Odbicie w branży po stratach wynikłych z pandemii zależy od zasobności portfeli konsumentów, działania sklepów i wymiany z Wyspami.
Branża kosmetyczna przetrwała 2020 r. , choć pandemia mocno na nią wpłynęła. Aby utrzymać się na rynku, firmy musiały dynamicznie reagować na zachodzące zmiany. Najlepiej poradziły sobie te, które przed atakiem wirusa prężnie działały w e-commerce.
- Firmy musiały szybko zmierzyć się ze zmianami w kanałach dystrybucji. W górę poszybował przede wszystkim e-commerce. Z przeprowadzonego przez nas badania wynika, że sprzedaż w tym kanale wzrosła u 40 proc. respondentów i zwiększyła się o około 50 proc. Wciąż jednak e-commerce w sektorze kosmetycznym ma spory potencjał rozwoju. Co trzeci respondent z I etapu badania i 42 proc. z II nie prowadził w ogóle sprzedaży z wykorzystaniem tego kanału dystrybucji – mówi Blanka Chmurzyńska-Brown, dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego.
Falujący kanał
Zdaniem Henryka Orfingera, współzałożyciela marki Dr Irena Eris, udział e-commerce w przychodach branży kosmetycznej jeszcze długo nie będzie duży.
- Rynek e-commerce rozwija się wspaniale, ale nawet w szczycie, kiedy handel tradycyjny jest zamknięty, nie jest on w stanie zniwelować strat, jakie przynosi pandemia. Handel elektroniczny faluje – wzrasta lub spada w zależności od obowiązujących ograniczeń. Pamiętajmy, że szczególnie w branży kosmetycznej kontakt z produktem jest bardzo ważny – zaznacza Henryk Orfinger.
Ubiegły rok był srogi dla całego sektora. Wiele firm zachowało płynność finansową dzięki redukcji kosztów stałych. Dalsze funkcjonowanie producentów kosmetyków zależy od rozwoju pandemii, ewentualnych obostrzeń, a przede wszystkim kondycji finansowej Polaków, którzy w większości w 2020 r. odczuli spadek dochodów.
- Mijający rok był bardzo trudny. Ucierpiały wszystkie kanały sprzedaży - najbardziej premium, czyli m.in. sieci perfumeryjne, takie jak Sephora, Douglas, oraz sklepy na lotniskach. Rynek apteczny, mimo że nie podlegał zamknięciu, zmienił sposób funkcjonowania - spontaniczny zakup kosmetyków został wyeliminowany. Rynek masowy w związku z ograniczeniami, m.in. zamykaniem galerii, również zanotował spadek – podsumowuje Henryk Orfinger.
Brytyjski znak zapytania
Nowy rok przyniesie wiele wyzwań dla branży. Po pierwsze pandemia jeszcze się nie skończyła i nie wiadomo, jak będzie przebiegać dalej, choć szczepionka, wprowadzona już w wielu krajach, daje nadzieję na koniec. Po drugie 1 stycznia nastąpił brexit. Warunki wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nadal nie zostały uzgodnione, co rodzi niepewność w kwestii dalszej wymiany towarowej.
- Istnieją dwa możliwe scenariusze brexitu, które mają różne konsekwencje, m.in. dla branży kosmetycznej. Pierwszy zakłada wdrożenie umowy o wolnym handlu (FTA), która określi warunki przyszłej wymiany towarów między Wielką Brytanią a Unią. Drugi wariant to kontynuowanie wymiany handlowej zgodnie z zasadami WTO [Światowej Organizacji Handlu - red.]. Czekamy niecierpliwie na szczegóły, bo rynek brytyjski jest od lat w gronie trzech najważniejszych dla sektora kosmetycznego – mówi Blanka Chmurzyńska-Brown.
Kłopoty z prawem
Dodatkową trudnością, z którą musi zmierzyć się branża, jest brak stabilności związany z chaotycznym stanowieniem prawa, bez konsultacji i czasu na przygotowania – wskazuje Joanna Draniak-Kicińska, prezes firmy Bandi Cosmetics.
Branża będzie musiała poradzić sobie w nowym roku z wytycznymi Komisji Europejskiej dla kosmetycznych żeli wodno-alkoholowych. Gwałtowny wzrost zapotrzebowania na tego rodzaju produkty w związku z pandemią stał się ratunkiem dla wielu firm, które znacznie zwiększyły produkcję. Wprowadzenie nowych regulacji może okazać się dla nich bardzo dotkliwe.
- Wytyczne wprowadzają drastyczne zmiany. Wśród zakazanych znalazły się m.in. frazy: „antybakteryjny” i „przeciwdrobnoustrojowy”. Zabroniono również deklarowania stężenia procentowego alkoholu, a także używania znaków, logo, obrazów, które mogą kojarzyć się z działaniem biobójczym, medycznym, leczniczym lub nawiązujących do pandemii. Koszty wprowadzenia tych zmian będą uzależnione od decyzji o okresach przejściowych, na które jeszcze czekamy, ale na pewno będą dotkliwe – wyjaśnia Blanka Chmurzyńska-Brown.