Kolejne kontyngenty obniżą ceny naszych zbóż
W najbliższych dniach przekonamy się, czy notowania zbóż ugną się pod silną presją podażową i zaczną spadać. Z pewnością niższe ceny ziarna byłyby gwarancją zawierania większej liczby transakcji. W ocenie specjalistów, większość przetwórni wstrzymuje się z zakupem surowca w nadziei, że za kilka dni ten sam towar może być znacznie tańszy.
— Do transakcji dochodzi tylko wówczas, gdy sprzedający jest gotowy obniżyć cenę wywoławczą nawet o 10 proc. Przykładem niech będzie żyto z importu, którego ceny transakcyjne spadły z 500 zł/t do około 460 zł/t. Odbiorcy, wśród których dominują mieszalnie pasz i młyny, poszukują przede wszystkim taniego surowca. Każdy dąży bowiem do obniżenia kosztów produkcji, gdyż droga pasza czy mąką nie interesuje kupujących. Obecnie tylko niższe ceny zbóż mogą pobudzić popyt oraz zwiększyć obroty na tym uśpionym rynku — przyznaje Piotr Beśka, analityk gdańskiego Eternus Brokers.
Analitycy nie ukrywają, że przecena zbóż jest silnie uzależniona od importu ziarna. Tymczasem na rynek trafiły kolejne informacje na temat bezcłowych kontyngentów.
— Spełnienie prognozy zakładającej przecenę notowań zbóż przybliża wtorkowa decyzja rządu o ustanowieniu plafonu taryfowego na bezcłowy import zbóż paszowych (200 tys. ton kukurydzy, 300 tys. ton jęczmienia, żyta i owsa). Wpływ tej decyzji może okazać się niebagatelny. Po pierwsze, w jej konsekwencji rynek może zostać zasilony 0,5 mln ton ziarna paszowego. Z drugiej strony, informacja o dodatkowym imporcie powinna zaktywizować dostawców do zwiększenia sprzedaży. W sumie wszystko to może się przyczynić do uporządkowania rynku, a przede wszystkim bieżącej podaży. Jeżeli jeszcze wielkość dostaw zbóż będzie relatywnie większa od zmiany popytu, to wówczas niemal pewne jest obniżenie cen — przewiduje Piotr Beśka.
Na razie pierwsze partie bezcłowego zboża, które trafiły do kraju, nie spowodowały oczekiwanej przeceny. Jednak wielu fachowców sądzi, że jest to kwestia czasu.