Koszt walki z inflacją będzie wysoki
Przed miesiącem wydawało się, że 2001 rok będzie lepszy dla polskiej gospodarki niż 2000. Wcale tak być nie musi. Inflacja i deficyt w obrotach bieżących rzeczywiście mogą spadać. Wszystko ma jednak swoją cenę. W tym wypadku będzie to niższy wzrost gospodarczy i większe bezrobocie.
RPP chce wreszcie uporać się z inflacją. Na koniec 1998 r. roczna inflacja zmalała do 8,6 proc. Jeszcze po lutym 1999 r. wydawało się, że dalszy spadek jest tylko kwestią czasu. Inflacja liczona luty do lutego była rekordowo niska i wyniosła 5,6 proc. Później znów rosła, by po lipcu 2000 r. osiągnąć 11,6 proc. Ostra walka z inflacją wydana przez RPP oznacza, że w dłuższym okresie będą utrzymywać się wysokie realne stopy procentowe. Mamy więc już pierwsze korekty prognoz tempa wzrostu gospodarczego na ten rok. Przed dwoma tygodniami rząd złożył autopoprawkę do budżetu, przyznając, że wzrost PKB spadnie z 5,1 do 4,5 proc. Teraz zmian szacunków dokonują analitycy.
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową ocenia, że wzrost PKB wyniesie w 2001 r. tylko 4,0 proc. Przed miesiącem szacował, że będzie to 4,5 proc. Według IBnGR, takie tempo oznaczać będzie wyższe bezrobocie. Wyniesie ono 15,9 proc. W projekcie budżetu założono 15,4 proc.
Możemy się spodziewać, że w ślad za IBnGR zmian w prognozach dokonywać będą kolejne instytucje ekonomiczne. Wiadomo już, że tempo wzrostu PKB w III i IV kwartale 2000 r. drastycznie spadło z powodu ograniczenia popytu wewnętrznego. W III kwartale PKB wzrósł o 3,3 proc. RPP szacuje, że IV kwartał może być już bardzo słaby, a PKB wyniesie 2,2 proc. Wkrótce okaże się, że PKB w 2001 r. może spaść poniżej 4 proc., co jest najniższym wynikiem od siedmiu lat.
Na szczęście wszyscy są zgodni, że w 2001 r. możliwe będzie osiągnięcie celu inflacyjnego, którego nie udało się zrealizować od 1998 r. Większość analityków uważa, że górna granica (6-8 proc.) może być osiągnięta już po lutym.