Kilkanaście polskich portali wciąż jeszcze egzystuje w Internecie

Kamil Kosiński
opublikowano: 2001-12-19 00:00

Dwie upadłości i kłopoty kilku innych portali internetowych to jeszcze nie wystarczy, aby twierdzić, że serwisy tego typu dotknął jakiś szczególny kryzys. W sieci istnieje ich bowiem ciągle 15. Pojawiły się za to oznaki przetasowań wśród rynkowych liderów.

— W ciągu 3-5 lat samodzielne portale znikną z rynku. Staną się częścią konglomeratów telekomunikacyjnych lub medialnych. Pozostanie ich więc tyle, ile będzie takich grup — twierdził w grudniu 2000 r. Rafał Plutecki, ówczesny prezes Areny.pl.

Pomimo sporej popularności wśród interanutów jego firma wypadła z rynku jeszcze wcześniej niż zapowiadał. Zapisy na akcje spółki zakończyły się w atmosferze skandalu, w dużej mierze właśnie ze względu na brak porozumienia z Tel-Energo, z którym to portal chciał powołać mającą świadczyć usługi dostępowe spółkę E-connections. Z każdego, wygenerowanego przez E-connections połączenia do sieci, Arena korzystałaby w spsób podobny do America Online. Jednak i sama Arena.pl nie była w wolna od uchybień. W prospekcie emisyjnym zsumowała użytkowników portalu i serwisu SMS GaduGadu. Dzięki temu zabiegowi Arena.pl przeskoczyła nie tylko bezpośredniego konkurenta Interię, ale także Wirtualną Polskę, która we wszystkich rankingach biła wraz z Onetem na głowę pozostałych graczy na portalowym rynku.

Po tym, jak emisja nie doszła do skutku, los Areny. pl okazał się przesądzony. Pod koniec czerwca 2001 r. NWZA spółki zdecydowało o wycofaniu akcji firmy z publicznego obrotu. Do dymisji podało się dwóch członków zarządu Areny.pl: Paweł Chodnicki i Leszek Maciusowicz. Rafał Plutecki zrezygnował z funkcji prezesa. Rada nadzorcza powołała na jego miejsce dotychczasowego wiceprezesa Leszka Bogdanowicza. W sierpniu rada nadzorcza Areny.pl zdecydowała o zawieszeniu działalności spółki, sprzedaży jej aktywów i odwołała Leszka Bogdanowicza z funkcji prezesa, a Marcina Słomkowskiego z funkcji członka zarządu. Nowym prezesem został Jan Steckiewicz, ale jego zadanie sprowadziło się do wyprzedaży pozostałych aktywów firmy. 11 października 2001 firma złożyła wniosek o upadłość.

Jeszcze wcześniej, bo we wrześniu 2001 r., na podobny krok zdecydowała się spółka Internet Idea, operator portalu Yoyo. STGroup, która kupiła portal, ale sama miała kłopoty z płynnością nie kwapiła się bowiem ze wsparciem jego działalności. Firma zalegała z wypłatami dla pracowników, opłatami na ZUS, dla NASK i za lokale użytkowe. Z kłopotami borykały się także Ahoj i Poland.com, choć trzeba przyznać, że mimo perturbacji oba serwisy nadal istnieją. Na restrukturyzację, sprowadzającą się głównie do zwolnień pracowników, zdecydowały się Onet.pl, Wirtualna Polska i Interia.pl, a los Internetii zależy w dużej mierze od tego, czy jej spółka matka nie upadnie. Pomimo rejestracji lokalnej spółki, działalności nie rozpoczął zaś serwis Lycos.

Trudno jednak zaryzykować tezę, że portale dotknął jakiś szczególny kryzys. Liczba tego typu przedsięwzięć, o charakterze podobnym do pionierskich w Polsce Onetu.pl i Wirtualnej Polski, utrzymuje się ciągle na poziomie 15. W roku 2001 wystartował przy tym portal Agory. To, co nie udało się Arenie.pl, powiodło się za to Interii.pl i mało znanej wśród internautów Hodze.pl. Prawa do akcji tej ostatniej spółki zaczęły być notowane na warszawskiej giełdzie 24 maja 2001 r. Od 2 lutego 2001 można zaś handlować na GPW walorami Interii.pl. Podobnie jak w przypadku Areny.pl, emisja nie była jednak wolna od nieprawiodłowości. Audyt sprawozdania finansowego spółki, który krakowski portal zamieścił w prospekcie emisyjnym, był właściwie nieważny. Sprawozdanie finansowe badała bowiem kierowana przez Janinę Niedośpiał firma Polinvest Audit. Jej syn Henryk Niedośpiał zasiadał zaś w radzie nadzorczej Interii.pl.

— Nie ukrywaliśmy tego. Informacja na ten temat znajduje się w prospekcie — tłumaczył wtedy Tomasz Jażdżyński, prezes Interii.

Paradoksalnie miał rację. To Komisja Papierów Wartościowych i Giełd powinna wychwycić błąd.

