Kryzys powraca, dług państwa spadnie

Jacek Kowalczyk
opublikowano: 2012-09-28 00:00

Zadłużenie kraju wreszcie topnieje. Szkoda tylko, że nie jest to skutek reformy finansów – mówią ekonomiści

Proces oddłużania państwa wystartował — ogłosił rząd. Na koniec 2012 r. dług publiczny wyniesie 52,4 proc. PKB, czyli będzie o 1,1 pkt proc. niższy niż rok wcześniej. Będzie to pierwszy rok spadającego długu od 2007 r. Rząd przekonuje, że to dopiero początek.

W kolejnych latach spadek zadłużenia będzie postępował. Przyjęty wczoraj projekt przyszłorocznego budżetu ma sprawić, że w 2013 r. dług stopnieje do 51,4 proc. PKB. W 2016 r. obniży się do 49,6 proc. PKB — najniższego poziomu od 2008 r.

Dług na smyczy

— Spadek długu to dość realistyczna prognoza. Oczywiście, istnieje ryzyko, że kryzys gospodarczy będzie głębszy, niż się prognozuje, i dług okaże się wyższy, ale to nie jest nasz bazowy scenariusz — komentuje Piotr Kalisz, główny ekonomista Citi Handlowego. Według rządu i większości analityków, choć polska gospodarka wyraźnie spowalnia, to niewielkie jest ryzyko, że dług publiczny wzrośnie i przekroczony zostanie limit długu wynoszący 55 proc. PKB (co uruchomiłoby drastyczne oszczędności i wpędziło gospodarkę w recesję).

— Nie uważam, że jest to na dziś istotne zagrożenie. Co prawda, w poprzedniej fali kryzysu, w latach 2008-10, nasz dług publiczny mocno wzrósł. Wtedy było to jednak celowe działanie rządu, aby takim impulsem fiskalnym załagodzić skutki kryzysu. Tym razem jesteśmy zbyt blisko progu 55 proc., więc rząd nie zdecyduje się na takie „antykryzysowe” powiększenie długu — twierdzi Piotr Kalisz.

Rząd ma budżet

Rada Ministrów przyjęła wczoraj projekt przyszłorocznego budżetu. Deficyt wyniesie 35,5 mld zł, czyli o 0,5 mld zł więcej, niż zaplanowano na rok bieżący. Wcześniej rząd zapowiadał na 2013 r. deficyt na poziomie 35 mld zł, ale powiększył go o dodatkowe wydatki (głównie 320 mld zł dopłaty do przedszkoli i 50 mln zł do żłobków).

Polska należy do nielicznych krajów w Europie, które mimo drugiej fali kryzysu obniżają dług. Według prognoz Komisji Europejskiej, tylko 5 z 27 krajów UE osiągnie w 2013 r. niższy dług w relacji do PKB niż 2011 r. Większą redukcję niż Polska odnotują tylko Węgry (z powodu przejęcia przez rząd aktywów OFE), Szwecja i Dania.

Groźna droga na skróty

Ekonomiści zwracają jednak uwagę, że redukcja długu publicznego — choć sama w sobie jest dobrym zjawiskiem — nie jest wynikiem faktycznego uzdrowienia finansów publicznych, ale innych, mniej godnych pochwały działań.

— Dobrze, że rząd obniża dług publiczny. Szkoda jednak, że nie jest to skutek redukcji rządowych wydatków na konsumpcję, np. przez ograniczenie biurokracji. Żadnej takiej głębszej reformy przez ostatnie lata w Polsce nie było — mówi Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha.

Ekonomiści tłumaczą, że spadek długu publicznego to przede wszystkim skutek kilku czynników, które na dłuższą metę nie poprawiają stanu polskich finansów publicznych. Po pierwsze, silnie ograniczone zostały wydatki na inwestycje.

— To nie wynika tylko ze skłonności rządu do obniżania długu, ale też po prostu z cyklu inwestycyjnego. Większość projektów zaczęła być realizowana po uruchomieniu puli unijnych funduszy na lata 2007-13 i teraz te inwestycje są kończone, a nowe rozdanie dotacji jest dopiero przed nami — tłumaczy Piotr Kalisz. Po drugie, spadek długu to po części jedynie efekt statystyczny.

— Minister finansów obniża dług w dużej mierze zmianami w OFE (obniżają dług na papierze, ale nie zmniejszają faktycznych zobowiązań rządu) oraz przeniesieniem części długu do Krajowego Funduszu Drogowego, który jest wyjęty z polskiej metodologii liczenia zadłużenia — tłumaczy Marek Zuber, analityk rynków finansowych. Andrzej Sadowski, twierdzi, że polski rząd unika prawdziwej, trwałej reformy finansów publicznych.

— Potrzebny jest nam zryw podobny do tego estońskiego. Potężna recesja sprawiła, że rząd w Tallinie szybkim cięciem ograniczył zbędne wydatki. Choć w krótkim terminie zaszkodziło to gospodarce, po kilku latach Estonia ma jedne z najzdrowszych finansów publicznych na świecie — mówi Andrzej Sadowski.