Gdyby wczorajsze posiedzenie rządu dało się łatwo przełożyć na umocnienie bezpieczeństwa energetycznego Polski, naprawdę moglibyśmy spać spokojnie. Grający w tej kwestii pierwsze skrzypce wicepremier Waldemar Pawlak wyciągnął asy z rękawa i dał odpór złym językom, wieszczącym niepowodzenie negocjacjom PGNiG z Gazpromem w sprawie umowy uzupełniającej.
Naszym energetycznym taranem jawi się oczywiście terminal skroplonego gazu ziemnego w Świnoujściu. Szacuje się, że od 2014 r. będzie odbierał rocznie 5 mld m sześc. paliwa, na początek katarskiego, potem może także z Afryki Północnej. Do tego dojdzie rozbudowa magazynów gazowych, zwiększająca ich pojemność oraz tzw. moce oddawcze. Z kolei wybudowanie magazynów naftowych pozwoli na "długotrwałe zabezpieczenie strategicznych potrzeb Polski oraz krajów regionu Morza Bałtyckiego". Wreszcie — budowa własnej kopalni gazu i rozbudowa połączenia z RFN, ale koło Zgorzelca, a nie tego koło Szczecina, postulowanego od lat przez Aleksandra Gudzowatego. Atutem najbardziej zaskakującym okazuje się rozbudowa ratunkowego połączenia gazowego z Czechami — wszak w bilansie naszych południowych sąsiadów także dominuje gaz rosyjski.