Andrzej Polaczkiewicz: korupcja hamuje rozwój polskiej gospodarki
HAMULEC GOSPODARKI: Rozwój biurokracji oznacza natychmiastowy wzrost korupcji, prowadzący do spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego — ostrzega Andrzej Polaczkiewicz. fot. Borys Skrzyński
Korupcjogenny charakter naszej gospodarki dostrzegany jest nie tylko w kraju. Światowe rankingi tego antyrozwojowego zjawiska stawiają Polskę w czołówce państw nim dotkniętych. Niekiedy jesteśmy klasyfikowani na jednym poziomie z krajami WNP czy państwami afrykańskimi. W miarę postępu naszej transformacji zjawisko to nabiera przyspieszenia. Widać to po rozbudowie administracji gospodarczej, która stała się potęgą, dysponującą prawem do wydawania wielu licencji, koncesji, zezwoleń, certyfikacji etc. Tymczasem rozwój biurokracji oznacza natychmiastowy wzrost korupcji, prowadzący do spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego. Odnotowane w ostatnim okresie jego osłabienie jest dowodem potwierdzającym tę tezę.
MOŻNA WYODRĘBNIĆ kilka korupcjogennych przyczyn osłabienia wzrostu gospodarczego:
- niejasny system podatkowy, ciągle obarczony licznymi ulgami i dowolnościami interpretacyjnymi;
- niedoskonały system celny, dodatkowo obciążony nieefektywnym systemem informatycznym, wykluczającym skuteczny pobór ceł;
- nielogiczna regulacja obrotu gospodarczego, nie szanująca ustaleń międzynarodowych;
- wewnętrznie sprzeczny system uregulowań prawnych, choćby w dziedzinie zamówień publicznych, ustanawiający tożsamość organu decyzyjnego i odwoławczego.
KRAJE, które uprościły i odbiurokratyzowały gospodarkę — na przykład Irlandia — osiągają dzisiaj znakomite efekty. Polska jednak postępuje inaczej. Od pierwszego aktu o wolnej działalności gospodarczej z końca roku 1988 doszliśmy do piekielnej biurokratyzacji. W konsekwencji skutecznie zniechęcany jest mały i średni kapitał, zwalnia się napływ inwestycji zagranicznych, osłabia się morale ludzi rzeczywiście przedsiębiorczych.
ZWIĄZEK biurokracji z korupcją jest niebywale groźny dla gospodarki jako całości. Przekonały się o tym kraje znacznie od nas bogatsze, jak na przykład Japonia, która nie jest w stanie przerwać tej zależności, płacąc za nią regresem gospodarczym. W Polsce dodatkowym elementem obciążającym jest niekompetencja urzędników, nie posiadających instynktu państwowego. Ułatwia to ich korumpowanie. Opinia publiczna co chwila bulwersowana jest milionowymi stratami budżetu, których przyczyna tkwi w trybie podejmowania decyzji przez urzędników różnych szczebli. Tymczasem ostatni oficjalny raport w sprawie korupcji ustala, że zjawisko to... znacząco zniknęło z naszego życia.
JAK Z NIM WALCZYĆ? Doświadczenia takich krajów, jak Szwecja, Kanada czy Szwajcaria, dowodzą, że zacząć należy od publicznej nietolerancji dla korupcji. Tam urzędnicy zamieszani w jakąkolwiek aferę tracą posady na zawsze. U nas natomiast odchodzą na kolejne prestiżowe stanowiska. Warto podkreślić, że sprawy te coraz poważniej traktowane są przez kapitał zagraniczny. Częściowo wyjaśnia to, dlaczego wielkość bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce nie odpowiada naszym potrzebom.
NASZĄ PILNĄ POTRZEBĄ staje się podjęcie działań, które zatrzymają zaklęty krąg korupcji:
- stworzenie ewidencji przyczyn tego zjawiska, w tym ekonomicznych, politycznych i instytucjonalnych;
- wciągnięcie do walki z korupcją wszystkich udziałowców procesów gospodarczych, w tym władz państwowych, sektora prywatnego i organizacji samorządowych;
- przyspieszenie reform zmierzających do odbiurokratyzowania gospodarki;
- wreszcie, na końcu tego procesu, zaostrzenie kar kodeksowych.
NIESTETY, wygląda na to, że po niedawnym zapale do odbiurokratyzowania gospodarki i eliminowania przyczyn korupcji pozostały tylko wspomnienia.
Andrzej Polaczkiewicz jest ekspertem PTE i wieloletnim działaczem izb przemysłowo- -handlowych w Polsce