Karkosikowy cynk i ołów szykują się na kryzys Są projekty... ...ale auta zwalniają

Magdalena Graniszewska
opublikowano: 2008-10-21 00:00

GieŁda Cynkowo-ołowiowa dywizja trzyma się dobrze. Na razie. Bo kryzys w branży motoryzacyjnej może opóźnić ambitne inwestycje.

Spadek popytu na auta może uderzyć w branżę metali kolorowych

GieŁda Cynkowo-ołowiowa dywizja trzyma się dobrze. Na razie. Bo kryzys w branży motoryzacyjnej może opóźnić ambitne inwestycje.

Dywizja cynkowo-ołowiowa (DCO), obejmująca Zakłady Metalurgiczne Silesia (producent blach, prętów i stopów), Hutę Oława (producent m.in. minii ołowianej i bieli cynkowej) oraz Baterpol (firma zajmująca się recyklingiem akumulatorów, wystawiona na sprzedaż) to jeden z czterech filarów grupy Boryszew-Impexmetal. Poza nią grupa kontrolowana przez Romana Karkosika oparta jest na dywizjach: aluminiowej, miedziowej i polimerowej. Radę na rynku dają sobie tylko pierwsze dwie, podczas gdy miedziowa walczy o rentowność, a polimerowa Elana jest właśnie likwidowana. Ale DCO też musi działać. Musi, żeby nie stracić rynku.

Są projekty...

— Żebyśmy pozostali w grze, konieczne są inwestycje — mówi Jan Ziaja, prezes ZM Silesia i Huty Oława, a także szef rady nadzorczej Baterpolu.

Po pierwsze, Huta Oława powinna wyprowadzić się z miasta. Dokąd? To sprawa otwarta.

— Możemy zlokalizować produkcję na jednej z oławskich działek należących do innych firm z grupy albo na terenie prywatyzowanej Huty Cynku Miasteczko Śląskie, jeśli uda nam się ją przejąć od skarbu państwa. W obu przypadkach korzyścią byłoby unowocześnienie technologii oraz oszczędności prądu i gazu — zapowiada Jan Ziaja.

Działka, na której Huta Oława produkuje, zostałaby sprzedana. Jej wartość można szacować na blisko 30 mln zł, a to —zdaniem prezesa — wystarczy na wybudowanie nowego obiektu w innej lokalizacji.

Po drugie, grupa mogłaby wejść we współpracę kapitałową z europejskimi przetwórcami cynku i ołowiu.

— Mamy takie propozycje. Tych firm nie ma jeszcze w Polsce, a chciałyby przenieść moce do naszej części Europy. Jeszcze w tym miesiącu zainteresujemy się ich ofertami — zapowiada Jan Ziaja.

...ale auta zwalniają

Nowe projekty będą jednak prowadzone bardzo ostrożnie. Przyczyna? Kryzys jest u bram.

— Martwią mnie ostatnie wieści z branży motoryzacyjnej, ponieważ dostarczamy jej 60-70 proc. produkcji. To oznacza, że jeśli branża rzeczywiście będzie miała problemy wynikające z gwałtownego spadku popytu, to place z samochodami się zapełnią, a producenci aut wstrzymają zamówienia na podzespoły. Branża metali kolorowych może to odczuć już w przyszłym roku. Może być on ciężki dla naszego sektora, a kłopoty będzie widać jeszcze w 2010 r. — przewiduje Jan Ziaja.

Jak temu zaradzić? Jego zdaniem, trzeba przede wszystkim mieć zróżnicowaną bazę odbiorców.

— To zmniejsza ryzyko ponadprzeciętnej utraty zamówień. Mamy taką bazę klientów. Poza tym są już za nami główne prace restrukturyzacyjne, dzięki czemu kontrolujemy koszty. Mamy wprawdzie kredyty, ale również spory majątek, który możemy przeznaczyć na ewentualne uzupełnienie zabezpieczeń. Nie mamy też problemu z gotówką — zapewnia Jan Ziaja.

Magdalena Graniszewska