Kowalski przypomniał sobie o krówkach

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2015-06-22 00:00

Dawne słodycze wracają do łask. W kraju polskiemu hitowi eksportowemu wojna cenowa psuje jednak jakość i opinię.

Nie tylko polskie jabłka czy drób docierają w odległe zakątki świata. Na Bliskim Wschodzie, w Afryce i za oceanem można znaleźć polskie... krówki. Za granicą wybijają się nie tylko najwięksi słodyczowi gracze.

Kpjas CC-BY-SA-3.0/CC BY-SA 2.5 Wikimedia Commons

— Przewaga Polski jako producenta krówek wynika z dostępu do stosunkowo tanich, ale wysokiej jakości surowców — jak mleko i masło, które są kluczowe w ich produkcji — uważa Dariusz Orłowski, prezes Wawelu, lidera krajowego rynku krówek.

— Pomagają też lata tradycji w zagranicznym handlu krówkami. To nasz hit eksportowy, a zarazem najbardziej tradycyjny polski cukierek — dodaje Jacek Drawz, prezes Polskiej Krówki Bis. Dla zarządzanej przez niego firmy krówki to główny biznes — odpowiadają za 80 proc. sprzedaży, a sprzedają się m.in. w Emiratach Arabskich, Jemenie, Iraku i Afganistanie. W krówkowym biznesie dobrze radzą sobie także producenci wyrobów czekoladowych. Nad nowymi smakami pracuje Mieszko, który eksportuje 70 proc. swojej produkcji krówek.

— Sprzedajemy je m.in. do Emiratów, Omanu, Jemenu, Egiptu, Libii, Sudanu czy Kenii. Mocni jesteśmy w Azerbejdżanie — wymienia Igor Jeliński, prezes Mieszka.

Podaje, że krajowy rynek wart jest około 66 mln zł. Rządzą na nim oczywiście polscy producenci.

— Próba wejścia krówek np. Storcka zakończyła się niepowodzeniem. Konsumenci są przywiązani do receptur i pochodzenia produktu — twierdzi Igor Jeliński.

Choć na tym niezbyt dużym rynku (dla porównania — pianek oblanych czekoladą konsumujemy rocznie za około 600 mln zł) jest ciasno, to całkiem dobrze radzą sobie też małe firmy. — Wiele z nich ma zasięg regionalnych, są mocne w swoim województwie i korzystają z lokalnego patriotyzmu mieszkańców. Do tego jeden odbiorca zagraniczny i da się żyć. Znam też kilka firm, które 100 proc. produkcji sprzedają za granicę — mówi Jacek Drawz.

Prezes Polskiej Krówki Bis zauważa rosnące zainteresowanie krówkami. — Kilka lat temu dobrą robotę dla całej branży zrobił Wawel. Zainwestował w markę i wywołał ruch na rynku, dzięki czemu odżyli też inni producenci. Teraz popyt nakręca powrót konsumentów do starych, dobrych smaków. Po zachłyśnięciu się słodyczami zachodnimi coraz częściej przypominają sobie o takich smakołykach jak krówka czy pudrowe pastylki — twierdzi Jacek Drawz.

Dariusz Orłowski nie spodziewa się jednak wzrostu krajowego rynku. Przewiduje natomiast przetasowania między producentami.

— Krówki mają jeszcze trochę do ugrania na rynku słodyczy,m.in. poprzez łączenie z innymi kategoriami — jako nadzienie wafelków itp. — uważa Igor Jeliński. Jego zdaniem, coraz bardziej widoczna jest konkurencja ze Wschodu, która próbuje wygrywać ceną.

— Blisko połowa udziałów w tym rynku należy do marek własnych, a dla sieci to cena jest kluczowym czynnikiem — mówi szef Mieszka. Jacek Drawz skarży się, że grający ceną producenci psują rynek i opinie o produkcie.

— Cena czyni cuda, ale na krótką metę. Krówki wyprodukowane z zamiennika mleka, które jest ich najważniejszym składnikiem, są tańsze, ale nie mają nic wspólnego z tradycyjnymi. Wojna cenowa prowadzi do obniżenia jakości. Wychowujemy pokolenie, któremu krówki nie będą kojarzyły się najlepiej — uważa prezes Polskiej Krówki Bis. © Ⓟ

Kilka lat temu dobrą robotę dla całej branży zrobił Wawel. Zainwestował w markę i wywołał ruch na rynku, dzięki czemu odżyli też inni producenci. Teraz popyt nakręca powrót konsumentów do starych, dobrych smaków. Jacek Drawz, prezes Polskiej Krówki Bis