W warunkach wysokiej inflacji sieci handlowe się trudzą. Wzrost cen z jednej strony oznacza, że sprzedają drożej i notują wyższe przychody, ale rosną im też koszty, a konsumenci niekoniecznie zostawiają więcej pieniędzy w sklepach, bo ograniczają niepotrzebne zakupy.
Przedstawiciele Biedronki, lidera polskiego rynku handlowego, podkreślali ostatnio, że w warunkach wysokiej inflacji priorytetem jest dla nich nie rentowność, ale zwiększanie udziałów w rynku poprzez utrzymywanie cen jak najdłużej na możliwie niskim poziomie. Podobne nastawienie ma Kaufland, który wraz z Lidlem wchodzi w skład niemieckiej grupy Schwarz.
- Inflacja oczywiście przekłada się na wzrost przychodów, ale w czasach, gdy ceny zakupu produktów są wysokie jak nigdy przedtem, ciężko jest nam przewidzieć tegoroczną dynamikę sprzedaży. Rosnące koszty produkcji, surowców, półproduktów skutkują drastycznymi podwyżkami cen u producentów, na co nie mamy wpływu, a co istotnie wpływa na ceny sprzedaży. Z drugiej strony, w niekorzystnych realiach społeczno-gospodarczych jako sieć tym bardziej musimy zadbać o konkurencyjność oferty – mówi Gunnar Günther, prezes Kauflandu w Polsce.
Dla sieci handlowych kluczowym wskaźnikiem jest sprzedaż LFL, czyli na tej samej powierzchni co rok wcześniej, bez uwzględnienia nowych sklepów. O jej wzrost w tym roku będzie trudno.
- Staramy się utrzymać ceny sprzedaży na stabilnym i możliwie najniższym poziomie, ale warunki w dużej mierze dyktuje rynek, dlatego utrzymanie pozytywnej dynamiki sprzedaży LFL będzie dla nas dużym wyzwaniem - mówi Gunnar Günther.

Sklepowa ekspansja
Kaufland ma obecnie w Polsce 235 sklepów.
- Strategia ekspansji naszej sieci zakłada średnio 10 otwarć w ciągu roku. W dzisiejszych czasach rozwój wyłącznie organiczny nie jest już możliwy, dlatego przyglądamy się możliwościom, jakie oferuje nam rynek, i jesteśmy otwarci na różne opcje – także przejęcia czy najem powierzchni. Niektóre sklepy Kaufland są ulokowane w centrach handlowych. W tym roku w Białymstoku po raz pierwszy w historii otworzyliśmy również pierwszy market w koncepcie mixed-use w bezpośrednim sąsiedztwie z budynkami mieszkalnymi – mówi prezes polskiego Kauflandu.
O ile Lidl działa w formacie dyskontowym, o tyle jego bratnia sieć to „kompaktowy hipermarket”, w którym przeciętna powierzchnia sprzedaży wynosi 2,8 tys. m kw. Tymczasem hipermarkety na polskim rynku od lat tracą udziały na rzecz mniejszych formatów, co szczególnie mocno odczuło brytyjskie Tesco, które wycofało się z Polski. Większość jego sklepów przejęło duńskie Netto, a Kaufland wprowadził się do niektórych dużych obiektów.
- Do tej pory przejęliśmy 12 placówek po Tesco. Prowadzimy również negocjacje w zakresie kolejnych lokalizacji. Jesteśmy zadowoleni z wyników, jakie osiągają te sklepy, nowe markety szybko zintegrowały się z naszą siecią. Większość przeszła już modernizację i jest dostosowana do naszych standardów. Przed przejęciem obiektów każdorazowo prowadziliśmy szczegółowe analizy, aby określić opłacalność inwestycji. Stan techniczny przejętych sklepów był różny, w związku z czym koszty związane z rebrandingiem i remodellingiem były mocno uzależnione od konkretnej lokalizacji – mówi Gunnar Günther

Logistyczne inwestycje
Oprócz inwestycji w nowe sklepy sieć rozbudowuje też bazę logistyczną.
