W poniedziałek i wtorek nasza waluta traciła na wartości, a kurs euro sięgnął 4,745 PLN. Jak na zawołanie pojawiły się opinie analityków widzących kurs nawet na 4,9 PLN i więcej. Niecodziennie zachował się Narodowy Bank Polski. Prezes NBP Sławomir Skrzypek, powiedział że zna przyczyny osłabienia złotego, ale ich nie ujawni. W tym samym czasie pojawiło się wiele niezależnych komentarzy wskazujących osłabienie euro do dolara jako przyczynę spadku złotego. Dalsze dni tygodnia przyniosły odwrócenie tendencji i kurs euro spadł do 4,40 PLN (a nawet ciut niżej) w piątek. Ten ruch wzrostowy złotego tłumaczono i szczytem G20 i danymi z USA, ale zadecydował sentyment na rynku międzynarodowym. Na koniec tygodnia za euro płacono 4,48 PLN (spadek o 3,7 proc.), za dolara 3,333 PLN (spadek o 4,7 proc.), a za franka 2,941 PLN (w dół o 3,9 proc.).
ZAGRANICZNE RYNKI
Również w przypadku notowań euro i dolara mieliśmy do
czynienia ze sporą amplitudą wahań. Początkowo to dolar był górą, a kurs euro
spadł do 1,30 USD (przyczyniając się do spadku notowań złotego). Ale druga
połowa tygodnia należała już do euro, które podrożało do 1,35 USD kończąc jednak
tydzień na poziomie 1,343 USD (o 1,1 proc. wyżej niż przed miesiącem). Euro
posłużyła decyzja ECB, który obniżył stopy mniej niż oczekiwano, oraz komentarze
po szczycie G20,
w których wiele miejsca poświęcono słabnącej roli dolara na
świecie. Ponownie pojawiły się też komentarze przewidujący rychły wzrost
inflacji w USA i utratę wartości dolara.
Jen stracił 2 proc. do dolara i 3
proc. do euro osiągając poziomy najniższe od października.
RYNEK OBLIGACJI
POLSKI RYNEK
Początek tygodnia przyniósł kontynuację spadku cen naszych
obligacji, a rentowność papierów 5-letnich wróciła powyżej 6,0 proc. Udane
wyniki aukcji obligacji w środę oraz generalna poprawa nastrojów inwestycyjnych
na świecie przyniosły ruch w przeciwnym kierunku i na koniec tygodnia rentowność
pięciolatek wróciła w okolice 5,95 proc.
Trzymiesięczna stopa WIBOR, która
jest podstawą naliczania oprocentowania większości złotowych kredytów
hipotecznych wzrosła o 2 pkt bazowe i wyniosła 4,16 proc.
ZAGRANICZNE RYNKI
Rentowności obligacji amerykańskich nie zmieniały się
istotnie w tym tygodniu. Co prawda wzrost zainteresowania akcjami przełożył się
na spadek cen obligacji, ale w bardzo nieznacznym stopniu. Rentowność obligacji
dwuletnich wzrosła o 4 pkt do 0,87 proc., a 10-letnich o 8 pkt do 2,81
proc.
W Europie spadek cen obligacji był głębszy, do czego przyłożył się też
Europejski Bank Centralny obniżając stopy o 25 pkt bazowych wobec spodziewanego
cięcia o 50 pkt. Poza tym inwestorzy zdają sobie sprawę, że również europejskie
państwa zaczną w końcu emitować obligacje, aby sfinansować deficyty. Na koniec
tygodnia rentowność dwuletnich obligacji niemieckiego rządu wzrosła o 17 pkt do
1,47 proc., a 10-letnich do 3,19 proc. (o 11 pkt).
RYNKI AKCJI
POLSKI RYNEK
Mimo, że pierwsze dni tygodnia przyniosły realizację zysków
na GPW i spadek indeksów, to kończymy go kolejnym wzrostem. I to całkiem
pokaźnym, o czy zadecydowała w dużej mierze czwartkowa sesja, która przyniosła
7-proc. zwyżkę WIG20. Euforia dotknęła inwestorów na całym świecie, u nas być
może kupujący byli najbardziej złaknieni wzrostów, skoro zwyżkę udało się
przedłużyć także na piątek (co na innych giełdach nie było już regułą). Indeksy
znalazły się na poziomach najwyższych od 23 stycznia. WIG zyskując 5,4 proc.
przedłużył serię wzrostów do pięciu tygodni z rzędu, co po raz ostatni udało się
na przełomie marca i kwietnia 2007 r. (wtedy wzrostowa seria trwała siedem
kolejnych tygodni). Obroty wzrosły do 7,5 mld PLN, co po raz ostatni udało się w
połowie października 2008 r. (wtedy dla odmiany po serii spadkowych tygodni na
GPW). WIG20 zyskał 5,9 proc., mWIG40 4,5 proc., a sWIG 6,3 proc..
ZAGRANICZNE RYNKI
EUROPA zwiększenie środków MFW, dokładniejsza regulacja funduszy hedgingowych oraz czerwone światło dla rajów podatkowych to główne postanowienia czwartkowego szczytu G20. Wprawdzie inwestorzy nie mogą mówić o niespodziance, ale trzeba docenić determinację i chęć porozumienia najważniejszych głów państw, których gospodarki znajdują się w trudnym choć często bardzo odmiennym położeniu. Bezrobocie rośnie w największej europejskiej gospodarce i w całej strefie euro, ale Niemcy i Francuzi coraz mniej chętnie uczestniczą w międzynarodowych inicjatywach polegających na zwiększaniu wydatków. Spadające ceny i presja deflacyjna są obecnie najpoważniejszym wyzwaniem banków centralnych, jednak łagodniejsza od oczekiwanej obniżka stóp procentowych przez ECB odzwierciedla różnicę zdań wśród władz monetarnych, które obawiają się sprowadzenia kosztu pieniądza do zera.
USA czwarty tydzień z rzędu indeksy giełdowe z Wall Street rosły, chociaż skala zwyżek istotnie wyhamowała. Coraz mniej inwestorów akceptuje obecne ceny akcji banków, które w krótkim czasie wzrosły kilkukrotnie, chociaż problem toksycznych aktywów nie został rozwiązany. Amerykańska gospodarka straciła w ciągu 5 miesięcy 3,2 miliona miejsc pracy, a od rozpoczęcia recesji ubyło ponad 5 mln etatów. Warto zauważyć, że za optymizmem, czy raczej większą skłonnością do podejmowania ryzyka obserwowaną na rynku akcji, nie podąża podobne zjawisko na rynku kredytowym.
AZJA na liście 38 rajów podatkowych przedstawionej przez OECD znalazły
się "kraje niechętne do współpracy"
z najbardziej rozwiniętymi gospodarkami
świata. Wśród nich znajdziemy m.in. Liechtenstein, Gibraltar, Andorę, San
Marino, Kostarykę i Filipiny. Ostatni z wymienionych krajów już zapowiedział
dostosowanie systemu podatkowego do międzynarodowych standardów i prawdopodobnie
tą ścieżką podążą również pozostałe raje podatkowe. Chiny i Rosja przed szczytem
G20 optowały za wprowadzeniem nowej "superwaluty", która miałaby wkrótce
zastąpić tracącego zaufanie amerykańskiego dolara. Jednocześnie Chiny
dywersyfikują ryzyko walutowe podpisując z poszczególnymi partnerami handlowymi
(np. w tym tygodniu z Argentyną) umowy o rozliczaniu transakcji w chińskim
juanie.
