Partia, która będzie główną siłą napędową nowego rządu, podczas kampanii
wyborczej obiecywała cuda. Wysoki wzrost gospodarczy, dostatek, sprawiedliwość,
przyjazne państwo. Politycy zapowiadają wielkie batalie o wzrost gospodarczy,
czy reformę finansów publicznych. Kolejka rolników pod agencją pokazuje, że
oprócz tych wielkich wojen do stoczenia (i wygrania) pozostanie jeszcze wiele
małych bitew. Sprawne przyjazne państwo to nie tylko fajne hasło wyborcze, ale
także brak kolejek w urzędach i dobra organizacja ich pracy. Skorzystają nie
tylko klienci, ale również urzędnicy — wątpliwe, by dobrze im się pracowało pod
naporem tysięcy rozwścieczonych rolników. A kolejki przed ARiMR są najbardziej
spektakularnym przejawem znacznie szerszej choroby — niesprawności
administracji, skrępowanej nieżyciowymi przepisami, ale często też
niekompetentnymi, pochodzącymi z politycznego nadania szefami. Trzeba to
zmienić.
Niewdzięczne zadanie, bo przy reformie finansów publicznych można błysnąć
na konferencji prasowej kolorowymi wykresami, a w razie wygrania tej bitwy
będzie można co najwyżej pokazać pustą ulicę pod ARiMR. Bez wygrania tych
tysięcy małych bitew, naprawiania drobnych niekiedy, a uciążliwych usterek
państwa, o wielkich reformach możemy zapomnieć.