KB WCIĄŻ MYŚLI O PRZEJĘCIACH
Próby przejmowania polskich banków przez polskich konkurentów zwykle się nie udają
Nieudane kolejne próby przejęcia przez Kredyt Bank kontroli nad Bankiem Ochrony Środowiska jest kolejnym przykładem na to, że polskie instytucje finansowe bronią się jak mogą przed krajowym inwestorem.
PROBLEMY FUZJI: Kredyt Bank, którym kieruje Stanisław Pacuk (z prawej), podczas prób przejęcia Banku Ochrony Środowiska, pod wodzą Jarosława Chudeckiego, napotyka ten sam opór, co wszelkie inne polskie instytucje finansowe pragnące przejąć działające na naszym rynku banki. Zdecydowanie bardziej bowiem krajowe firmy cenią zagranicznych partnerów. fot. Borys Skrzyński
Bank Własności Pracowniczej i Bank Komunalny — do niedawna główni konkurenci w walce o rynek północnej Polski właśnie rozpoczynają współpracę. Już mówi się o oczekiwanej w niedługim czasie fuzji tych instytucji finansowych. Wszystko za sprawą głównych akcjonariuszy — Unidanmarku i Merity Nordbanken, które łączą się ze sobą. W przyszłości ma także dojść do połączenia Wielkopolskiego Banku Kredytowego z Bankiem Zachodnim, także za sprawą — tym razem tego samego udziałowca, irlandzkiego AIB.
Sprawa ambicji
Natomiast niemal za każdym razem, poza nielicznymi wyjątkami, do wojny dochodzi wówczas, gdy polska instytucja finansowa ma zostać przejęta przez inną, charakteryzującą się również polskimi korzeniami.
— Polskim bankom nie tylko potrzebny jest kapitał, ale, a może już przede wszystkim, nowa technologia. Rodzimy inwestor tego nie gwarantuje, zagraniczny jest ją w stanie dostarczyć — uważa Jacek Lichota, doradca inwestycyjny ING BSK.
Dodaje, że każdy polski bank chętnie kupi inny dobrze zarządzany, a przynajmniej taki, który nie ma dużych problemów finansowych. Tak jest w przypadku BOŚ, ale i np. Banku Częstochowa.
— Problem polega na tym, że trudno sprzedać drogo instytucję finansową polskiemu podmiotowi. Zagranicznemu można złożyć propozycję 2,5-3 razy powyżej wartości księgowej. Partner z zewnątrz kupuje bowiem nie tylko bank, ale licencję, o którą nadal jest dosyć trudno — mówi Jacek Lichota.
Obserwatorzy uważają także, że kolejnym problemem są ambicje samych zarządów banków. Chcą zachować pozycje, a równocześnie mieć możliwość współpracy z bardziej doświadczonymi partnerami.
— Inwestor krajowy wchłania bank w swoje struktury, przejmuje jego placówki. Nawet jeśli oferuje staremu kierownictwu stanowiska, to zazwyczaj niższe. Partner zagraniczny szuka porozumienia z zarządem, zazwyczaj zachowuje nazwę i tożsamość banku, rozwija obszar jego działalności — wyjaśnia Marcin Materna, doradca inwestycyjny DM BIG BG.
Jednym z przykładów jest Pekao SA, które wcieliło, nie bez protestów, banki grupy, za to samo pod władzą inwestora strategicznego zachowało swoją tożsamość, przy równoczesnym czerpaniu do woli z technologii i doświadczeń UniCredito Italiano.
Zostaje fundusz
— BOŚ zostałby już przejęty, gdyby starał się o niego nie KB, a jego partner strategiczny KBC Bank. Skutek byłby ten sam — najpierw współpraca, a raczej dostosowywanie standardów i oferty, później wcielenie BOŚ w struktury KB — uważa jeden z proszących o anonimowość obserwatorów rynku.
W jego opinii jednak czas i brak w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej jasnych planów rozwoju BOŚ działają na korzyść Kredyt Banku. Jest on coraz bliższy przejęcia kontroli i to nie ze względu na własną skuteczność, lecz na panujący w funduszu brak jednolitych opinii na temat tego czy wiązać się na dłużej z BOŚ, czy też nie.
— BOŚ jest łakomym kąskiem. Ma zdrowy portfel kredytowy. Zarządza kredytami preferencyjnymi z NFOŚiGW i jest w tym specjalistą — podkreśla główne zalety tego banku Jacek Lichota.
Uważa, że NFOŚiGW nawet jeśli straci kontrolę nad BOŚ, nie wycofa z niego preferencyjnych kredytów na ochronę środowiska, gdyż trudno mu będzie znaleźć na rynku partnera, który ma tak duże doświadczenie w sprzedaży tego typu produktów.
Jednak analitycy sądzą, że fundusz, gdyby chciał, mógłby mieć sam większy wpływ na to, z jakim partnerem chce współpracować w rozwijaniu BOŚ.