Poważne zmiany zaszły też u liderów rynku. Po długotrwałych przepychankach związanych z podziałem Optimusa, Onet.pl stał się częścią holdingu ITI, a Wirtualna Polska została dołączona do grupy TP SA. Ta ostatnia ma już serwis o nazwie portal.pl, ale nie zdobył on dużej popularności, a co za tym idzie po inwestycji w Wirtualną Polskę jego dni wydają się przesądzone. Przedstawiciele liderów rynku twierdzą przy tym, że i inne mało popularne serwisy nie mają szans na przetrwanie.

— Bez poważnych inwestorów nie ma już szans na przetrwanie na rynku. Onetowi i Wirtualnej Polsce udawało się tak istnieć przez kilka lat, ale to były zupełnie inne czasy. Utrzymanie serwisu kosztuje, a wpływy portali wciąż pochodzą głównie z reklam. Nie osiągną one większej wartości, jeśli portal ma zasięg miesięczny na poziomie kilku procent. Nierzadko jest to mniej niż osiągają wyspecjalizowane serwisy tematyczne — podkreśla Tomasz Jażdżyński, prezes Interii.pl

— Upadek Areny dodatkowo podważył zaufanie do małych graczy. Jednym z najważniejszych elementów portali są bowiem bezpłatne konta pocztowe, a internauci chcą mieć pewność, że wykorzystywany przez nich adres nagle nie zniknie — dodaje marek Borzestowski, prezes Wirtualnej Polski.

Oddalanie się liderów od reszty stawki znajduje odzwierciedlenie w badaniach prowadzonych przez SMG/KRC. Ale i w samej czołówce dochodzi do pewnych ciekawych ruchów. Ilość internautów udzielających w badaniach prowadzonych przez SMG/KRC pozytywnej odpowiedzi na pytanie o odwiedzenie portalu w ciągu ostatniego miesiąca wzrosła od lipca do października w przypadku Wirtualnej Polski i Interii.pl o około 5 punktów procentowych. W przypadku zamieszczającego od 20 sierpnia swoje logo w wieczornych faktach telewizji TVN, Onetu.pl przyrost ten osiągnął aż 10 proc. Szef Onetu.pl nie przecenia wpływu współpracy z TVN, a zwraca za to uwagę na inną prawidłowość.

— Wskaźnik zasięgu miesięcznego jest mniej znaczącym wyznacznikiem pozycji rynkowej. Raz w miesiącu każdy portal zanotuje bowiem jakieś odwiedziny. Różnice w rzeczywistej pozycji wychodzą dopiero w badaniach, które są odpowiedzią na pytanie, z którego portalu internauci korzystają najczęściej — tłumaczy Krzysztof Kolbusz, prezses Onetu.pl.

W drugiej połowie 2001 roku Onetowi.pl zdarzyły się zaś wyraźne wzrosty liczby internautów, deklarujących, że jest to portal, z którego korzystają najczęściej. Były to co prawda jednorazowe wyskoki, po których sytuacja wracała do poprzedniego poziomu, ale ani Wirtualna Polska, ani Interia.pl, takich sytuacji nie odnotowywały. Może więc to sugerować, że dotychczasowy tandem portalowych liderów, którzy wyraźnie wyprzedzali resztę stawki, rozpadnie się.

— Rzeczywiście Onet.pl wyraźnie odskoczył Wirtualnej Polsce. Wydaje mi się więc, że istniejący jeszcze przed upadkiem Areny układ 2+2, czyli Onet, Wirtualna Polska + Interia i Arena nie przekształcił się w 2+1, ale w 1+1+1 — zaznacza Tomasz Jażdżyński.

Okiem badacza

Onet i Wirtualna Polska ciągle dystansują konkurencję

Popularność portali trzeba rozpatrywać w dłuższym niż rok okresie. Pozwoli nam to uniknąć zbyt pochopnej oceny takich sytuacji jak blisko dwukrotny wzrost popularności Hogi.pl w momencie jej wejścia na giełdę, który w skali całego rynku właściwie nie miał znaczenia. Jakie zatem wnioski nasuwają się z analizy trendów? Onet i Wirtualna Polska, na przestrzeni ostatnich 2 lat, powiększyły 4-5-krotnie grono internautów, zaglądających do nich w ciągu miesiąca. W sporej odległości za liderami znajduje się Interia, do odwiedzin w której przyznaje się nieco poniżej 1 mln internautów. Podobną liczbę użytkowników osiągnął Onet zeszłej wiosny, a Wirtualna Polska zeszłej jesieni. Czwarte miejsce zajmują obecnie serwisy gazeta.pl/wyborcza.pl. Z racji swojej dwoistości, czyli zainstalowania portalu pod dawnym adresem elektronicznej wersji dziennika i przeniesienia dziennika on-line pod nowy adres, stanowią one pewne wyzwanie dla badaczy. Internautom dość mocno mieszają się bowiem się te dwa byty. Cała reszta portali ma wskazania na dość niskim poziomie i miesięczne wahania, które można zaobserwować pod lupą, nie są statystycznie istotne.

Jan M. Kujawski, dyrektor ds. badań i rozwoju SMG/KRC