"(...) Kredyty walutowe są bezpieczniejsze zarówno dla banków, jak i dla klientów, dlatego wprowadzanie ograniczeń w ich udzielaniu nie znajduje ekonomicznego uzasadnienia (...)" - głosił raport Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, opublikowany w maju 2006 r.

"Niee rozumiem utrudniania dostępu do kredytów i nie zgadzam się z nią. Mam nadzieję, że sytuację zmieni konsolidacja nadzoru bankowego, do której zmierzamy. Złożyliśmy już odpowiednią ustawę" - mówił w lipcu 2006 r. Kazimierz Marcinkiewicz, wówczas premier w rządzie PiS, cytowany przez Gazetę Ubezpieczeniową.
Długą listę cytatów, a także własnych zaleceń rynkowy nadzorca opublikował w specjalnym komunikacie, opublikowanym w związku z toczącą się dyskusję nt. kredytów mieszkaniowych we franku.
Czytaj: KNF przypomina dyskusję o frankach sprzed lat
"Nadzór bankowy od 2004 r. ostrzegał przed ryzykiem związanym z udzielaniem kredytów w walucie obcej. W listopadzie 2000 r. ówczesna Komisja Nadzoru Bankowego (KNB) uchwaliła wprowadzenie wymogów kapitałowych dla banków na otwarte pozycje walutowe. W marcu 2006 r. KNB wydała rekomendację S, ograniczającą udzielanie kredytów mieszkaniowych denominowanych w walucie obcej. Z kolei w marcu 2007 r. KNB podwyższyła wagę ryzyka dla kredytów walutowych na potrzeby wyliczania wymogów kapitałowych z 35% do 75% oraz ustaliła wiążące banki normy płynności" - głosi komunikat.
KNF podkreśla, że nie wszystkie banki udzielały kredytów w CHF, a wśród tych, które się na to zdecydowały, były zarówno podmioty z kapitałem zagranicznym, jak i krajowym, w tym banki spółdzielcze.
Według danych na koniec 2014 r. ponad 90% wartości kredytów denominowanych w CHF jest skupionych w 10 bankach. Spośród 38 wszystkich banków komercyjnych jedynie w 12 bankach udział kredytów frankowych w sumie bilansowej przekracza 10%