KOPIA FERRARI KOSZTUJE 70 TYSIĘCY ZŁOTYCH

Radosław Omachel
opublikowano: 2000-03-27 00:00

KOPIA FERRARI KOSZTUJE 70 TYSIĘCY ZŁOTYCH

Rok 2000 może być przełomem dla firm produkujących nietypowe samochody

ROZWÓJ RYNKU: Repliki są wytwarzane na całym świecie, bo jest na nie duże zapotrzebowanie. Za kilka lat w Polsce będzie nie kilku, ale kilkudziesięciu producentów. Replika to egzotyczny wygląd samochodu i dobre osiągi po przyzwoitej cenie — uważa Andrzej Sternicki, właściciel firmy EAS.

Rozwój polskiego rynku motoryzacyjnego korzystnie wpływa na małe firmy produkujące kopie znanych samochodów. Ich właściciele planują w tym roku dynamiczny wzrost sprzedaży. Na przeszkodzie może jednak stanąć nowe prawo o ruchu drogowym, wprowadzające utrudnienia przy rejestracji nietypowych pojazdów.

W Europie Zachodniej produkowanie replik słynnych samochodów jest bardzo popularne. W samych tylko Niemczech działa kilkadziesiąt firm przerabiających zwykłe samochody na sportowe bolidy albo roadstery w stylu lat 30. Od niedawna podobne samochody powstają również w Polsce.

— Oryginalnych samochodów sportowych z lat 30. jest już bardzo mało, a na aukcjach osiągają one astronomiczne ceny. Dla amatorów staroci najlepszym wyjściem jest więc kupno kopii — uważa Andrzej Sternicki z firmy EAS Sterniccy.

Replika poszukiwana

Repliką może być zarówno pojazd stylizowany na zabytkowy, jak i auto przypominające luksusowy samochód sportowy produkowany współcześnie. Kopie powstają na podwoziach różnych samochodów. Najczęściej wykorzystywany jest Volkswagen Garbus. Krośnieński Moto-Plast w oparciu o ten samochód buduje Porsche 356 z roku 1963 i pojazdy typu Buggy, zaś krakowska firma Dyka stylowy roadster MG. Równie dobrym tworzywem dla konstruktorów okazał się amerykański dwuosobowy Pontiac Fiero.

— W oparciu o ten samochód zbudowaliśmy obydwie repliki Ferrari — Testarossa oraz F50. Podwozia praktycznie nie zmieniamy, powiększamy natomiast pojemność silnika, dzięki czemu osiąga on moc ponad 200 KM. Nadwozie powstaje z tworzyw sztucznych. Zakładamy również oryginalne koła Ferrari — mówi Stanisław Siekierski, właściciel firmy Auto-Styl.

Kosztowna jazda

Dobrze wykonana replika niewiele różni się wyglądem od swojego pierwowzoru. Trzeba jednak za nią słono zapłacić.

— Gotowy Easer Cobra Replica kosztuje 50-60 tys. zł. Cena zależy od wyposażenia i pojemności silnika — informuje Andrzej Sternicki.

Samochody oferowane przez Auto-Styl są jeszcze droższe.

— Kupno Auto-Styl F50 to wydatek rzędu 70 tys. zł. To nie tak dużo. Za tę sumę klient otrzyma samochód optycznie bardzo zbliżony do jednego z najszybszych aut świata. Za oryginał musiałby zapłacić 10 razy tyle — twierdzi Stanisław Siekierski.

Wytwarzanie replik znanych samochodów budzi wątpliwości prawne. Używanie zastrzeżonych znaków handlowych przez osoby do tego nieuprawnione jest w Polsce zabronione.

— Zbliżony optycznie to nie znaczy identyczny. Auto-Styl F50 różni się od oryginału — ma inne lusterka boczne, inne światła, a podwozie Pontiaca narzuca pewne ograniczenia w kształtowaniu karoserii. Na oryginale widnieje logo włoskiego stylisty — Pininfariny. Nasz samochód oznaczony jest jedynie emblematem podobnym do znaczka Ferrari — wyjaśnia Stanisław Siekierski.

Oczekiwany boom

W Polsce rynek samochodów wzorowanych na autach zabytkowych i sportowych jest jeszcze niewielki. Sprzedaje się od kilkudziesięciu do 100 sztuk takich aut rocznie. W krajach Unii Europejskiej roczną produkcję replik liczy się w tysiącach egzemplarzy. Jednak polscy producenci przyznają, że z roku na rok sytuacja ich firm poprawia się.

— Do tej pory nasi klienci kupowali przede wszystkim kit-cary, czyli zestawy do samodzielnego montażu. W tym roku już zebraliśmy kilka zamówień na gotowe pojazdy — twierdzi Andrzej Sternicki.

Optymistycznie patrzy w przyszłość również właściciel Auto-Stylu.

— Wiele wskazuje na to, że rok 2000 będzie dla nas przełomowy. Jeśli sprzedamy 10 aut w ciągu najbliższych miesięcy, co jest realne, to ten rok będzie dla nas bardzo dobry — mówi Stanisław Siekierski.

Zmiany w prawie drogowym wprowadziły utrudnienia przy rejestracji nietypowych pojazdów.

— Nowe prawo o ruchu drogowym zabrania rejestrowania tzw. składaków. Dlatego musieliśmy dowieść, że nasze auta to pojazdy z innej kategorii — sam. Pierwszego przeglądu dopuszczającego taki pojazd do ruchu drogowego można dokonać tylko w Warszawie. Do tej pory było to kosztowne, jednak po protestach branży cenę obniżono — dodaje Stanisław Siekierski.