Producent piwa jest bardzo ukontentowany wynikami. Jednak główny konkurent bije go na głowę.
Grupa Żywiec zamknęła 2005 r. z zyskiem netto o 17 proc. wyższym niż przed rokiem.
— Wynik netto zwiększył się z 284 mln do 333 mln zł. Zysk z działalności operacyjnej wzrósł o 22 proc., z 372 mln do 452 mln zł. To są rekordowe wyniki Grupy Żywiec, które pokazują, że realizowana strategia jest właściwa — mówi Hans Van Zon, prezes Grupy Żywiec.
Spółka wypłaciła akcjonariuszom 340 mln zł dywidendy — po 30 zł na akcję.
Browary Żywca zwiększyły sprzedaż o 3 proc., do 2,86 mld zł. Znalazły chętnych na 10,3 mln hl piwa, czyli zaledwie o 1 proc. więcej niż rok wcześniej. To znacznie poniżej tempa wzrostu całego rynku, które wyniosło 5 proc. I zdecydowanie za mało, żeby dogonić największego konkurenta.
Dystans między Żywcem a Kompanią Piwowarską (KP) zwiększa się. W 2005 r. KP sprzedała ponad 11 mln hl piwa, aż o 12, 6 proc. więcej niż rok wcześniej.
— Spadł ważny dla nas sektor piw mocnych, bo konsumenci częściej wybierali produkty z mniejszą zawartością alkoholu. Poza tym Żubr, produkt naszego konkurenta, odebrał nam część udziałów — przyznaje Hans Van Zon.
Unika prognozy na obecny rok.
— Mogę jedynie powiedzieć, że jeśli pogoda w sezonie dopisze, a warunki makroekonomiczne się nie pogorszą, utrzymamy trend wzrostowy — zapowiada szef grupy.
Strategia grupy polega na wspieraniu kluczowych marek. Grupa ma w portfelu nadal 15 różnych brandów i już nie zamierza się ich pozbywać.
— W ostatnim roku zrezygnowaliśmy z produkcji m.in. EB i Heweliusza. Promujemy Żywca, Heinekena, Warkę, Specjal. Wspieramy także lokalne marki: Królewskie, Leżajsk, Kujawiaka czy Brackie. Wkrótce na rynek wejdzie Warka Strong w nowym opakowaniu. Stawiamy na innowacyjność: nowe opakowania, etykiety czy system serwowania piwa w gastronomii — wylicza prezes Hans Van Zon.