- Na początku marca uruchomiliśmy automatyzowany magazyn mroźniczy przy centrum dystrybucyjnym w Woli Krzysztoporskiej. To jeden z najnowocześniejszych tego typu obiektów w kraju. Prowadziliśmy tę inwestycję przez cztery lata, jej koszt to ponad 150 mln zł. Centrum w Woli Krzysztoporskiej, poszerzone o asortyment mroźniczy, to nasza największa logistyczna lokalizacja w Polsce. W związku z postępującą ekspansją w tym roku planujemy także zwiększyć powierzchnię magazynową w centrum dystrybucyjnym w Gliwicach - informuje Gunnar Günther.
Od początku pandemii Kaufland, podobne jak inne duże sieci handlowe, eksperymentował z różnymi modelami sprzedaży przez internet.
- Doświadczenie pokazało, że dla kupujących najwygodniejszym rozwiązaniem z obszaru e-commerce są zakupy online z dostawą do domu. Z tego względu zrezygnowaliśmy z usługi click and collect i skupiliśmy się na rozwoju współpracy z Everli. Dzięki temu obecnie mieszkańcy 46 miejscowości mogą robić zakupy online w naszej sieci z dostawą do domu. Mimo wszystko dla naszych klientów nadal preferowaną formą są zakupy w sklepie stacjonarnym - mówi szef polskiego Kauflandu.
Rentowność pod presją
Ostatnie dostępne w KRS dane Kauflandu pochodzą z roku finansowego zakończonego w lutym 2021 r. Spółka miała w tym okresie 11 mld zł przychodów, czyli o 3,5 proc. więcej niż rok wcześniej, notując przy tym 286 mln zł zysku. W ubiegłym roku przychody znowu wzrosły.
- Miniony rok, mimo trudnej sytuacji społeczno-gospodarczej, był dobrym okresem dla naszej firmy, patrząc m.in. na wielkość przychodów ze sprzedaży. Wypracowanie takiego wyniku finansowego było możliwe dzięki postępującej ekspansji, ale też naszej elastyczności i umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się potrzeby klientów. Kontynuowaliśmy inwestycje, otwierając kolejne sklepy i modernizując istniejące - mówi szef Kauflandu.
Przedstawiciele spółki przyznają jednak, że obecne otoczenie negatywnie odbija się na rentowności. Podobnie negatywną perspektywę dla tegorocznych zysków z handlu detalicznego przedstawił niedawno zarząd Jeronimo Martins, właściciela Biedronki.
- W tym roku nie będziemy w stanie wypracować zysku na podobnym poziomie jak w poprzednim, ponieważ wpływ na jego wysokość ma nie tylko sprzedaż, ale także koszty prowadzenia działalności, które cały czas rosną. Przyczyną są m.in. nowe regulacje prawne – przede wszystkim podatek handlowy. Dodatkowo, podobnie jak inne przedsiębiorstwa, mierzymy się m.in. z podwyżką stóp procentowych oraz dramatycznym wzrostem cen energii, gazu i paliw. Podwyżka płacy minimalnej również wpływa na zwiększone koszty prowadzenia działalności - wylicza Gunnar Günther.
