Grudniowe analizy przeprowadzone przez instytut GfK oraz Norymberski Instytut Decyzji Rynkowych (NIM) przyniosły niepokojące dane dotyczące kondycji największej gospodarki Europy. Wskaźnik nastrojów konsumenckich w oszacowaniu na styczeń 2026 r. obniżył się do poziomu -26,9 punktu, co stanowi wyraźny regres w stosunku do skorygowanego odczytu z grudnia wynoszącego -23,4 punktu. Wynik ten okazał się znacznie gorszy od przewidywań rynkowych ekspertów, którzy spodziewali się stabilizacji na poziomie -23,2 punktu. Główną przyczyną tak silnego tąpnięcia jest gwałtowny wzrost chęci gromadzenia kapitału przez gospodarstwa domowe, który osiągnął najwyższy pułap od czasu wielkiego kryzysu finansowego z 2008 roku.
Niepewność polityczna i spory o system emerytalny
Eksperci wskazują, że za pesymistycznymi prognozami stoją nie tylko czynniki ekonomiczne, ale również napięta sytuacja na scenie politycznej. Niemcy obawiają się ponownego wzrostu inflacji oraz czują się zagubieni w obliczu przedłużających się debat nad przyszłością świadczeń emerytalnych. Szczególne znaczenie miał w tym kontekście niedawny opór wewnątrz obozu konserwatywnego kanclerza Friedricha Merza, który do ostatniej chwili blokował jednoznaczne rozstrzygnięcia w sprawie nowej ustawy emerytalnej. Taka niestabilność legislacyjna sprawiła, że konsumenci zamiast wydawać pieniądze na konsumpcję, wybierają zabezpieczenie finansowe na niepewną przyszłość.
Fałszywy start niemieckiej gospodarki w nowym roku
Zakończenie 2025 roku przyniosło rozczarowanie w sektorze handlu, ponieważ zarówno prognozy dotyczące dochodów, jak i chęć do dokonywania większych zakupów wyraźnie osłabły. Specjaliści określają tę sytuację jako fałszywy start dla klimatu konsumenckiego w 2026 roku, co może negatywnie wpłynąć na dynamikę wzrostu PKB. Choć szacuje się, że niemiecka gospodarka wzrośnie w 2025 roku o 0,2 proc. po okresie dwuletniej recesji, to efekty programów naprawczych rządu kanclerza Merza wymagają więcej czasu na pełną realizację. Obecnie każdy punkt spadku wskaźnika nastrojów przekłada się na realne zmniejszenie konsumpcji prywatnej o 0,1 proc. w skali roku, co oddala wizję szybkiego ożywienia gospodarczego.
