Narodowa Komisja Rynku Papierów Wartościowych (CNMV) tymczasowo zawiesiła obrót na giełdzie akcjami Talgo, producenta pociągów dużych prędkości — poinformowały rano 6 lutego hiszpańskie media. Po południu notowania zostały wznowione, a cena akcji z 3,91 EUR w środę skoczyła na 4 EUR. Zawieszenie było skutkiem złożenia przez Sidenora (firma z branży stalowej) wraz z rządem baskijskim oraz firmami BBK i Vital oferty zakupu akcji Talgo. Rano hiszpańskie media podawały jej wartość na poziomie 155 mln EUR, ale po odwieszeniu notowań napisały, że Sidenor wycenił ofertę za 29,8 proc. akcji na 177 mln EUR. Wyższa kwota zależy od osiągnięcia przez Talgo określonych wyników finansowych w 2027 i 2028 r. Konsorcjum ma nabyć akcje producenta pociągów od północnoamerykańskiego funduszu Trilantic. W ubiegłym miesiącu kwota oferowana przez Sidenora wynosiła 150 mln EUR, ale nie zadowoliła sprzedających. Amerykański fundusz ma podjąć decyzję do 14 lutego.
Zakupem pakietu akcji Talgo zainteresowani są także Polski Fundusz Rozwoju (PFR) wraz z należącą do niego Pesą (ma umowę o współpracy z Talgo) oraz indyjski Jupiter Wagons. Polski inwestor jest skłonny kupić nie tylko 30 proc., ale cały pakiet akcji. Baskijskie władze bardziej przychylnie patrzą jednak na krajowych inwestorów.
Presja polityczna
W kapitałowych roszadach w Talgo równie duże znaczenie jak cena odgrywa polityka. W tej sytuacji polskiemu inwestorowi trudno będzie przebić ofertę konsorcjum, nawet proponując wysoką cenę.
— Z jednej strony mamy presję rządu Basków na przejęcie akcji Talgo przez krajowe podmioty, a z drugiej presję polityczną w Polsce związaną z pozyskaniem przez PFR i Pesę dzięki temu przejęciu kompetencji i technologii budowy pojazdów dużych prędkości. Będą one potrzebne do wykonywania przewozów na liniach mających powstać w ramach projektu realizowanego przez spółkę Centralny Port Komunikacyjny — twierdzi Michał Beim, ekspert Instytutu Sobieskiego.
Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej, zwraca uwagę, że w ostatnich latach rządy coraz częściej starają się utrzymać albo zdobyć wpływ na podmioty branży transportowo-logistycznej przez krajowe firmy.
— Wygląda na to, że w przypadku Talgo zwycięży patriotyzm gospodarczy. Najwyraźniej rząd Basków chce mieć wpływ na transakcję, mimo że sprzedaży akcji producenta pojazdów dokonuje amerykański fundusz. W Polsce było podobnie, kiedy kilka lat temu prywatne fundusze sprzedawały terminal kontenerowy w Gdańsku. Wówczas także włączył się skarb państwa, który za pośrednictwem PFR przejął część akcji operatora, by mieć wgląd i wpływ na realizację przeładunków portowych. Sektor transportowo-logistyczny ma charakter strategiczny, a zaangażowany w niego kapitał najwyraźniej ma jednak narodowość — komentuje Jakub Majewski.
Plusy i minusy
Michał Beim uważa, że ze względu na pozyskanie technologii produkcji pojazdów dużych prędkości zakup Talgo może być atrakcyjny dla polskich firm nie tylko z politycznego, ale także biznesowego punktu widzenia. Podkreśla jednak, że rozwiązania techniczne stosowane w pojazdach Talgo są odmienne niż innych producentów, więc ich wdrożenie ich produkcji w Polsce będzie dużym wyzwaniem. Nie mniejszym będzie też uporanie się z problemami rynkowymi Talgo, które miało kłopoty z dopuszczeniem pojazdów na rynku niemieckim, a na hiszpańskim musi zapłacić słone kary — prawie 170 mln EUR — za opóźnienie dostawy.