Polskie Stowarzyszenie Bitcoin (PSB), którego głównym zadaniem jest edukowanie rynku o technologii blockchain i krytpowalutach 4 lutego opublikowało list otwarty informujący o niepokojących sygnałach dotyczących sytuacji ekonomicznej kopalni kryptowalut Blockchain Data Center, należącej do Pracowni Nowych Technologii (PNT), spółki córki Pracowni Finansowej (PF). O sprawie wiadomo m.in. od osób, które zainwestowały w PNT.

— Opublikowaliśmy list otwarty skierowany do społeczności kryptowalutowej, aby zebrać jak najwięcej informacji na temat kłopotów z którymi zmaga się kopalnia kryptowalut i sytuacji poszkodowanych osób, które powierzyły firmie swoje pieniądze — mówi Filip Pawczyński, prezes Polskiego Stowarzyszenia Bitcoin.
Odpowiedź kryptobiznesmenów
Zarząd PNT, której założycielem i prezesem jest Szczepan Bentyn, popularny youtuber i kryptowalutowy przedsiębiorca, odniósł się do listu otwartego PSB. Zarząd spółki potwierdza informację o problemach z płynnością finansową. Problemy tłumaczy zeszłorocznym krachem na rynku kryptowalut i wzrostem cen energii w Polsce nawet o 60 proc. Informuje też o zamiarze ratowania spółki — w ciągu kilku dni przedstawi inwestorom szczegółowy plan naprawczy.
„Pracownia Nowych Technologii podjęła szereg działań zmierzających do poprawy sytuacji spółki, na co wskazuje m.in. realizacja procesu przeniesienia Data Center poza granice Polski” — napisano w oświadczeniu PNT.
W grudniu zeszłego roku zarząd PNT zwrócił się do Izby Gospodarczej Blockchain i Nowych Technologii (IGBiNT ) po pomoc w rozstrzygnięciu sporu z inwestorami. Przy Izbie działa sąd arbitrażowy do spraw blockchain, powołany do życia w listopadzie 2018 r. Informację potwierdza Rafał Kiełbus, jeden z założycieli IGBiNT. Sęk w tym, sąd polubowny jeszcze nie działa. Jak tłumaczy przedstawiciel izby, na ostatni guzik dopinane są kwestie prawne, umożliwiające działalność.
Kopalnia zmienia adres
Jak dowiedziała się redakcja „PB”, kopalnia zarządzana przez PNT do niedawna zlokalizowana była w Koninie. W styczniu cześć koparek wywieziono do Rosji, gdzie już pracują. Reszta sprzętu trafi do Iranu. Spółka przygotowując exodus kopalni kierowała się cenami prądu — w Polsce za megawatogodzinę energii musiałaby płacić 420 zł brutto, a na Wschodzie 200 zł brutto. Według PNT, w obecnych warunkach ekonomicznych na rosyjskim prądzie jedna koparka zarabia 10 USD miesięcznie. W Polsce przynosiła straty. Ile wart jest sprzęt należący do PNT? Rynek wycenia go metodą dochodową. Jeszcze rok temu jedna koparka warta była około 15 tys. zł, dziś jej cena waha się między 500 a700 zł. Według informacji, których udzielił „PB” zarząd PNT, łączna wartość księgowa koparek po uwzględnieniu amortyzacji wynosi 12 mln zł, a wartość odtworzeniowa — 2 mln zł.
Zainwestowali miliony
Kopalnię Blockchain Data Center tworzy kilka spółek zależnych od PNT. Jak twierdzi Szczepan Bentyn, z problemami finansowymi boryka się jedna z nich, której zaufało 230 osób. Jej współudziałowcy dokapitalizowali firmę 21,4 mln zł. Partycypują oni w 75 proc. zysków osiąganych przez spółkę. Umowy pożyczek, których udzielili inwestorzy spółce na działalność, zabezpieczono wekslami. W połowie stycznia zapadł termin spłaty rat. Firma nie była w stanie spłacić długu, dlatego zaproponowała inwestorom odroczenie terminu o rok. Zdaniem przedstawicieli PNT, około 40 proc. inwestorów jest zmęczonych problemami spółki i żąda zwrotu pieniędzy. Pozostali chcą dalej współpracować i zgodzili się na przeniesienie komputerów za granicę.
Prezes PNT twierdzi, że inwestorzy zostali poinformowani o ryzyku związanym z kopaniem kryptowalut. Ponadto mają też dostęp do dokumentów finansowych spółki oraz otrzymują cykliczne raporty, w których zawarte są wszystkie najważniejsze dane potwierdzające ostatnie działania. Szczepan Bentyn przekonuje, że o problemach finansowych informują inwestorów od września zeszłego roku.
„Pracownia Nowych Technologii nigdy nie ograniczała możliwości kontaktu inwestorom, nie unikała odpowiedzi na pytania, ani nie odmawiała spotkań bezpośrednich czego dowodem są organizowane wielokrotnie zgromadzenia oraz zebrania wspólników” — napisano w oświadczeniu spółki PNT.
Kusząca oferta
PNT kierowało ofertę do osób fizycznych i firm. Minimalna wartość inwestycji to 50 tys. zł. W przypadku klientów VIP, stawki zaczynały się od 2 mln zł. Na stronie internetowej spółki PNT można przeczytać, że w zależności od wydobywanej kryptowaluty, dotychczasowa rentowność inwestycji wynosi 50-150 proc. w skali roku. Od grudnia 2017 r. gdy bitcoin, najpopularniejsza i najdroższa z kryptowalut, osiągnął rekordową wycenę blisko 20 tys. USD za sztukę. Od tamtego czasu nieustannie tanieje. Według indeksu Coinmarketcap aktualnie za jednego bitcoina trzeba zapłacić 3,5 tys. USD. Na rynku jest ponad 2 tys. różnych coinów. Do najpopularniejszych, oprócz bitcoina, należą: ethereum i litecoin.
— Kopalnie kryptowalut i zarabianie na obrocie nimi jest szalenie trudne, szczególnie w czasach złej koniunktury. Oprócz doświadczenia osób, które zarządzają sprzętem i handlują coinami, ważna jest również świadomość inwestora. Czy klienci PNT byli świadomi ryzyka? Trudno oceniać, natomiast warto przyjrzeć się temu, jak firma promowała się internecie. O 95 proc. kopalń na świecie nie wiemy, bo nie prowadzą one kampanii reklamowych — ocenia Filip Pawczyński.
Upadające kryptokopalnie
W kwietniu 2018 r. prokuratura zabezpieczyła sprzęt komputerowy, zarządzany przez spółkę Polskie Górnictwo Cyfrowe (PGC). Wówczas do wrocławskiej kancelarii zgłosiło się 20 klientów, którzy zainwestowali w koparki 8-9 mln zł. Natomiast w listopadzie kryptowalutowym zyskiem przestała dzielić się z inwestorami spółka Independent Enterprise. Zaufało jej około 4 tys. osób, którym firma sprzedawała moc obliczeniową. Spółka tłumaczyła, że wydobycie coinów przestało być opłacalne i dlatego tymczasowo zawiesiła działalność, odłączając kilkaset koparek od prądu.