Konsumenci nie mają w sobie tyle optymizmu, co inwestorzy na giełdzie

Marek ChądzyńskiMarek Chądzyński
opublikowano: 2025-02-19 20:00

Najnowsze badania koniunktury konsumenckiej nie przyniosły przełomu: nie widać w nich zapowiedzi zwiększenia skłonności do wydawania pieniędzy, co wsparłoby gospodarkę. Ale z drugiej strony nie ma tam też sygnałów alarmowych.

Z tego tekstu dowiesz się:

  • jakie są najnowsze odczyty wskaźników koniunktury konsumenckiej
  • co obecnie wpływa na skłonność do zwiększania wydatków i oszczędności
  • jak konsumenci postrzegają wydarzenia w Ukrainie
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Konfuzja – tak można by podsumować jednym słowem wyniki badania nastrojów wśród konsumentów w lutym. Z jednej strony mniej osób planuje poważne zakupy w przyszłości, co jest złą informacją. Z drugiej - więcej chciałoby je robić już teraz. Maleje grupa, która uważa, że dziś nie warto oszczędzać, a jednocześnie rośnie grono tych, którzy przewidują wzrost oszczędności w perspektywie roku.

Brak wyraźnego trendu widać w głównych wskaźnikach koniunktury konsumenckiej publikowanych przez GUS. Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej w lutym nieznacznie się poprawił do minus 14,8 pkt z minus 15,1 miesiąc wcześniej. Jednak wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej trochę się pogorszył: do minus 10,8 z minus 9,9 pkt.

Oba odczyty pokazują jedno: wśród polskich konsumentów nadal przeważają pesymiści, bo tak należy interpretować te dane.

Bez poprawy, bez pogorszenia

Przełomu w badaniach nie ma, bo też nie widać na horyzoncie powodów, które mogłyby popchnąć nastroje w określonym kierunku. Marta Petka-Zagajewska, ekonomistka banku PKO BP, zwraca uwagę, że czynniki kluczowe dla podjęcia decyzji „wydawać czy oszczędzać” w pewnym sensie się znoszą. Z jednej strony hamuje tempo wzrostu płac, a proces szybkiego spadku inflacji się skończył. To oznacza, że realny dochód będzie rósł wolniej. Z drugiej - na stabilnym bardzo niskim poziomie utrzymuje się odsetek gospodarstw domowych, które deklarują, że muszą finansować wydatki z bieżących oszczędności lub popadają w długi.

- Zatem z jednej strony nie widać źródeł finansowania dodatkowej konsumpcji w porównaniu do poprzedniego roku. Ale z drugiej nie ma też tam niczego niepokojącego, jeśli chodzi o kondycję budżetów domowych, która mogłaby wpływać na ograniczenie konsumpcji. Patrząc w dłuższej perspektywie, sytuacja finansowa przeciętnego gospodarstwa domowego w Polsce diametralnie się poprawiła – mówi ekonomistka.

Według ankiety GUS w lutym 1,68 proc. ankietowanych deklarowało, że sytuacja finansowa zmusza ich do zaciągania długów. To więcej niż w styczniu (1,08 proc.), ale znacznie mniej w porównaniu do liczby ankietowanych, których stać na oszczędzanie (61 proc.). Finansowanie bieżących wydatków z oszczędności deklarowało 4,1 proc. pytanych (wobec 3,88 proc. w styczniu), ale jednocześnie 30,86 proc. odpowiedziało, że przy obecnych dochodach są w stanie związać koniec z końcem.

Konsument boi się wojny

GUS spytał przy okazji ankietowanych konsumentów, jak postrzegają wojnę w Ukrainie: czy ich zdaniem stanowi ona zagrożenie dla ich osobistej sytuacji finansowej i gospodarki całego kraju. Najważniejszy wniosek: polski konsument nie jest tak dużym optymistą co do wpływu wydarzeń w Ukrainie jak inwestor kupujący polskie aktywa. O ile od początku stycznia niemal nieprzerwanie do środowej korekty trwał rajd na giełdzie i w notowaniach złotego, podsycany nadziejami na rychłe zakończenie wojny, o tyle wydarzenia w Ukrainie ciągle ciążą konsumenckim nastrojom.

Według najnowszego badania GUS już 8,5 proc. respondentów uważa sytuację na terytorium wschodniego sąsiada za duże zagrożenie dla własnych finansów, co oznacza wzrost o 1,5 punktu procentowego względem poprzedniego miesiąca.

Badanie pokazuje, że w porównaniu ze styczniem wzrósł odsetek osób, które deklarują wpływ wojny na ich odpowiedzi dotyczące koniunktury konsumenckiej – z 54,5 do 55,1 proc.

Większy odsetek niż miesiąc wcześniej, bo 28 proc. w porównaniu do 27,5 proc., upatruje w wydarzeniach w Ukrainie duże zagrożenie dla suwerenności Polski.

Badania prowadzono w pierwszej połowie lutego i być może do ankietowanych nie dotarły jeszcze wtedy ostatnie informacje o amerykańskich planach rychłego zakończenia wojny. To jedno wytłumaczenie. Inne jest takie, że nastroje psuje wizja porozumienia pokojowego, które usankcjonowałoby zwycięstwo Rosji nad Ukrainą.

- Być może w Polsce zupełnie inaczej interpretujemy wydarzenia w Ukrainie niż generalnie rynki, które stały się bardzo optymistyczne. My tutaj z każdym dniem drżymy coraz bardziej, co widać nie tylko w odpowiedziach o czynniki ekonomiczne, ale też w ocenach zagrożeń dla suwerenności i niepodległości Polski – ocenia Marta Petka-Zagajewska.