Zdziwiłbym się, gdyby duzi detaliści w obecnym otoczeniu mówili publicznie, że w tym roku dobrze zarobią - takich rzeczy się nie mówi, lepiej komunikować, że część inflacyjnego uderzenia przyjmą na siebie. Biedronka, która niedawno zapowiadała, że rentowność będzie pod presją, podobne rzeczy mówi co roku, wymieniając różne czynniki: wzrost płacy minimalnej, zakaz handlu w niedzielę, podatek handlowy... Faktycznie teraz otoczenie jest trudne i nie można absolutnie wykluczyć np. regulowania cen niektórych produktów. Taki scenariusz przy wysokiej inflacji przećwiczono kilka lat temu w Turcji, gdzie marże brutto detalistów oczywiście ucierpiały, ale marża EBITDA już w mniejszym stopniu. W konkteście polskiego rynku trzeba brać też pod uwagę jeszcze jeden czynnik. Mamy w kraju 2 mln uchodźców, to jest nagły skok liczby ludności o 5 proc., i ci ludzie też przecież robią zakupy. Marże są więc pod inflacyjną presją, ale z drugiej strony inflacja zwiększa wartość koszyka, a liczba kupujących wyraźne rośnie, więc detaliści, zwłaszcza ci najwięksi, mogą w tym roku korzystać na efekcie skali.
Rekrutacyjna gorączka
W polskich marketach, trzech centrach dystrybucyjnych i wrocławskim centrum usług wspólnych Kaufland zatrudnia prawie 14 tys. osób. Będzie ich więcej.
- Pracownicy są z nami średnio 7,5 roku, a wskaźnik fluktuacji na stanowisku kasjer-sprzedawca mamy blisko dwukrotnie niższy niż średnia dla całej branży. W związku z ekspansją w tym roku planujemy przeznaczyć ponad 11 mln zł na stworzenie nowych miejsc pracy - mówi Gunnar Günther.
Prezes Kauflandu podkreśla, że rynek pracy w czasie pandemii mocno się zmienił, a wiele osób, które straciły zatrudnienie w branżach najbardziej dotkniętych koronawirusem, czyli gastronomii, turystyce i sektorze beauty, znalazło zatrudnienie w handlu.
- Jesteśmy drugą siecią handlową w Polsce pod względem wysokości wynagrodzenia na stanowisku kasjer-sprzedawca. Zapewniamy też dodatki do pensji i liczne benefity pozapłacowe. To wszystko sprawia, że dla poszukujących zatrudnienia w sektorze handlu detalicznego jesteśmy naprawdę atrakcyjnym pracodawcą. Ostatnie pandemiczne lata były niezwykle trudne, ale utrzymaliśmy zwyczaj corocznych podwyżek. W tym roku przeznaczyliśmy na nie ponad 70 mln zł, to blisko dwukrotnie więcej niż w poprzednim roku finansowym - mówi Gunnar Günther.
Na celowniku UOKiK
Na początku roku Kaufland znalazł się na celowniku Urzędu Konkurencji i Konsumentów, który w ostatnich latach mocno przygląda się praktykom największych sieci handlowych - z jednej strony prezentowaniu produktów w sklepach, a z drugiej relacjom z dostawcami. UOKiK do tej pory ogłosił nałożenie dużych kar m.in. na Biedronkę (723 mln zł za nadużywanie przewagi kontraktowej, 115 mln zł za nieprawidłowe oznaczanie cen) i Eurocash (76 mln zł w grudniu ubiegłego roku za nadużywanie przewagi kontraktowej). W przypadku Kauflandu w styczniu urząd antymonopolowy nałożył ok. 140 mln zł kar przede wszystkim za złe oznakowanie warzyw na półkach, a także za „nieuczciwe rabaty", których spółka miała domagać się od dostawców.
Kaufland z karą się nie zgadza. Argumentuje, że „dba o rzetelną komunikację z konsumentami i dostawcami", a pod względem oznakowania warzyw i owoców wykracza poza rynkowe standardy i umieszcza przy nich elektroniczne, automatycznie aktualizowane etykiety.
- Kontrole, na podstawie których został sformułowany zarzut, wskazały marginalny odsetek niedopatrzeń w kontekście szerokiego asortymentu owoców i warzyw dostępnych w sklepach sieci. Nie zgadzamy się również ze stwierdzeniem dotyczącym naszej współpracy z dostawcami, z którymi budujemy partnerskie i długotrwałe relacje, uwzględniające interesy obu stron. W związku z tym odwołujemy się od decyzji urzędu - mówi prezes Kauflandu.