Koszty zniechęcają klientów do modułów produkcyjnych
Większość zagranicznych dostawców systemów ERP wprowadziła już na polski rynek moduły wspierające zarządzanie produkcją. Przedstawiciele spółek software’owych przyznają jednak, że nie ma w Polsce zbyt wielu firm produkcyjnych działających na taką skalę, aby do wsparcia swojego biznesu potrzebowały specjalistycznych aplikacji.
Na polski rynek systemy klasy ERP weszły głównie za sprawą modułów finansowo-księgowych. To one były najczęściej kupowane przez pierwszych klientów. W związku z tym producenci lokalizowali je w pierwszej kolejności. Z czasem rynek dojrzał i zaczął interesować się innymi funkcjami zintegrowanych systemów wspomagających zarządzanie przedsiębiorstwem. Ich dostawcy zaczęli więc przystosowywać do polskiej specyfiki aplikacje do szeroko rozumianego e-biznesu oraz programy, które znajdują zastosowanie w wąsko określonych sektorach gospodarki. Wielu z dostawców zwlekało z lokalizacją zwykłych modułów produkcyjnych. Nie tracili na tym zbyt dużo, gdyż nawet ci, którzy mieli takie spolonizowane oprogramowanie, przyznają, że kupowało je niewiele firm. Na około 150 klientów SAP Polska, moduły do zarządzania produkcją kupiły i uruchomiły 34 firmy. Firmie Oracle Polska, będącej trzecim pod względem przychodów dostawcą systemów ERP na polskim rynku, udało się zaś zbudować swoją pozycję pomimo iż aplikacje produkcyjne zlokalizowała dopiero w 1999 r., czyli dwa lata po zakończeniu podobnego procesu dotyczącego oprogramowania finansowo-księgowego.
Niezbyt wielu chętnych
Obecnie większość zagranicznych dostawców oprogramowania klasy ERP spolonizowała już swoje systemy produkcyjne. Ci, którzy robią to jako ostatni tłumaczą się koniecznością rozsądnego planowania inwestycji i tym, że dopiero teraz klienci pytają o taki software.
— Koszty lokalizacji oprogramowania są duże i nie jesteśmy przekonani do sensu takiej inwestycji w przypadku modułu do zarządzania produkcją. Włączenie w skład systemu spolonizowanego modułu do zarządzania produkcją nie jest istotnym czynnikiem wpływającym na decyzje klientów o wyborze tkonkretnego dostawcy pakietu ERP. Poza tym zainteresowanie takimi aplikacjami ze strony wielu mniejszych firm jest czysto werbalne. Nie stać ich bowiem na stosunkowo kosztowne wdrożenia aplikacji produkcyjnych — tłumaczy Ryszard Sadowski, prezes Great Plains Software Polska, firmy która od wielu lat powstrzymuje się od lokalizacji dostępnego na rynku amerykańskim modułu do zarządzania produkcją.
Nawet przedstawiciele firm, które zlokalizowały aplikacje do zarządzania produkcją, o popycie wyrażają się wstrzemięźliwie.
— Moduły produkcyjne są kupowane przez niewiele firm, a i tak nie wszystkie zakupy licencji prowadzą do uruchomienia systemu. Nam się co prawda takie sytuacje nie zdarzyły, ale znane są na polskim rynku przypadki firm, które kupiły licencje takiego oprogramowania 5-6 lat temu i do dziś go nie wdrożyły poprzestając wyłącznie na aplikacjach finansowo- -księgowych. Sytuacja oczywiście się zmienia, ale mamy tylko jednego klienta, który rozpoczął wdrażanie systemu od modułu produkcyjnego — zaznacza Paweł Piwowar, prezes Oracle Polska.
— Najwięcej aplikacji produkcyjnych sprzedaliśmy w latach 1998-99. Obecnie są jeszcze interesujący klienci w tym sektorze, ale jakiegoś boomu na to oprogramowanie się nie obserwuje — podkreśla Renata Szymańska, dyrektor ds. marketingu w SAP Polska.
Kosztowne projekty
Dostawcy systemów uważają również, że istotny wpływ na popyt na moduły produkcyjne ma cena ich wdrożeń. Sugerują jednak, że mogłaby ona ulec zmniejszeniu, gdyby klientów było więcej.
