Od ubiegłego roku przedstawiciele biznesu mogą korzystać z ulgi na robotyzację. Umożliwia ona odliczenie od dochodu dodatkowych 50 proc. kosztów zakupu robotów przemysłowych. Rozwiązanie obejmuje wydatki m.in. na zakup nowych robotów i pracujących z nimi maszyn, a także ich leasing.
Koszt uzyskania przychodu
Ostatnio wojewódzkie sądy administracyjne (WSA) w Warszawie i w Gliwicach wydały korzystne orzeczenia dla przedsiębiorców, którzy chcą skorzystać z zachęty podatkowej. Pierwszy wyrok dotyczył tego, czy wózki automatyczne mogą być uznane za roboty przemysłowe (zgodnie z ustawą o CIT) i czy ich zakup stanowi koszt uzyskania przychodu poniesiony na robotyzację.
— W tym przypadku przedsiębiorca zainwestował w budowę centrum logistycznego umożliwiającego magazynowanie większej liczby wyprodukowanych wyrobów. Musiał je odpowiednio zautomatyzować, dlatego kupił wózki widłowe, niezbędne do nich oprogramowanie i urządzenia systemowe. Wspomniane wózki były nowe, automatycznie sterowalne, wielozadaniowe i mobilne. Wykazywały się właściwościami, dzięki którym spełniały definicję robota przemysłowego — opowiada Urszula Uchmańska, menedżer w Crido.
Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej (KIS) stwierdził jednak, że wózki te nie miały zastosowania przemysłowego. Jego zdaniem — jak podkreśla Urszula Uchmańska — przemysł powinien być rozumiany jako wytwarzanie różnego rodzaju towarów i usług, a nie ich magazynowanie czy przemieszczanie w procesie produkcyjnym.
Natomiast drugi wyrok WSA dotyczył tego, czy maszyny służące do odbioru i układania produktów mogą być robotami przemysłowymi.
— Przedsiębiorca wskazał, że zakupione przez niego urządzenia są automatycznie sterowane, wielozadaniowe i zaprogramowane. Są robotami, które umożliwiają odpowiednie przemieszczanie butelek i precyzyjne ich układanie na paletach. Zapewniał też, że wspomniane roboty są ściśle dopasowane i dostosowane do maszyn produkujących butelki — zaznacza Urszula Uchmańska.
Bezpośrednia produkcja
Dyrektor KIS uznał, że takie urządzenia nie spełniają definicji robota przemysłowego. Ocenił, że nie są wykorzystywane bezpośrednio do produkcji towarów. Obie sprawy trafiły do WSA w Warszawie i w Gliwicach. Sądy uchyliły zaskarżone interpretacje podatkowe. Zanegowały wąskie rozumienie zwrotu “zastosowania przemysłowe” przez dyrektora KIS. Sędziowie uznali, że przemysł należy rozumieć jako cały cykl lub proces produkcyjny, łącznie z odbiorem i magazynowaniem towarów.
— W ocenie obu sądów stanowisko dyrektora KIS było nieprawidłowe. Zawężało prawo podatnika do skorzystania z ulgi na robotyzację. Zgodnie z definicją robota przemysłowego zintegrowanie go z maszynami w cyklu produkcyjnym uprawnia tzw. podatników produkujących do skorzystania z ulgi na robotyzację. WSA w Warszawie uznał, że wózek automatyczny, którego dotyczyła interpretacja podatkowa, mieści się w definicji robota przemysłowego zawartej w ustawie o CIT. Natomiast WSA w Gliwicach potwierdził, że opisane roboty w postaci urządzeń systemu odbioru, kontroli i układania butelek posiadają właściwości, które mają zastosowanie w przemyśle — podkreśla Urszula Uchmańska.