Po publikacji przez „PB” tekstu pt. „Prokuratura bada sprawę PBI Danter” odezwali się kontrahenci poznańskiej firmy. Zarzucają oni Dariuszowi Kapitanowi, byłemu prezesowi PBI Danter, wprowadzanie opinii publicznej w błąd.
Władysław Komarnicki, prezes firmy Interbud-West z Gorzowa Wlkp., której PBI Danter jest winne ponad 2 mln zł, jest oburzony wyjaśnieniami przedstawionymi przez Dariusza Kapitana na łamach „PB”.
— Stwierdzenie dotyczące porozumienia w sprawie roszczeń finansowych mojej firmy, które nie doszło do skutku „nie z winy BDM Development” mija się z prawdą —twierdzi prezes Komarnicki.
Według niego, propozycje rozliczenia długów złożone przez BDM Development firmie Interbud-West były nie do przyjęcia.
— To, co nam zaproponowano, było nierzetelne i niemożliwe do zrealizowania. Jednocześnie zarząd BDM Development nie poinformował Interbud-West o wystąpieniu do sądu o rozpoczęciu postępowania układowego — mówi Władysław Komarnicki.
Według niego, obietnice Dariusza Kapitana oraz Jarosława Jamy, byłego dyrektora finansowego PBI Danter, były bez pokrycia.
— Uważam, że publiczne oświadczenie, jakoby porozumienie w sprawie zaspokojenia roszczeń Interbudu-West nie doszło do skutku nie z winy BDM Development, jest celowym wprowadzaniem opinii publicznej w błąd w celu umniejszenia winy w poczynaniach kierowanej przez obydwu panów firmy — mówi Władysław Komarnicki.
Irytacji wypowiedziami Dariusza Kapitana nie ukrywa również Jan Wieczorkiewicz, prokurent spółki budowlanej Jedynka-Skanska.
— Powoływanie się na usterki budowlane, które wystąpiły w realizowanej przez Jedynkę-Skanska inwestycji przy ul. Krauthofera, jest niestosowne, jeśli weźmie się pod uwagę skalę zobowiązań PBI Danter wobec spółki z tytułu wykonanych prac — mówi Jan Wieczorkiewicz.
Według niego, Jedynka-Skanska nie kwestionowała nigdy usterek, które wystąpiły w podziemnym garażu przy ulicy Krauthofera.
— Zwróciliśmy się do PBI Danter z propozycją potrącenia około 100 tys. zł z 3 mln zł należności — twierdzi Jan Wieczorkiewicz.
Zarówno on, jak i Władysław Komarnicki twierdzą, że zrzucanie odpowiedzialności za nierozwiązanie problemu zadłużenia na firmę, której winnym jest się duże pieniądze, jest chwytem, który nie ma prawa istnieć w biznesie.