Plagi niespodziewanie spadające na gospodarkę i w ogóle szeroko rozumiane życie społeczne — takie jak zaskakujący impuls inflacyjny czy greckie zagrożenie finansowe — nie wpływają na nastroje w Polsce aż tak, jak by mogły, czy nawet powinny. Rzecz jasna jeśli ufać badaczom opinii, których reputacja została nadszarpnięta przy okazji ubiegłoroczncyh wyborów prezydenckich. Ale na przykład TNS OBOP wtedy doskonale się sprawdził, a najnowsze pomiary pochodzą właśnie z tej firmy.
Z miesiąca na miesiąc konserwuje się zdumiewające politycznie i socjologicznie zjawisko rozwarcia nożyc. W sondażach wyborczych wciąż zdecydowanie przoduje rządząca Platforma Obywatelska, raz trochę zwiększając, a raz zmniejszając przewagę nad Prawem i Sprawiedliwością, przy czym obaj liderzy zostawili pozostałe partie daleko. Za to bieżące oceny działalności rządu i personalnie premiera Donalda Tuska są mocno krytyczne. W stosunku do maja ciut się w czerwcu poprawiły, ale w relacji pozytywów do negatywów rząd procentowo zdecydowanie przegrywa 29:62, sam premier zaś 36:53. Notabene nad kreską utrzymuje się 48:35 prezydent Bronisław Komorowski, ale tu akurat zauważalna jest tendencja odwrotna — w ostatnim miesiącu obie liczby trochę się zbliżyły.
Rozwarcie nożyc zdumiewa tym bardziej, że w najnowszej historii III Rzeczypospolitej jeśli ktoś dołował, to w obu wskaźnikach. Gdy w roku 2001 na łeb, na szyję leciały akcje rządu Jerzego Buzka, to i całej Akcji Wyborczej Solidarność, która przed wyborami się rozpadła, a resztka polityków trzymająca się jej szyldu w ogóle do Sejmu nie weszła. W roku 2005 podobny los spotkał Sojusz Lewicy Demokratycznej, którego rządowe dzieło po Leszku Millerze kończył, wbrew sobie, Marek Belka — przy czym w wyborach do Sejmu lewicowa lista jednak nad progiem przeskoczyła. Kilka dni temu komentarz o kampanii zakończyłem tezą, że w październiku elektorat będzie miał alternatywę: "czyste moralnie nieudacznictwo i zastój, czy nadęte propagandą sukcesu i skażone kolesiostwem, ale jednak brnięcie do przodu". Bieżące oceny rządu, zestawione z sondażami wyborczymi, potwierdzają jej zasadność — i jest to wniosek bardzo pesymistyczny.