Kontrolerzy mają dużą przewagę

Jan Niewinowski
opublikowano: 2003-10-09 00:00

Jeśli przedsiębiorca nie zgadza się z karą inspekcji pracy, do akcji wkracza sąd.

1435 inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy nie zasypia gruszek w popiele. Za co uderzają po kieszeni? Najczęściej za wykroczenia związane z wypłatami świadczeń oraz zabezpieczeniem pomieszczeń zakładu pracy. Pracodawcy muszą również zwracać uwagę na nieprawidłowości związane z brakiem szkoleń pracowników (BHP) i niewłaściwym zorganizowaniem stanowisk pracy, np. poprzez brak wymaganego przepisami minimum powierzchni, która przypadać powinna na jednego zatrudnionego.

Adrianna Jasińska-Cichoń z Państwowej Inspekcji Pracy podkreśla, że pomieszczenia wielu przedsiębiorstw nie spełniają wymogów bezpieczeństwa. Zdarzają się problemy z oświetleniem i wentylacją. Inspektorzy nakładają mandaty za zły stan maszyn i urządzeń oraz za brak zabezpieczeń, argumentując, że stanowi to duże zagrożenie dla pracownika.

Inspektor może przeprowadzić kontrolę w dowolnym przedsiębiorstwie o wybranej przez siebie godzinie. Nie ma najmniejszego znaczenia, czy jest to dzień czy noc. Musi posiadać jedynie legitymację potwierdzającą, że jest tym, za kogo się podaje. W razie wykrycia nieprawidłowości inspektor może m.in. nakazać: usunięcie uchybień (gdy dotyczą BHP), w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia zatrudnionego wstrzymać natychmiast pracę bądź odesłać go do innych zajęć. W razie stwierdzenia nieprawidłowości będących wykroczeniem przeciw prawom pracownika, inspektor nakłada grzywnę w drodze mandatu (20-500 zł) lub występuje o ukaranie do sądu.

Jeśli przedsiębiorca nie zgadza się z taką decyzją, może przyjąć mandat, zapłacić (ma na to siedem dni), i odwołać się do sądu grodzkiego. Jeśli sąd uchyli mandat, pieniądze zostaną zwrócone. Przedsiębiorca ma również prawo odmówić przyjęcia mandatu. Wówczas to inspektor pracy skieruje wniosek o ukaranie do sądu (taki ma obowiązek).