinerii. Ich wydobywanie może być rozłożone nawet na 20 lat.
– Będzie to tylko dodatek to tego, co Polska musi importować. To jest bardzo duże złoże, ale nie zapewni rewolucyjnej zmiany – mówi były prezes PGNiG.
Uważa przy tym, że do przedsięwzięcia powinna dołączyć polska firma, żeby w przyszłości kierować surowiec na polski rynek.
Kilka lat prac
CEP przygotowuje teraz dokumentację geologiczną i inwestycyjną, którą musi złożyć w ministerstwie. Dokumentację oceni Komisja Zasobów Kopalin i dopiero po jej akceptacji firma będzie mogła starać się o koncesję na wydobycie węglowodorów.
– Równolegle rozpoczęliśmy analizę potencjału rozwojowego złoża. Współpracujemy z wykonawcami nad opracowaniem możliwych scenariuszy rozwoju projektu. Wyniki tych prac zostaną przedstawione ministerstwu w celu uzyskania koncesji produkcyjnej, a następnie przystąpimy do planowania dalszych działań, w tym uruchomienia produkcji. Proces ten może potrwać trzy, cztery lata – tłumaczy Rolf Skaar.
Piotr Woźniak zwraca natomiast uwagę na potencjalny konflikt interesów na Bałtyku.
– Ministerstwo Klimatu i Środowiska będzie musiało zdecydować, czy przyznać koncesję na wydobycie ropy, czy zgodzić się na budowę morskich farm wiatrowych na tym obszarze. Na tym samym obszarze nie może być prowadzona jedna i druga działalność – mówi były prezes PGNiG.