WIG20 otworzył dzisiejszą sesję stosunkowo niewielkim spadkiem, osuwając się o 1,17 proc., ale wystarczyła zaledwie jedna godzina handlu, aby przełamał on poziom 1600 pkt. i ponownie nasz indeks blue chipów znalazł się wśród najgorszych w Europie. Trudno nawet winić za to jakąś szczególną aktywność podaży, której nie można było zaobserwować. To kompletny brak kupujących otworzył mu drogę przed 4 proc. przeceną. Momentami niedźwiedzie, za pomocą koszykowych zleceń, robiły z wycenami naszych największych spółek, to tylko co im przyszło do głowy.
Nawet pochlebna opinia wydana polskiej gospodarce przez agencję Moody’s, która podtrzymała perspektywy ratingowe Polski A2, nie zrobiła na graczach wrażenia. Przerwany marsz w kierunku 2000 pkt. skutkuje teraz znacznym zmniejszeniem liczby inwestorów wierzących w krótki, ale znaczący zarobek na odbiciach.
Wśród wszystkich spółek wchodzących w skład naszego, prestiżowego indeksu nie
można było znaleźć ani jednej, której kurs byłby w zielonej strefie. Największe
straty ponosili akcjonariusze KGHM, którego zniżka sięgała nawet 9 proc. Tak
słabe zachowanie lubińskiego kombinatu nie tłumaczyła skala przeceny miedzi na
rynku surowców. Trochę lepiej zachowywały się mniejsze firmy, gdzie sporym
zainteresowaniem cieszyły się walory ADS, którego akcjonariusze odcinali kupony
od zapowiedzianego przez tę spółkę skupu własnych akcji. Także Synthos i Signity
mogły poszczycić się pokaźnymi wzrostami. W przypadku tej drugiej firmy, jest to
jedna z najlepszych inwestycji na GPW, od październikowych dołków. Zyskała ona
od tego czasu ok. 50 proc. i pokazuje, że nawet w tym okresie można wyszukać
spółki, które są dobrą lokatą. Z kolei spadające kwotowania wczorajszego
debiutanta-Enei- pokazują dobitnie, że obecny czas nie jest sprzyjający
praktycznie żadnemu IPO na GPW.
Europejskie indeksy także maszerowały, prawie
zgodnie, na południe. Ponownie dużym balastem okazały się koncerny górnicze,
wśród których bardzo mocną przecenę zaliczała szwajcarska Xstrata. Także banki
nie rozpieszczały swoich akcjonariuszy i to pomimo zaprezentowania przez EBC
szczegółów najnowszej interwencji pożyczkowej na rynku międzybankowym.
Minimalnie lepsze nastroje na giełdach wprowadziły dane, jakie napłynęły z USA. Wskaźnik PPI (ceny produkcji sprzedanej) spadł o 2,8 proc., znacznie więcej od prognoz, a to staje się kolejnym argumentem dla banków centralnych do ponownych obniżek stóp procentowych. Stagflacja, której tak się obawiano jeszcze latem, powoli zamienia się w deflację. W tym kontekście wypowiedź Dariusza Filara, członka RPP, że nie ma pola do obniżki stóp proc. w Polsce, z powodu rosnących płac, wydaje się co najmniej dziwna.
Mimo pozytywnego rozwoju sytuacji na Wall Street akcja popytowa spotkała się a ostrą kontrą sprzedających, którym udało się zepchnąć na finiszu WIG20 o 3,86 proc. w pobliże minimów sesji. Najgorzej z dużych spółek wypadł dzisiaj Bioton, TVN oraz GTC, a GPW ponownie okazała się jednym z najsłabszych parkietów w Europie.
Na światowych giełdach zwątpienie wśród inwestorów wyraźnie zatacza coraz większe pole. Prognozowane przez ekonomistów znaczące skurczenie się czołowych gospodarek, jeszcze chyba nie jest uwzględnione w cenach akcji. Dzisiaj opcja pogłębienia październikowych minimów, wydaje się być bardziej prawdopodobna od obrania przez giełdy kierunku na północ. Co prawda nie widać nowych powodów do bardzo intensywnych spadków, jakie obserwowaliśmy w poprzednich tygodniach, ale podaż powinna znaleźć ujście w zaakcentowaniu swojego zwycięstwa i to dopiero może otworzyć drogę przed lepszym zakończeniem roku.