Koła ratunkowe dla rynku pracy

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2012-11-27 00:00

Bezrobocie rośnie coraz szybciej. Minister pracy nie będzie czekał z założonymi rękami

Spowolnienie gospodarcze sprawia, że sytuacja na rynku pracy robi się coraz bardziej napięta. Choć zwykle między wrześniem a październikiem odsetek osób bezrobotnych pozostaje bez zmian lub nawet się obniża, tym razem tak się nie stało. W październiku 2012 r. wskaźnik wyniósł 12,5 proc., czyli był o 0,1 pkt proc. wyższy niż miesiąc wcześniej.

None
None

Co jeszcze bardziej niepokojące, grono osób bez pracy powiększa się coraz szybciej. Bez zajęcia jest już 1995 tys. mieszkańców Polski. To już o 6,8 proc. więcej niż w analogicznym miesiącu ubiegłego roku. Jeszcze pół roku temu dynamika wynosiła zaledwie 1,4 proc.

— Sytuacja na rynku pracy pogarsza się i w kolejnych miesiącach bezrobocie powinno dalej rosnąć. W listopadzie oczekujemy stopy bezrobocia na poziomie 12,8 proc., a na koniec roku 13,2 proc. — twierdzi Maja Goettig, główna ekonomistka KBC Securities.

Najlepsi zarobią

Wskaźniki rynku pracy pogarszają się, mimo że rząd przeznaczył w lipcu dodatkowe 0,5 mld zł z Funduszu Pracy na walkę z bezrobociem, np. przez szkolenia, staże, roboty interwencyjne itp. Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej, przekonuje jednak, że jego resort pracuje nad pakietem działań, które w czasie kryzysu pomogą rynkowi pracy.

— Intensywnie pracujemy nad różnymi rozwiązaniami, które wesprą system pośrednictwa pracy oraz zwiększą elastyczność zatrudnienia — twierdzi minister Kosiniak-Kamysz.

Jedną z nowości ma być rozliczanie urzędów pracy z powierzonych im zadań. Resort pracy chce, by po każdym roku tworzone były rankingi tych instytucji. Uzyskana przez urząd pozycja decydowałabyo tym, jakie wynagrodzenie otrzymają jego urzędnicy. Pracownicy najbardziej prężnych i skutecznych pośredniaków zarabialiby najwięcej.

— O miejscu w rankingu decydowałoby nie tylko to, ilu bezrobotnych znajdzie zatrudnienie, ale też czy urząd pracy nawiązał współpracę z przedsiębiorcami albo z analogiczną instytucją z innego regionu — wyjaśnia Władysław Kosiniak-Kamysz.

Resort pracy coraz odważniej eksperymentuje też ze współpracą z prywatnymi pośredniakami. Chce w 2013 r. przeprowadzić trzy programy pilotażowe (na Mazowszu, Dolnym Śląsku i Podkarpaciu), w których prywatne agencje zatrudnienia miałyby znaleźć pracę osobom długotrwale bezrobotnym.

— Jeśli okaże się, że prywatne instytucje potrafią skutecznie aktywizować te osoby, chcielibyśmy wprowadzić taką formę działania na stałe do polskiego systemu prawnego — mówi Władysław Kosiniak-Kamysz.

Ministerstwo chce też uruchomić tzw. bon migracyjny (wsparcie dla osób, które rozpoczęłyby pracę w innym regionie Polski), utworzyć w urzędach pracy funkcję doradcy dla pracodawców oraz wydłużyć pracodawcom okres rozliczania czasu pracy pracowników z czterech do dwunastu miesięcy (czyli utrwalić w polskim prawie rozwiązanie, które znalazło się w pakiecie antykryzysowym).

Trochę oddechu

Ekonomiści pozytywnie oceniają propozycje ministerstwa, które zwiększają elastyczność polskiego rynku pracy i efektywność państwowych służb zatrudnienia.

— Wydłużanie okresu rozliczeniowego i inne działania, które niwelują rygory związane z tworzeniem miejsc pracy, powinny pomóc rynkowi pracy. Będzie to impuls, który zwiększy skłonność firm do zatrudniania pracowników — mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest Banku. Eksperci podkreślają jednak, że głębokich zmian wymaga też zasób narzędzi, którymi posługują się urzędy pracy.

— Realna efektywność staży, szkoleń czy robót publicznych jest bardzo niska. Według badań z 2010 r., na 100 uczestników stażu zatrudnienie znajdują 34 osoby, ale tylko w przypadku 3 osób można powiedzieć, że podjęły pracę właśnie dzięki temu stażowi. Pozostałe 31 osób i tak znalazłoby sobie pracę — zaznacza Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych.