"Sprzedaż gotówkowa zostaje przywrócona, ale w ograniczonym zakresie. Szczegóły będą podane w czwartek. Na pewno sprzedaż będzie prowadzona bez konieczności telefonicznej awizacji, na zasadzie kolejności zgłoszeń pod załadunek" - powiedział rzecznik.
W środę rano przedstawiciele Kompanii potwierdzali jedynie, że zarząd firmy rozważa decyzję o wznowieniu gotówkowej sprzedaży. Nieoficjalnie informowano, że nastąpi to w przyszłym tygodniu. Jednak sprzeciw klientów wobec nowych rozwiązań był na tyle duży i stanowczy, że Kompania postanowiła natychmiast zmienić zasady, zaledwie po czterech roboczych dniach ich obowiązywania.
Odstąpienie od bezpośredniej sprzedaży węgla indywidualnym odbiorcom w kopalniach, na rzecz dystrybucji wyłącznie przez sieć autoryzowanych sprzedawców, wzbudziło protesty drobnych przewoźników, odbiorców węgla mieszkających w pobliżu kopalń oraz lokalnych samorządowców.
Możliwe, że wznowienie sprzedaży gotówkowej zostanie np. ograniczone ilościowo albo terytorialnie - tylko do mieszkańców gmin związanych z kopalniami. Ostateczne rozwiązania mają być znane w czwartek.
Według Madeja, powrót do gotówkowej sprzedaży nie zachwieje ogólnymi zasadami polityki handlowej firmy, która chce jak najwięcej węgla dla drobnych użytkowników sprzedawać przez sieć dilerską. W całym kraju jest ponad 140 dilerów, dysponujących ok. 400 składami. Firma namawia dilerów, by np. łączyli swoje zamówienia i odbierali węgiel koleją, a nie ciężarówkami.
M.in. chęć zmniejszenia często wielodniowych kolejek przed kopalniami była jednym z powodów rezygnacji z gotówkowej sprzedaży. Węgiel miał być dostępny wyłącznie u dilerów, czyli firm odbierających minimum 2 tys. ton węgla miesięcznie.
Po wprowadzeniu nowych zasad okazało się jednak, że kolejki nadal są - tworzą je m.in. ciężarówki należące do dilerów, którzy wprawdzie płacą przelewem, ale korzystają z transportu kołowego, oraz osoby realizujące należne górnikom i emerytom górniczym deputaty węglowe (rocznie ok. 913 tys. ton węgla).
Nowe zasady najbardziej uderzyły w niewielkie firmy przewozowe na Śląsku, które żyją z kupowania węgla bezpośrednio w kopalniach i dostarczania ich do indywidualnych odbiorców, a także w użytkowników mieszkających w pobliżu kopalń, którzy nie chcą płacić drożej (mimo marży ograniczonej do 15 proc.) u autoryzowanych sprzedawców.
Według Madeja, w ubiegłym roku Kompania sprzedała ok. 4 mln ton węgla opałowego, z czego ok. 1 mln ton trafił do odbiorców koleją, a pozostałe ok. 3 mln - transportem kołowym, po załadunku w kopalniach. Ale sprzedaż gotówkowa to tylko 220 tys. ton z tej ilości; pozostałą część kupują dilerzy.
Przedstawiciele Kompanii uznali, wobec pojawiających się głosów sprzeciwu, że 220 tys. ton to zbyt mała ilość, aby warto było spierać się z oponentami o utrzymanie nowych zasad, krytykowanych również przez górnicze związki zawodowe.
Rezygnacja ze sprzedaży gotówkowej spowodowała również inne problemy. Przy załadunku węgla zdarza się bowiem, że odważona zostanie ilość nieco większa od zamówionej. W sytuacji, gdy np. ktoś odbiera 6 ton deputatu węglowego, a otrzyma 6,2 tony, za nadwyżkę musi zapłacić. Nowe zasady spowodowały problemy, bo nie było takiej możliwości.
Kompania Węglowa to największa górnicza firma w Europie. Zatrudnia ponad 65,3
tys. osób w 16 kopalniach; w tym roku planuje przyjąć ok. 2,5-3,5 tys. nowych
pracowników. Roczna zdolność wydobywcza KW sięga 46 mln ton węgla. W ciągu 11
miesięcy minionego roku zysk firmy netto wyniósł 29,3 mln zł, a przychody
przekroczyły 11,6 mld zł.