KNF obraziła się na obligatariuszy GetBacku

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2018-11-25 22:00

Urzędnikom nadzoru nad rynkiem finansowym nie podoba się, że poszkodowani wytykają ich bierność. Kancelaria Romana Giertycha odpycha zaś od siebie wątek afery KNF niewygodny dla Leszka Czarneckiego

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Dlaczego regulator nie chce rozmawiać ze Stowarzyszeniem Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack
  • Co sądzą o pracy urzędu obligatariusze
  • Jakie kolejne kroki podjęli, aby odzyskać pieniądze

„Urząd KNF nie widzi obecnie przestrzeni do konstruktywnej i merytorycznej rozmowy z przedstawicielami państwa stowarzyszenia. Mając na uwadze powyższe, zorganizowanie spotkania z p.o. przewodniczącego KNF Marcinem Pachuckim będzie w najbliższym czasie niemożliwe” — napisał 22 listopada Jacek Barszczewski, dyrektor departamentu komunikacji społecznej, w odpowiedzi na propozycję spotkania z przedstawicielami Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack SA.

NIECHĘTNIE:
NIECHĘTNIE:
Dopiero w drugim podejściu pracownik kancelarii Romana Giertycha przyjął pismo z pytaniami do Leszka Czarneckiego, głównego akcjonariusza Idea Banku, który był dużym dystrybutorem obligacji GetBacku.
Fot. Andrzej Hulimka

Stowarzyszenie to jedna z trzech grup indywidualnych obligatariuszy GetBacku, którym w głosowaniu udało się wprowadzić swoich reprezentantów do pierwotnego składu rady wierzycieli (przedstawiciel jednej z grup potem zrezygnował). Z treści e-maila Jacka Barszczewskiego wynika, że KNF czuje się urażona „sposobem formułowania wypowiedzi” w mediach na temat pracy urzędników KNF, przez ludzi, którzy stracili pieniądze w aferze GetBacku. Urzędników ubódł w szczególności materiał w portalu StockWatch.pl z 17 listopada 2018 r. Niewymienieni z nazwiska reprezentanci stowarzyszenia sprzeciwiali się w nim powołaniu na p.o. szefa KNF Marcina Pachuckiego i generalnie krytykowali KNF.

„Gdyby misja tego urzędu i realizowane działania były prawidłowe i skuteczne, to nie mielibyśmy do czynienia z największą aferą finansową w Polsce” — głosi zamieszczone przez StockWatch.pl stanowisko Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack SA.

W swoim e-mailu Jacek Barszczewski zapewnia, że KNF cały czas podejmuje, oparte na przepisach prawa, intensywne działania nadzorcze w celu zidentyfikowania wszelkich nieprawidłowości występujących w podmiotach nadzorowanych, w związku z procesem oferowania obligacji GetBacku oraz dokonuje odpowiednich rozstrzygnięć nadzorczych w stosunku do takich podmiotów.

Pokrzywdzeni

Kilka dni przed wymianą korespondencji ze stowarzyszeniem, KNF skierowała do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa i wpisała na listę ostrzeżeń publicznych Idea Bank. Twierdzi, że w okresie co najmniej od sierpnia 2016 r. do października 2017 r. oferował on instrumenty finansowe i co najmniej od września 2016 r. do marca 2018 r. świadczył usługi doradztwa inwestycyjnego bez zezwolenia. Nietrudno się domyślić, że chodzi o sprzedaż obligacji GetBacku, przy której bank współpracował z Polskim Domem Maklerskim (PDM), któremu KNF niedawno odebrała licencję. Tandem ten wygenerował kilkusetmilionowy popyt na obligacje windykatora sprzedawane w ofertach prywatnych, ale prowadzonych bardzo często.

Dwa tygodnie temu „Gazeta Wyborcza” opisała rozmowę Marka Chrzanowskiego, byłego już przewodniczącego KNF, z Leszkiem Czarneckim, głównym akcjonariuszem Getin Noble Banku i Idea Banku. Z nagrania wynika, że były szef nadzoru domagał się wprowadzenia do rady nadzorczej Getinu wskazanego przez siebie człowieka i negocjował jego wynagrodzenie. Roman Giertych, adwokat Leszka Czarneckiego, skierował w związku z tym do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Obyło się to jednak ponad siedem miesięcy po samej rozmowie,gdy KNF badała już od tygodni proces oferowania obligacji GetBacku.

— Nie jest tak, jak przedstawiają to niektóre media, że wpis Idea Banku na listę ostrzeżeń był formą zemsty za odrzucenie propozycji złożonej przez przewodniczącego KNF. Nastąpił w wyniku kilkuset skarg skierowanych do KNF przez nabywców obligacji GetBacku, w większości klientów banków Leszka Czarneckiego — twierdzi Rafał Momot ze Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack SA.

— Jesteśmy pokrzywdzonymi przez banki Leszka Czarneckiego. Dlaczego główny udziałowiec grupy Getin nie mówi o losie swoich pokrzywdzonych klientów? — pyta Artiom Bujan, prezes stowarzyszenia.

Mecenas walczący

W piątek 23 listopada osoby te chciały w kancelarii Romana Giertycha, „jako osoby szczególnie zaangażowanej w obronę praworządności” zostawić pismo do jego klienta. Napisali w nim, że klienci banków Leszka Czarneckiego z „pełną świadomością” oszukiwali klientów, „najprawdopodobniej przy przyzwoleniu zarządów tych banków”.

„Mając to wszystko na uwadze, a w szczególności ogrom krzywd, jakich doznali klienci banków, zwracamy się z apelem o zadanie pytania pana klientowi, jakim jest pan Leszek Czarnecki. Nie możemy tego zrobić osobiście lub przez inne osoby, nie znając na razie stosownego adresu. Nasze pytanie do pana Leszka Czarneckiego: Jako przedstawiciel oszukanych, najczęściej przez pracowników banków, w których jest pan dominującym akcjonariuszem, prosimy o odpowiedź kiedy zostaną zwrócone pieniądze poszkodowanym — członkom stowarzyszenia? Kiedy, zgodnie z pana deklaracjami Idea Bank rozpocznie rzetelne rozpatrywanie reklamacji i zwrot w całości środków będących nieuprawnionym świadczeniem?” — czytamy w piśmie obligatariuszy [pisownia oryginalna].

Początkowo, w kancelarii Romana Giertycha nikt nawet nie chciał przyjąć pisma. Ludziom, którzy stali pod drzwiami kazano wysłać je listem poleconym. Pracownica kancelarii wykonała unik i pismo spadło na ziemię. Dopiero później ktoś inny otworzył drzwi ponownie i przyjął jednostronicowy dokument.