Konkurencja czy raczej protekcja

Janusz Lewandowski
opublikowano: 2007-09-28 00:00

Ostry kurs Brukseli wobec Microsoftu, wsparty przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości, zwiastuje starcie dwóch ośrodków o globalnych aspiracjach, skłonnych eksportować własne reguły na cały świat. Ojczyzna ustawodawstwa antytrustowego — Stany Zjednoczone — pozostała w tyle za Unią Europejską. Być w tyle nie znaczy się mylić — twierdzą Amerykanie. Ich zdaniem, trzeba znaleźć złoty środek między ochroną konkurencji a stymulowaniem innowacji i postępu technicznego.

Stępienie bodźców i nagród dla rynkowych liderów hamuje postęp. Trochę racji w tym jest, skoro w dziedzinie high-tech Stary Kontynent nie nadąża. Stąd podejrzenie, że pod pozorem ochrony konsumentów broń antymonopolowa służy ochronie słabszych, europejskich graczy na rynku zdominowanym przez imperium Gatesa oraz Google, Intela czy Apple.

Kategoryczny ton Brukseli w dziedzinie nowych technologii kontrastuje z wieloletnią wyrozumiałością wobec starych monopoli, zwanych naturalnymi, w dziedzinie energetyki i infrastruktury transportowej. Zadeklarowana swoboda wyboru dostawcy prądu i gazu pozostaje iluzją na kontynencie podzielonym między publiczne koncerny, wspomagane pod hasłem „patriotyzmu ekonomicznego”. Zauważalną ostatnio większą determinację Brukseli napędza raczej strach przed podbojami Gazpromu aniżeli troska o odbiorców. Zatem, tak jak w przypadku Microsoftu, europejska twierdza jest szczególnie wyczulona na zewnętrzne wyzwania.

Janusz Lewandowski

europoseł Platformy Obywatelskiej