RYNEK SUROWCÓW
Huśtawka nastrojów nie ominęła w minionym tygodniu rynków surowcowych. Na początku tygodnia kapitał uciekał z rynku energii i metali przemysłowych ponieważ inwestorzy realizowali pokaźne krótkoterminowe zyski. Później jednak obserwując wzrosty na rynkach akcji oraz umacnianie się egzotycznych walut popyt szybko powrócił i wydźwignął ceny na nowe maksima. W piątek ropę naftową wyceniono podobnie jak przed tygodniem na ok. 52 USD za baryłkę, a w środę baryłkę można było kupić za ok. 47 USD. Pod silna presją podaży zaczął uginać się rynek złota. Cena spadła w czwartek poniżej 900 USD za uncję, ponieważ Międzynarodowy Fundusz Walutowy zapowiedział, że zamierza ze sprzedaży złota uzyskać ok. 6 mld USD, które posłużą jako środki ratunkowe dla gospodarek wschodzących.
Polski rynek finansów osobistych
Rata kredytu w euro zaciąganego dziś byłaby o ok. 100 zł niższa niż kredytu złotowego, dla każdych pożyczanych 100 tys. zł.
Europejski Bank Centralny obniżył stopy procentowe o 25 pkt. Ekonomiści zakładali co prawda, że po czwartkowym posiedzeniu stopy zostaną obniżone o 50 pkt, ale rynek pieniężny spodziewał się cięcia właśnie o owe 25 pkt. Ponieważ rynkowa stopa EURIBOR spadła od ostatniej obniżki stóp w ECB o 25 punktów, decyzja banku centralnego została już przez rynek zdyskontowana.
Co te zmiany oznaczają dla kredytów? W porównaniu do stanu sprzed miesiąca, przeciętna rata kredytu w euro zmniejszyła się o 22 zł dla każdych pożyczonych 100 tys. zł lub o 3,8 proc. (nie uwzględniając wahań kursowych). Ponieważ jednak jednocześnie spadają też rynkowe stopy procentowe w Polsce, to spread między ratą kredytu w euro i w złotym rozszerzył się bardzo nieznacznie – z ok. 14 proc. miesiąc temu do ok. 15 proc. obecnie.
Raty kredytów w euro nadal są niższe niż kredytów złotowych, choć ta różnica nie jest duża. Wystarczyłby wzrost notowań euro do ok. 5,29 zł, by różnica ta została zniwelowana. Niemniej prawdopodobieństwo dalszego wzrostu notowań euro wydaje się być obecnie niższe niż perspektywy umocnienia złotego w długim terminie.
Należy jednak mieć na uwadze perspektywę przyjęcia euro w Polsce, co oznacza, że raty kredytów w euro i w złotych w perspektywie czasu zrównają się (na korzyść posiadaczy kredytów w złotych), a zakładając stały kurs EUR/PLN do tego czasu i stałe stopy procentowe, korzyść z posiadania kredytu w euro już dziś, ogranicza się do niższych rat przez okres, który dzieli nas od przyjęcia euro. Jeśli nastąpi to za cztery lata, byłoby to ok. 4750 zł. Należy przy tym pamiętać, że marże dla kredytów w euro są obecnie wyższe niż dla kredytów złotowych (nawet o 1 pkt proc.), więc po przyjęciu euro to zaciągający kredyt w tej walucie dziś, staną w mniej korzystnej sytuacji – ich raty będą o ok. 65 zł miesięcznie wyższe od rat osób, które zdecydowały się na kredyt w złotych i doczekały zamiany złotego na euro. Osoby zaciągające teraz kredyt w euro będą jednak mogły – jeśli okaże się to opłacalne – zrefinansować swój kredyt na korzystniejszych warunkach (z niższą marżą), a trudną do oszacowania korzyścią jest tutaj kurs, po jakim Polska przyjmie euro. Jeśli będzie on niższy niż obecnie, podjęte ryzyko się opłaci (proporcjonalnie do spadku kursu euro). Jeśli wyższy, zaciąganie kredytu w tej walucie jest dziś błędem. Niemniej ryzyko przyjęcia euro w Polsce po kursie wyższym niż 4,50 zł wydaje się być obecnie niewielkie.
Komentarz napisali analitycy Open Finance