Krajowe aplikacje nie uwzględniają produkcji
Oprogramowanie wykorzystywane w małych i średnich firmach pochodzi głównie od polskich producentów
Krajowe domy software’owe koncentrowały się na tworzeniu aplikacji finansowo-księgowych. Ostatnio jednak zainteresowały się systemami typu CRM (do zarządzania kontaktami z klientami), i jak twierdzą analitycy, mają spore szanse na odniesienie sukcesu w tym segmencie rynku. Ich oferta jest bowiem tańsza od zachodnich producentów, a od pojawienia się mody na CRM do powstania pierwszych polskich aplikacji tego typu minęło mniej czasu niż w przypadku systemów ERP.
Na polskim rynku działa kilkunastu dostawców systemów wspomagających zarządzanie klasy ERP. W większości są to lokalne oddziały zagranicznych producentów. Aplikacje tylko dwóch krajowych firm uznaje się za zasługujące na miano systemu klasy ERP.
— Spośród krajowych firm tylko TETA i BPSC produkują oprogramowanie zasługujące na miano systemu klasy ERP. Tak naprawdę, określenie to jest jednak w ich przypadku trochę na wyrost. Również wiele programów zagranicznych jest zaliczanych do systemów ERP na wyrost. Rynek przypisał im jednak miano ERP i tak się przyjęło je nazywać, choć w rzeczywistości ograniczają się one do aspektów finansowo-księgowych. Do takich programów zaliczyć można produkty firm Scala czy Navision. Także większość wdrożeń systemu DyNAMICS, produkowanego przez Great Plains Software, ogranicza się do księgowości. Nie należy oczywiście utożsamiać braku wdrożeń szerszych niż tylko księgowość z brakiem innej funkcjonalności systemu. Szczególnie w przypadku modułów produkcyjnych zdarza się, że nie są one nawet przetłumaczone na język polski — tłumaczy Andrzej Dyżewski, właściciel firmy analityczno-badawczej DiS.
Krajowe domy software’owe koncentrują się właściwie wyłącznie na tworzeniu aplikacji finansowo-księgowych. Składają się one zazwyczaj z kilku zintegrowanych ze sobą modułów. Producenci twierdzą, że przeznaczone są dla średnich przedsiębiorstw. Niektórzy dostawcy potrafią przy tym sprecyzować to określenie.
— Nasz system Symfonia przeznaczony jest dla firm zatrudniających 50-100 pracowników. Symfonia forte skierowana jest do firm zatrudniających 100-500 osób — informuje Katarzyna Wosik, dyrektor handlowy w spółce Matrix.pl.
Zdarza się jednak, że krajowi producenci oprogramowania składają takie deklaracje, jakby nie wiedzieli, do kogo kierują ofertę.
— Wielkość zatrudnienia czy obroty nie determinują grupy docelowej dla naszych produktów. Ofertę kierujemy do firm o ugruntowanej strukturze z wydzielonymi działami i funkcjami, których program z pudełka nie zadowoli, a system klasy ERP jest dla nich za duży — twierdzi Marek Golda, dyrektor ds. marketingu w firmie Simple.
Ostrożnie z zakupem
Systemami wspomagającymi zarządzanie polskich producentów nie powinny się jednak interesować przedsiębiorstwa chcące zinformatyzować zarządzanie produkcją.
— Systemy wielu polskich domów software’owych uwzględniają elementy planowania produkcji. Brak im jednak sprzężeń typowych dla pakietów klasy ERP. Przy ich pomocy nie można sprawdzić co, w jakim czasie i za jaką cenę firma jest w stanie wyprodukować. Opcje planowania produkcji w polskich aplikacjach ograniczają się z reguły do rozbudowanego systemu zarządzania magazynem. Pozwala to wyłącznie na sprawdzenie, co i w jakiej ilości można wyprodukować ze zgromadzonych zapasów — zaznacza Andrzej Dyżewski.
