Analitycy banku uzasadnili, że wysyłki towarów z Eurolandu i Wielkiej Brytanii do państw Bliskiego Wschodu są niewielkie. Strefa euro eksportuje ok. 0,4 proc. swojego PKB do Izraela i krajów sąsiednich. Wielka Brytania jeszcze mniej - poniżej 0,2 proc. PKB.
Zaostrzone przez wojnę warunki finansowe mogą jednocześnie zaważyć na wzroście gospodarczym w Europie, która już odczuwa skutki zacieśniania polityki pieniężnej przez banki centralne. Goldman Sachs nie dostrzega jednak wyraźnego wzorca, jeśli idzie o wcześniejszy wpływ na warunki finansowe napięć na Bliskim Wschodzie - od izraelskiego wycofania się ze Strefy Gazy w 2005 r., po obecną eskalację. Powodem może być ograniczona ekspozycja europejskich banków na region.
Rynek surowców pod presją?
Wojna może za to uderzyć w rynki surowców energetycznych - zarówno ropy naftowej, jak i gazu ziemnego. Od 7 października, kiedy Hamas zaatakował Izrael, ceny ropy Brent i europejskiego gazu wzrosły w szczytowym momencie odpowiednio o 9 proc. i 34 proc.
Podaż ropy naftowej jak dotąd nie ucierpiała znacznie na konflikcie, jednak zespół Goldman Sachs spodziewa się spadku w przyszłości, oraz, że surowiec zdrożeje od 5 proc. do 20 proc. powyżej poziomu bazowego. Z szacunków analityków wynika, że jak dotąd znaczne zwyżki cen ropy naftowej o 10 proc. zmniejszały wzrost PKB strefy euro o ok. 0,2 proc. po roku oraz zwiększały ceny konsumpcyjne o prawie 0,3 proc. Podobny wpływ obserwowano w Wielkiej Brytanii. W raporcie zaznaczono jednak, że żeby ten efekt wystąpił, ceny ropy muszą pozostać wysokie na stałe, tymczasem w przypadku benchmarkowej Brent spadły prawie do poziomu sprzed 7 października.
Mniejszy eksport LNG z izraelskich złoży
Poważniejszym wyzwaniem mogą okazać się zmiany cen gazu. Ich wzrost jest spowodowany ograniczeniem globalnego eksportu LNG z izraelskich pól gazowych oraz mniejszej zdolności obecnego rynku do reagowania na niekorzystne wstrząsy. Analitycy Goldman Sachs oczekują, że surowiec znacząco podrożeje w Europie, jeśli podaż spadnie od 102 EUR do 200 EUR za jedną megawatogodzinę. Rządy mogłyby złagodzić negatywne skutki kontynuując bądź wznawiając programy wsparcia kosztów energii.