W przyszłym roku Polska ma zdecydować, czyją ofertę na budowę pierwszego w kraju reaktora atomowego wybierze. O kontrakt ubiegać się mają francuski koncern EDF, amerykański Westinghouse oraz Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP). Pierwszy z nich już złoży wstępną ofertę. Według informacji portalu BusinessInsider budowę czterech reaktorów EPR o mocy 6,6 GW wycenił na ok. 33 mld EUR, zaś sześciu o mocy 9,9 GW – na ok. 48,5 mld EUR.

- Wierzę, że nasza oferta będzie co najmniej 30 proc. tańsza od francuskiej – deklaruje Jae Hoon Chung, prezes KHNP.
– Wstępną ofertę złożymy do końca marca przyszłego roku, a potem będziemy ją doprecyzowywać po konsultacjach z polskim rządem - mówi menedżer.
Dodaje, że w 2018 r. jego firma złożyła ofertę Arabii Saudyjskiej, a zaproponowana cena była o 40 proc. niższa, niż przedstawiona przez konkurencję. Przypomina, że od razu pojawiły się głosy, że przy takich parametrach nie da się zrealizować przedsięwzięcia, ale dziś już można się przekonać, że jest to możliwe. Dowodem ma być to, że pierwszy z czterech bloków atomowych budowanych przy podobnych warunkach cenowych w Zjednoczonych Emiratach Arabskich już działa, kolejny jest uruchamiany, a budowa dwóch pozostałych się kończy.
Koreański koncern proponuje Polsce wodny ciśnieniowy reaktor ARP 1400, którego okres eksploatacji wynosi 60 lat. Jae Hoon Chung przypomina, że reaktor otrzymał certyfikację europejskiego regulatora. Przyznaje, że KHNP nie ma doświadczenia w realizacji takich projektów w państwach Unii Europejskiej, gdzie uwarunkowania prawne powodują, że realizacja projektu może być trudniejsza, niż gdzie indziej. Jest jednak przekonany, że jego firma będzie w stanie dotrzymać zarówno terminów, jak i warunków finansowych kontraktu.
- Budujemy elektrownie Barakah w ZEA, gdzie są innego rodzaju trudności, wynikające choćby z tego, że teren jest otoczona pustynią, ale mimo to zdołaliśmy zrealizować projekt w czasie – argumentuje szef KHNP.
Jae Hoon Chung dementuje jednocześnie informacje o tym, że KHNP, aby przedłożyć Polsce swoją ofertę, musi mieć zgodę Westinghouse oraz władz USA na eksport technologii.
- To nieprawda. Amerykańskie technologie stosowaliśmy 50 lat temu przy budowie naszej energetyki jądrowej i wtedy obowiązywały ograniczenia co do eksportu i transferu technologii. W przypadku oferty dla Polski żadne zgody nie są wymagane – zapewnia menedżer.
Koreańczycy deklaruję też, że będą elastyczni co do warunków finansowania przedsięwzięcia.
- Ponieważ to pierwszy projekt atomowy w Polsce, w naszej ofercie przedstawimy taki wariant, który będzie najlepszy dla polskiego rządu i społeczeństwa, a nie koniecznie dla naszej firmy – deklaruje Seung Yeol Lim, wiceprezes KHNP.
Przypomnijmy, że wstępnym wymogiem naszych władz jest to, by pakiet 51 proc. należał do polskiego rządu, zaś pozostałe 49 proc. – do firmy, która jest dostawcą technologii. KHNP akceptuje te warunki i jest gotów przedstawić finansowanie w takiej wysokości zarówno w wariancie, gdyby miał zostać udziałowcem spółki celowej, jak i w takim, w którym chodziłoby o zorganizowanie wsparcia finansowego.
KHNP deklaruje, że paliwo do reaktorów atomowych w Polsce musi pochodzić z Europy, bo jego transport z Korei byłby nieopłacalny. Ze względu na ograniczenia prawne, które zakazują transportu zużytego paliwa, jego utylizacja będzie się musiała odbywać najpewniej również w kraju.
Jae Hoon Chung przyznaje, że przyszłość energetyki atomowej należy nie do dużych reaktorów tego typu, jak choćby APR 1400, które wymagają większego terenu, ale do małych modułowych bloków. KHNP pracuje nad takimi rozwiązaniami. Zakończenie prac badawczych planuje na 2026 r., zaś komercjalizacją miałaby się rozpocząć cztery lata później. Chodzi o dwa modele: smart o mocy 100 MW oraz większy – o mocy 170 MW.
Przypomnijmy, że właśnie takimi reaktorami są coraz bardziej zainteresowane polskie koncerny zarówno państwowe, jak Orlen, czy Grupa Azoty, jak i prywatne np. Synthos.