Posłowie proponują iście fundamentalne zmiany ustrojowe. Sejmowa komisja dyskutuje obecnie nad pomysłem PO, by zakazać kandydowania do Sejmu osobom skazanym. Intencji można przyklasnąć, ale trudno się oprzeć wrażeniu, że ten sam efekt, można by osiągnąć gdyby partyjni liderzy, którzy dziś, toczą zażarte konstytucyjne boje, nie umieszczali takich osób na swoich listach. Podobnie z likwidacją immunitetu — nikt obecnie nie zabrania uchylania immunitetu parlamentarzystom podejrzanym o przestępstwo. Może poza dyscypliną partyjną.
Prawo i Sprawiedliwość nie mogło pozostać w tyle konstytucyjnego wyścigu i
proponuje zapis, który miałby umożliwić chemiczną kastrację pedofilów. Tylko po
to, by udowodnić, że bardziej nienawidzi pedofilów niż rywale z Platformy.
Ponadto chce konstytucyjnego umocowania Instytutu Pamięci Narodowej. A przecież
przydałby się jeszcze zapis, że IPN powinien być czynny codziennie w godzinach
8-20, z półgodzinną przerwą śniadaniową od 10. Prawo musi być przecież
precyzyjne.