Firma, która nie potrzebuje aplikacji do zarządzania produkcją i ze względu na niską cenę skusi się na system wspomagający zarządzanie klasy niższej niż ERP, może się natknąć na inne problemy.
— Wiele polskich programów wspomagających działalność biznesową jest nie dopracowanych pod względem zgodności z ustawodawstwem. Ich producenci nie inwestuja dostatecznie w narzędzia testujące, zakładając, że klienci sami wykryją błędy, a oni będą w stanie szybko je usunąć. Spotkałem się też z programami, które mają inne błędy, a sprzedawane są w wielotysięcznych nakładach — informuje Andrzej Dyżewski.
Tymczasowe instalacje
Nie oznacza to jednak, że krajowi dostawcy systemów nie mają się czym pochwalić. Niekiedy całkiem duże organizacje wykorzystują ich oprogramowanie przed wdrożeniem systemu klasy ERP.
— Do niedawna z naszego oprogramowania korzystała Polska Telefonia Cyfrowa. Jednak firma rozrosła się i właśnie przechodzi na system wyprodukowany przez SAP — zaznacza Marek Golda.
Zdarza się przy tym, że decyzje o wykorzystaniu polskiego systemu wspomagającego zarządzanie klasy niższej są związane ze świadomym wykorzystaniem go tylko przez okres przejściowy przed uruchomieniem systemu ERP. Systemy finansowo-księgowe krajowych producentów usprawniają bowiem pracę przynajmniej niektórych działów, a ich wdrożenie nie wiąże się z kilkumiesięczną obecnością w firmie zewnętrznych konsultantów. Ich cena jest przy tym na tyle niska, że firmy planujące wdrożenie systemu klasy ERP mogą sobie pozwolić na zakup takiego oprogramowania ze świadomością jego krótkotrwałego użytkowania.
— Zdarzyło się nam, że klient wybrał nasze oprogramowanie na okres przejściowy, w trakcie którego chce się przygotować do wdrożenia systemu SAP R/3. Zadecydowała o tym cena naszego oprogramowania i krótki, trwający około miesiąca, okres wdrożenia — dodaje Katarzyna Wosik.
Poza tym, pomimo wszystkich swoich niedostatków, to właśnie systemy rodzimych producentów królują w segmencie małych i średnich firm.
— Im mniejsze przedsiębiorstwo, tym większe jest prawdopodobieństwo, że korzysta ono z aplikacji krajowego producenta. Ze względu na częstotliwość zmian legislacyjnych, zagranicznym domom software’owym trudno jest się zakorzenić na tym rynku. Wymaga to bowiem obecności na miejscu i ciągłego dostosowywania aplikacji do nowych przepisów. Na to mogą sobie pozwolić tylko zachodni producenci systemów klasy ERP, które są dużo droższe od oprogramowania finansowo-księgowego, stosowanego w małych i średnich firmach — podkreśla Andrzej Dyżewski.
Nadzieja w CRM
Ostatnio polscy producenci oprogramowania wspomagającego zarządzanie skierowali swe zainteresowanie w stronę systemów typu CRM. Produky takie zaoferowała wrocławska TETA i znany dotychczas z systemów wspomagających obieg dokumentów Logotec Engineering z Mysłowic. Zdaniem analityków, polscy dostawcy mogą w tym segmencie zdominować rynek, podobnie jak w przypadku systemów dla małych firm.
— Od początku mody na CRM do pojawienia się polskich produktów tego typu minęło mniej czasu, niż miało to miejsce w przypadku aplikacji klasy ERP. Z tego powodu bardzo optymistycznie oceniam ich szansę na zdobycie rynku. W Polsce jest już co prawda kilka firm mających w ofercie takie oprogramowanie jak Siebel, jednak jest ono chyba zbyt drogie dla polskich firm, które nie potrzebują tak rozbudowanych funkcji, jakie oferuje ten system — komentuje Andrzej Dyżewski.