Według danych EIA, w minionym tygodniu zapasy ropy w USA skurczyły się o 5,5 mln baryłek. I choć spodziewano się ich spadku, niemniej w zdecydowanie niższej skali, bo o 3,7 mln baryłek.
Informacja ta zapewne podbiła by notowania ropy, jednak zapędy spekulantów skutecznie podkopane zostały innych odczytem z raportu EIA, a mianowicie dotyczącym wzrostu zapasów destylatów. Podczas gdy prognozy wskazywały na ich wzrost o 0,6 mln baryłek, te podskoczyły aż o 10,09 mln. Wzbudziło to uzasadnione obawy o popyt na benzynę, a konsekwencji na przyszłe zapotrzebowanie na ropę.
Jeden z analityków skomentował te dane bardzo obrazowo określając, że „…dostawy benzyny i paliw destylowanych, które zwykle postrzega się jako swoistą miarę popytu konsumenckiego, „spadły z klifu”.
Na zamknięciu czwartkowej sesji na Nymex, kontrakty terminowe na ropę amerykańskiej odmiany WTI z dostawą w lutym taniały o 51 centów, tracąc 0,7 proc. i schodząc do poziomu 72,19 USD za baryłkę.
Z kolei na parkiecie ICE Europe Futures marcowe kontrakty na europejski benchmark Brent przecenione zostały o 0,8 proc. taniejąc o 66 centów, zamykając dzień na pułapie 77,59 USD/b.