Krzysztof Kwiatkowski w sprawiedliwości i Adam Giersz w sporcie awansowali przez zasiedzenie, Jerzy Miller zaś należy do grupy działaczy PO dobrych na każde stanowisko. Terminował w rolnictwie, zdrowiu, administracji wojewódzkiej - czyli nadaje się do awaryjnego ogarnięcia ogromnego MSWiA.
Oprócz sporu o CBA, do dziejów kultury politycznej III Rzeczypospolitej przejdzie tryb odejścia Grzegorza Schetyny, Mirosława Drzewieckiego i Andrzeja Czumy. Standardowo odwoływani ministrowie stawiają się z następcami u prezydenta, odbierają zdawkowe podziękowania, w czasach Aleksandra Kwaśniewskiego dostawali jeszcze pióra.
Ale potem zaczęły się odejścia zaoczne, przybierające formę dyscyplinarnego wyrzucenia. Tak pozbyto się na przykład Janusza Kaczmarka czy Andrzeja Leppera. Notabene prezydent Lech Kaczyński podobnie traktuje również własnych krnąbrnych dworaków, na przykład nie dopuścił na pożegnanie przed swe oblicze Piotra Kownackiego.
I do tej właśnie tradycji wpisało się wstydliwe dla premiera odejście trzech ministrów w związku z hazardgate. Z kronikarskiego obowiązku przypominam, że raz zdarzyło się wstydliwe dla wszystkich, ukryte przed mediami i opinią publiczną nocne... zaprzysiężenie nowego członka rządu - powtórne obsadzenie Andrzeja Leppera w fotelu wicepremiera.