Kross, rodzinne przedsiębiorstwo produkujące rowery i akcesoria, założone w latach 90. XX wieku przez Zbigniewa Sosnowskiego, dotychczas prezesa spółki, proces sukcesji zakończył ledwie kilka miesięcy temu. Klasyczny model transformacji pokoleniowej w firmie rodzinnej zakłada przekazanie władzy w ręce dzieci, jednak Kross wymknął się schematowi, a za sterami spółki stanął niespokrewniony menedżer.
Nowym prezesem został Filip Wojciechowski, z firmą związany od trzech lat, najpierw jako zewnętrzny doradca, potem wiceprezes odpowiedzialny za sprzedaż. Syn założyciela Krossa, Kacper Sosnowski, który w firmie wzrastał od najmłodszych lat, piastuje dziś funkcję wiceprezesa ds. rozwoju.

- Praca w firmie rodzinnej jest jak służba rodzinie i jej przyszłym pokoleniom. W naszym interesie jest, by biznes przejmowany po rodzicach w kolejnych latach pozostawał w niezmiennie dobrej lub lepszej kondycji. Decyzja o powierzeniu funkcji prezesa zewnętrznemu menedżerowi musiała więc zostać podjęta przez rodzinę wspólnie - zaznaczył podczas prezentacji Kacper Sosnowski.
Dlaczego sam nie zdecydował się na przejęcie pełni władzy w biznesie ojca?
– Wychowywałem się w firmie, ale nie oznacza to, że mam ambicje zostania prezesem Krossa. Moim celem nie jest karmienie własnego ego, a przyszłość spółki. Ludzie mają różne predyspozycje, ja miewam wiele nowych pomysłów i najlepiej odnajduję się na stanowisku odpowiedzialnym za rozwój biznesu. Chodzi o świadomość swoich talentów i słabszych stron - mówił Kacper Sosnowski.
Między ambicjami a losem przedsiębiorstwa
Przedstawiciel rodziny Sosnowskich dodał, że zmiana pokoleniowa w Krossie, a co za tym idzie zmiana struktury organizacji firmy, była przeprowadzana z dużą dozą rozwagi.
– Sukcesję łatwiej przeprowadzić w małej, rodzinnej firmie. W przypadku Krossa konieczne było zachowanie dużej ostrożności. Spółka zatrudnia ok. tysiąca osób, a to oznacza odpowiedzialność za blisko tysiąc rodzin. Czy nam się udało, pokażą następne lata - zaznaczył Kacper Sosnowski.
Przedsiębiorca zapewnia, że wszystkie decyzje związane z sukcesją były wynikiem partnerskich decyzji. Kluczowe w dyskusjach okazało się określenie wartości - firmowych i rodzinnych. Na szczęście okazały się być wspólne dla członków rodziny. Zdecydowano ponadto o opracowaniu konstytucji przedsiębiorstwa rodzinnego. Kształt dokumentu jest już finalizowany, ma szansę zostać podpisany do końca roku.
Świeże spojrzenie na wieloletni biznes
Filip Wojciechowski, który na fotelu prezesa Krossa zasiada od lipca 2021 r. podkreślił, że podstawą do udanej współpracy zewnętrznego menadżera z właścicielami zarządzanej przez niego spółki rodzinnej jest zgodność wyznawanych wartości firmowych.
– Konflikty wartości bywają nierozwiązywalne, także w biznesie - zaznaczył nowy prezes Krossa.
Dodał, że jako prezes nigdy nie będzie kopią właściciela.
– Nie mamy tych samych cech, osobowości, tych samych doświadczeń itp. Oczywiście, możemy mieć wspólne cele, ale ja będę do nich zmierzał pracując we własnym stylu. To, w jaki sposób działam zawodowo, właściciele firmy mieli możliwość obserwować przez ostatnie trzy lata. W Krossie jest natomiast przyzwolenie na podejmowanie odważnych decyzji i spory margines na testowanie nowości, popełnianie błędów. Dzięki takiemu podejściu rośniemy o 50-70 proc. r./r. – zaznaczył Filip Wojciechowski.
W gronie kluczowych przedstawicieli zarządu Krossa od lat było miejsce dla zewnętrznych menedżerów.
- W tych relacjach istotne było - i jest nadal - zaufanie. Wiąże się to z dużą decyzyjnością osób w obrębie obszarów firmy, którymi zarządzają. Nie było i nie ma zarządzania z tylnego fotela. Tata był prezesem Krossa przez wiele lat i zawsze powtarzał osobom, które dołączały do zarządu, że decyzje w firmie są podejmowane demokratycznie - dodał Kacper Sosnowski.
Jak dziś odbiera pracę z nowym szefem?
– Mój tata był wymagającym przełożonym, a Filip wymaga ode mnie jeszcze więcej. Nie ma dla mnie taryfy ulgowej - podkreślił Kacper Sosnowski.