— Wdrożenia aplikacji do zarządzania produkcją są droższe z prozaicznych przyczyn. Wykonuje się ich niewiele, mało jest więc specjalistów, którzy potrafią poprowadzić takie projekty. Tymczasem jeżeli podpisuje się kontrakt na wdrożenie aplikacji finansowo- -księgowej, to można spuścić z ceny bo ma się więcej doświadczeń i prawdopodobieństwo wystąpienia jakichś problemów jest niewielkie — dodaje Paweł Piwowar.
I tak jednak wdrożenie systemów zawierających aplikacje produkcyjne byłoby stosunkowo drogie. Pakiety takie instaluje się bowiem w bardziej rozbudowanych konfiguracjach.
— Firmy handlowe kupują systemy dla 10-20 użytkowników. W przedsiębiorstwach produkcyjnych aplikacje wspierają więcej procesów, a co za tym idzie korzysta z nich więcej pracowników. To z kolei, nierzadko o 100 proc., podnosi koszt samych licencji. Z uwagi na rozbudowaną funkcjonalność wzrastają też koszty wdrożenia — wyjaśnia Jacek Koziaczy, dyrektor generalny Navision Software Polska.
Sprzeczne prognozy
Zwiększenie ilości kontraktów na aplikacje do zarządzania produkcją nie jest łatwe. Przedstawiciele branży uważają, że są dwa powody tego stanu rzeczy. Po pierwsze, liczba przedsiębiorstw produkcyjnych wcale nie rośnie. Po drugie zaś, mniejszym zakładom nie bardzo opłacają się takie inwestycje.
— W światowej gospodarce zachodzi proces konsolidacji produkcji. Trudno więc liczyć na to, że liczba firm kupujących aplikacje wspierające tę działalność będzie rosła. Poza tym właścicieli mniejszych zakładów trudno przekonać do zakupu tego typu oprogramowania. Jest to bowiem stosunkowo duży wydatek, a im mniejsza firma, tym mniejsze oszczędności przynosi. W dużych spółkach opłaca się wdrożyć każdy moduł, ale wynika to głównie ze skali działalności — tłumaczy Paweł Piwowar.
Niektórzy uważają jednak, że w ciągu kilku lat polski rynek tego typu aplikacji może się ożywić za sprawą stosunkowo niskich cen ziemi i siły roboczej.
— Myślę, że za kilka lat znaczenie sektora produkcyjnego w polskiej gospodarce zacznie wzrastać. Działalność tego typu wymaga bowiem stosunkowo dużych powierzchni, a cena ziemi w Polsce jest niższa niż na Zachodzie. Tamtejsze firmy będą więc przenosić do nas swoje zakłady. Temu zjawisku sprzyjać będzie także niższy koszt siły roboczej oraz położenie geograficzne. Łatwiej i taniej jest prowadzić dystrybucję na rynki wschodnie z Polski niż np. Danii czy Holandii — twierdzi Jacek Koziaczy.
Okiem eksperta
Moduły produkcyjne systemów klasy ERP weszły na polski rynek późno, gdyż ich dostawcy uważali, że nakłady na lokalizację oprogramowania będą zbyt wysokie w stosunku do prognozowanych zysków. Wyliczając te zyski trzeba zresztą brać pod uwagę wiele czynników. Nie mogę się wypowiadać w imieniu konkretnych firm, ale pozwolę sobie skomentować podłoże decyzji Great Plains Software. Jej pakiet jest aplikacją typowo graficzną. Wymaga więc stosunkowo silnych stacji roboczych na wysuniętych stanowiskach operatorskich oraz używania myszy. Ten pierwszy czynnik może istotnie podwyższyć koszty infrastruktury. W zapylonej hali myszka może zaś często odmawiać posłuszeństwa. Poza tym warto spojrzeć na polski bilans handlowy. Jeśli o wiele więcej importujemy niż eksportujemy, to łatwo dojść do wniosku, że brak w ofercie modułu produkcyjnego nie odbija się znacząco na pozycji producenta oprogramowania. Wielu firmom wystarcza bowiem aplikacja finansowo-księgowa z niewielkimi rozszerzeniami. Elementy modułów produkcyjnych mogłyby być co prawda wykorzystane w firmach serwisowych, ale nie muszą to być aż tak zaawansowane programy jak pakiety ERP. Podobnie jest z resztą w małych zakładach produkcyjnych.
Andrzej Dyżewski
właściciel biura analityczno-badawczego DiS