
Łukasz Tylczyński, dyrektor sprzedaży i marketingu firmy Nanushki, wpadł na pomysł akcji Bloodway wspierającej Regionalne Centra Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, kiedy oddawał krew dla bliskiej osoby.
– W autobusie przeznaczonym do oddawania krwi dostałem pakiet czekolad, jakiś soczek i długopis. Pomyślałem, że fajnie byłoby zorganizować akcję świadomościową wspierającą ten cel, bo krew jest pilnie potrzebna przez większą część roku. Postanowiliśmy urozmaicić upominki dla dawców o nasze kolorowe skarpetki. W zamian za donację krwi dawca otrzymuje wzór ze swoją grupą – mówi menedżer.
Akcja prowadzona od wiosny 2021 r. ma na celu zwiększanie świadomości znaczenia honorowego krwiodawstwa. Choć w ubiegłym roku liczba dawców krwi w naszym kraju przekraczała 615 tys., krwi wciąż brakuje, ponieważ co roku trzeba przeprowadzić około 1,7 mln transfuzji. Łukasz Tylczyński podkreśla, że 450 ml, które można bezpiecznie oddać w jednym z Regionalnych Centrów Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, jest nie tylko cegiełką ratującą życie. Krew to także bezcenny lek, którego nie można wyprodukować w laboratorium – jedyną fabryką, która potrafi go wytworzyć, jest organizm człowieka.
Pomaganie uzależnia

Firma Nanushki produkuje kolorowe skarpetki nie do pary. Model poświęcony krwiodawstwu ma na jednej skarpetce wzór z oznaczeniem odpowiedniej grupy krwi, druga jest zawsze taka sama. Nie zostały stworzone na potrzeby kampanii, wcześniej były w ofercie firmy, która postanowiła przekazać je do Regionalnych Centrów Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. Podczas pierwszego dnia akcji Tomasz Bukowski, właściciel firmy Nanushki, oddał krew w punkcie krwiodawstwa w Olsztynie.
– Skarpety, które przekazaliśmy, rozeszły się w kilka dni. Potem już RCKiK same zaczęły się do nas zgłaszać, bo akcja nabrała rozgłosu. Dobra współpraca trwa do dziś, ponieważ w Polsce jest coraz więcej osób skłonnych honorowo oddać krew – twierdzi Tomasz Bukowski.
Firma działa od 11 lat i od początku wspiera kampanie społeczne i akcje humanitarne.
Nanushki promują m.in. muzea. Skarpety nie do pary można znaleźć w Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie oraz w kilku toruńskich muzeach i planetarium. Tomasz Bukowski wspomina, że firma przekazała skarpetki dla kilkuset ukraińskich dzieci w akcji Misio dla Maszy i Saszy, a wspólnie z dużą firmą produkcyjną stworzyła skarpetki We Stand Together, z których całkowity dochód trafił na konto Polskiej Akcji Humanitarnej z przeznaczeniem na pomoc Ukrainie. Nanushki wsparły także Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży, który stracił dofinansowanie z budżetu państwa.
Sto wzorów skarpet

Żeby pomaganie było możliwe, firma musi osiągnąć przychód.
– To trudny rynek z dużą sezonowością, gdyż większość Polaków kupuje skarpetki jesienią i wiosną. Nasz rynek jest zalewany przez skarpetki made in Daleki Wschód, które, choć przeważnie dużo gorszej jakości niż polskie, są po prostu tańsze. Nierzadko też nasze wzory są kopiowane. Na szczęście w ostatnich latach Polacy coraz częściej wybierają krajowych producentów. Dzięki temu konsumenci wspierają gospodarkę i miejsca pracy, przyczyniając się do tworzenia potęgi skarpetkowej, jaką jest Polska. Szczególnie w Europie Środkowo-Wschodniej, a też w całej Europie. O tym, że klienci pokochali kolorowe skarpetki nie do pary, świadczy choćby sprzedaż i liczba nowych wzorów, które rocznie produkujemy. Skarpetki jednolite stanowią niewielki kawałek tortu sprzedażowego. Jak mantrę powtarzamy słowa, że nie sztuką jest sprzedać. Ważne, by klient wrócił, a wraca już od 11 lat. Nie jesteśmy najtańsi, jednak codziennie pracujemy nad tym, byśmy byli najlepsi – twierdzi Łukasz Tylczyński.
Tomasz Bukowski wskazuje, że skarpetki marki Nanushki nie mają szwów na palcach, dzięki czemu zaspokoją potrzeby nawet najbardziej wrażliwych stóp. Poza tym firma dba o to, żeby na stopy klienta nie trafiła ani jedna wadliwa skarpetka.
– Sprawdzamy ręcznie każdą parę pod kątem jakości, co powoduje, że naprawdę rzadko na rynek trafia skarpetka z defektem. Wyróżniają nas też projekty, a konkretnie kategorie produktów, które od lat wprowadzamy i sukcesywnie rozwijamy. Od skarpetek X-press Yourself, które pomagają wyrazić samego siebie, przez Happy Friends from Work – skarpetki dla różnych zawodów po Free Time with Happy Friends – skarpetki poświęcone pasjom i rozmaitym dyscyplinom sportu. W naszym sklepie internetowym każdy znajdzie skarpetki bez okazji i na każdą okazję – podkreśla właściciel firmy Nanushki.
Produkują skarpetki dziecięce, młodzieżowe i dla dorosłych w około stu wzorach. Wiele z nich cieszy się niesłabnącą popularnością, więc są w ofercie sklepu od lat.
Liczby i plany

W 2021 r. firma sprzedała około 750 tys. skarpetek, w tym roku chce zawalczyć o milion.
– Nanushki są dość znaną marką w branży i wśród klientów, więc liczby z roku na rok sukcesywnie rosną. Ostatnio mocno stawiamy na eksport, który stanowi już około 40 proc. sprzedaży. Drugą nitką dywersyfikacji są skarpetki private label, czyli np. wzory dla firm, drużyn sportowych, samorządów czy instytucji, które chciałyby mieć skarpetki z własnym motywem graficznym przeznaczone na podarunki dla pracowników, gadżety promocyjne na targi czy prezenty świąteczne i działania kreujące wizerunek firmy. Wspólnie z partnerami projektujemy wzory skarpetek premium, a uśmiechy na ich twarzach i zadowolenie, gdy skarpetki trafią już na ich biurka, powodują, że staramy się jeszcze bardziej – mówi Łukasz Tylczyński.
Nanushki w najbliższych czasie zamierzają zwiększyć rozpoznawalność w kraju i za granicą, a przy tym nadal chcą pomagać, kiedy mogą i jak mogą.