Na początku 2012 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, która zacznie obowiązywać już w lipcu. Tak zwana ustawa śmieciowa wprowadza wiele zmian, przede wszystkim przeniesienie obowiązku wyboru firm zajmujących się wywozem i gospodarowaniem odpadami z właścicieli nieruchomości na gminy oraz nałożenie obowiązku segregacji odpadów i „podatku śmieciowego” na mieszkańców. Choć zmiany w systemie gospodarowania śmieciami są bez wątpliwości potrzebne — dotychczas w Polsce właściciele nieruchomości, którzy byli za odpady odpowiedzialni, interesowali się ich losem tylko do momentu, gdy wyjechały one poza bramy osiedli, skąd najczęściej trafiały na wysypiska, czasem do lasów, rzadko bywały utylizowane — to od samego początku propozycje nowelizacji budzą liczne kontrowersje. Podporządkowanie systemu normom unijnym, spełnianie wymagań ekologicznego zarządzania odpadami, dodatkowe zyski jakie przyniesie spalanie śmieci — to wszystko wydaje się przemawiać za pozytywną oceną mających nadejść zmian. Jednak całkowita zmianarynku, jaka będzie rezultatem nowelizacji, nie wszystkim przyniesie korzyści.
Unijnie i proekologicznie
Gdyby nowelizacja nie weszła w życie, Polska zostałaby obłożona sankcjami jako kraj, który nie spełnia wymagań unijnych. Śmieci, które dotychczas najczęściej wywożone były na wysypiska lub tzw. dzikie składowiska, będą unieszkodliwiane w inny sposób. W związku z tym ma zostać zwiększona liczba nowoczesnych instalacji do odzysku. Ich budowa, eksploatacja oraz utrzymanie będą należały do obowiązków władz gminnych. Zyskają na tym firmy recyklingowe, które będą mogły czerpać korzyści finansowe ze zwiększonej ilości surowca.
Monopol na śmieci
Mimo szans na bardziej ekologiczne gospodarowanie odpadami, nowelizacja ustawy budzi kontrowersje, głównie małych firm zajmujących się wywozem śmieci. Zgodnie z nowym zarządzeniem, gminy będą musiały organizować przetargi. Już wcześniej konkurencja na rynku była bardzo duża. Kiedy wszystkie firmy będą zmuszone stanąć do przetargu, w gminach najpewniej będzie wybierany tylko jeden przedsiębiorca. W ten sposób reszta firm zostanie pozbawiona zleceń i najprawdopodobniej ich właściciele będą musieli zaprzestać działalności lub dać się przejąć większym spółkom, które uzyskają monopol na wywóz śmieci w całym kraju.
— Na rynku za jakiś czas pozostaną trzy lub cztery duże firmy, ponieważ reszta nie będzie mogła się utrzymać, chociażby z powodu wymagań unijnych dotyczących stopnia recyklingu i norm jakościowych — mówi Adam Krynicki, prezes firmy Krynicki Recykling.
Co na to Kowalski?
Dzięki nowelizacji ustawy losem odpadów w większym stopniu będą musieli się zainteresować ich producenci, którzy zostaną włączeni do procesu utylizacji śmieci poprzez akcje edukacyjne, a przede wszystkim przez obowiązek ich segregacji. Gminy będą musiały stworzyć punkty selektywnego zbierania odpadów, a także prowadzić kampanię informacyjną dla mieszkańców. Te wszystkie działania będą miały na celu nie tylko korzystne dla środowiska unieszkodliwianie śmieci, lecz także proekologiczną edukację Polaków.
— Przepisy znowelizowanej ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach oraz Krajowy Plan Gospodarowania Odpadami (2010-2014) zmienią nie tylko system i proces gospodarowania odpadami w gminach, lecz także wpłyną na postawy i nawyki całego społeczeństwa. Cele postawione przed Polską na najbliższe lata to objęcie wszystkich mieszkańców zorganizowanym systemem odbierania odpadów komunalnych, znaczące ograniczenie ilości składowanych odpadów, szczególnie ulegających biodegradacji, oraz przygotowanie do ponownego wykorzystania i recyklingu możliwie największej ilości nadających się do tego materiałów — mówi Mariusz Rajca, prezes firmy Titech, zajmującej się automatyzacją sortowania odpadów.
Zmiany w ustawie zmuszą więc mieszkańców gmin do płacenia podatków i segregowania śmieci. Pojawiły się obawy, że przejęcie przez gminy odpowiedzialności za wybór przedsiębiorstw zajmujących się wywozem śmieci może narazić obywateli na ewentualne straty. Koszty złych wyborów władz gmin ponoszą właśnie ich mieszkańcy. Okazuje się jednak, że będą mieli wpływ na podejmowane decyzje.
— Jednym z pozytywnych następstw zainicjowanych zmian będzie również przejrzystość wyników i kosztów. Gminy będą publikować dane za każdy rok, a więc każdy będzie mógł sprawdzić jak i przy jakim poziomie kosztów wywiązują się one ze swoich zadań. Jeżeli działania będą prowadzone źle, wzrosną koszty, a mieszkańcy odczują to już w kolejnym roku — mówi Mariusz Rajca.
Zyski i straty
Podsumowując, na „śmieciowej rewolucji” zyska przede wszystkim środowisko. Losem odpadów będzie zainteresowanych znacznie więcej osób niż dotychczas — począwszy od wyrzucającego śmieci Kowalskiego, który będzie musiał zadać sobie trud ich posegregowania, przez władze gminy, które będą musiały podjąć odpowiednie decyzje, co do losu śmieci w swoim rejonie i potem za nie odpowiadać, po firmy zajmujące się wywozem, które przy zwiększonej konkurencji na rynku będą się starały sumiennie wywiązywać ze swoich obowiązków, by nie stracić klientów. Zyskają również mieszkańcy gmin, których wiedza w tej dziedzinie będzie musiała się zwiększyć. Mogą oni oczywiście stracić, jeżeli nie zadadzą sobie trudu pilnowania efektów pracy władz gmin. Jeżeli chodzi o uczestników rynku, na nowelizacji ustawy zyskają trzy grupy.
— Pierwsza to duże firmy, które będą mogły zapewnić gminom nie tylko odbiór, ale przede wszystkim recykling odpadów. Wysypiska śmieci są sukcesywnie zamykane, więc ci, którzy tylko przewożą na nie odpady, wkrótce wypadną z rynku. Firmy mogą też zawierać umowy z wyspecjalizowanymi przedsiębiorstwami recyklingowymi. I to właśnie te przedsiębiorstwa są drugą grupą, która skorzysta na nowelizacji ustawy. Dostaną bowiem znaczący zastrzyk surowca. Trzecią grupą będą na przykład huty, które powtórnie wykorzystują surowce takie jak złom czy szkło. Huty szkła są w stanie wykorzystać każdą ilość stłuczki szklanej, która zmniejsza im zużycie energii oraz surowców nieodnawialnych, takich jak piasek czy minerały. A niższe zużycie energii to niższe koszty i mniejsza emisja dwutlenku węgla — mówi Adam Krynicki.
Jedyną grupą, która niewątpliwie straci na nowelizacji ustawy będą właściciele małych przedsiębiorstw, którzy nie mogą zapewnić recyklingu we własnym zakresie, ani zawrzeć umowy z dużymi przedsiębiorstwami recyklingowymi i przegrają w przetargach z dużymi firmami. Wedle przewidywań specjalistów, tego typu spółki bardzo szybko znikną z rynku, na którym pozostanie kilka dużych firm, które całkowicie zmonopolizują śmieciowy biznes.