„Mleko” z soi, migdałów, ryżu, a nawet mleko od wielbłąda — popyt na produkty mleczne dla alergików lawinowo rośnie w Wielkiej Brytanii, ale też w Polsce.
Poproszę camelatte — takie zamówienie od kilku tygodni można już składać w Londynie w sieci kawiarni Taylor St Baristas, która jest pierwszą siecią w Europie oferującą mleko wielbłądzie.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
„Mleko” z soi, migdałów, ryżu, a nawet mleko od wielbłąda — popyt na produkty mleczne dla alergików lawinowo rośnie w Wielkiej Brytanii, ale też w Polsce.
Poproszę camelatte — takie zamówienie od kilku tygodni można już składać w Londynie w sieci kawiarni Taylor St Baristas, która jest pierwszą siecią w Europie oferującą mleko wielbłądzie.
FOT. Bloomberg
None
None
Dotychczas można je było spotkać wyłącznie na Bliskim Wschodzie i północnej Afryce, a do kawy zamówić jedynie w Dubaju. To nie tylko wyraz nasilającej się mody na wyroby mleczarskie niepochodzące od krów, ale też właściwości mleka wielbłądziego: mogą je spożywać osoby nie tolerujące laktozy oraz cukrzycy.
Z badań firmy Kantar Worldpanel wynika, że w Wielkiej Brytanii sprzedaż produktów mlecznych niepochodzących od krowy wzrosła w ciągu ostatnich 3 lat o 40 proc. Rynek tej kategorii jest jednak niszowy i zarówno na świecie, jak i w Europie obejmuje około 2 proc. wszystkich produktów mlecznych.
Podobnych statystyk dla Polski jeszcze nie ma, głównie ze względu na jego minimalne rozmiary. Rynkiem rządzą dystrybutorzy, sprzedający głównie napoje i desery produkowane za granicą przez światowe marki, takie jak belgijska Alpro. Trend wywindował obroty Alpro w 2013 r. do poziomu 300 mln EUR. W polskich sklepach można już spotkać mleko nie tylko z najpopularniejszej soi czy kokosa, ale również z komosy ryżowej, orzechów laskowych, migdałów, amarantusa, owsa i orkiszu. Zarówno producenci, jak i dystrybutorzy podkreślają, że zainteresowanie Polaków alternatywnym nabiałem rośnie lawinowo.
— W ciągu ostatnich pięciu lat sprzedaż mleczka sojowego produkowanego przez naszą firmę wzrosła o 152 proc. — mówi Janina Gasparowicz, właścicielka rodzinnej firmy Rumix Prosoya, jedynej produkującej w Polsce oryginalne sojowe mleko. Sprzedaż byłaby o wiele większa, gdyby ich małą, rodzinną firmę stać było na opłaty związane z wejściem do sieci handlowych czy reklamę w telewizji. I tak spodziewa się jednak w tym roku wzrostu sprzedaży o nawet 200 proc., ponieważ firma właśnie rozpoczyna produkcję mleka sojowego BIO, z ziaren soi hodowanych bez nawozów na kontrolowanych uprawach ekologicznych.
— Motorem tych zwyżek nie jest dziś przede wszystkim problem alergii pokarmowych, ale rosnąca wśród konsumentów chęć sięgania po zdrowe produkty, wytworzone z dbałością o ochronę środowiska — uważa Wim Gallet, menedżer ds. sprzedaży eksportowej w Alpro Belgia.
Mimo to alergie to również problem niemały: badania naukowe pokazują, że aż 31 proc. dorosłych Polaków cierpi już na pierwotną nietolerancję obecnej w mleku zwierzęcym laktozy. W niszy mlecznej może być zatem jeszcze sporo miejsca.
Tradycyjni mleczarze są na razie spokojni. — Nie postrzegam tego rynku jako realnej konkurencji. To raczej ciekawostka i uzupełnienie właściwego rynku mleka — mówi Edward Bajko, prezes Spomleku.