Którym bankom przyjdzie zapłacić za Rosję

Krzysztof Kolany
opublikowano: 2022-03-02 20:00

Zachód postanowił częściowo odciąć Rosję od swojego systemu finansowego. Posunięcie to uderzy w europejskie banki. Choć problemy raczej nie będą natury systemowej, to niektóre banki mogą ponieść dotkliwe straty

Część rosyjskich banków (nie wszystkie, nie całkowicie i nie od zaraz) zostanie odcięta od światowej sieci SWIFT, która odpowiada za przekazywanie informacji o międzynarodowych transakcjach finansowych. To jedna z najpoważniejszych sankcji wymierzonych w Rosję po napaści na Ukrainę. Drugą jest zakaz obsługiwania transakcji Banku Rosji i pożyczania pieniędzy rządowi Federacji Rosyjskiej. Te działania w pewnym stopniu (ale nie całkowicie) odcinają Rosję od zachodniego systemu finansowego.

Rosyjskie banki nadal będą mogły rozliczać transakcje w handlu międzynarodowym, ale będzie to proces bardziej pracochłonny i trudniejszy. Władze USA ograniczą także możliwość transakcji dolarowych dla największych banków rosyjskich, ale na razie transakcje energetyczne są wyłączone z ograniczeń. Zachodnie sankcje uderzyły w banki rosyjskie, ale niedługo ucierpieć mogą też banki europejskie i amerykańskie.

Pierwsze ofiary

Pierwszą ofiarą tej bankowej wojny stały się europejskie spółki-córki kontrolowanego przez państwo rosyjskiego Sbierbanku.

“Sbierbank Europe AG i jego dwie spółki zależne działające na obszarze unii bankowej, Sbierbank w Chorwacji i Sbierbank Banka w Słowenii, upadają lub są zagrożone upadłością z powodu pogorszenia ich sytuacji płynnościowej" - podał Europejski Bank Centralny.

Sbierbank jest największym rosyjskim bankiem - jego aktywa stanowią ponad 30 proc. aktywów sektora. Za jego pośrednictwem wypłacana jest większość płac i emerytur w Rosji.

Ponieważ handel na moskiewskiej giełdzie pozostaje zamknięty, nie możemy poznać reakcji rynku. Pewną tego namiastką jest jednak to, co dzieje się z notowaniami kwitów depozytowych (ADR). Certyfikaty na akcje Sbierbanku handlowane na giełdzie w Londynie w środę kosztowały zaledwie… dwa centy. To o 99,8 proc. mniej niż w przededniu rosyjskiej napaści na Ukrainę. Wstrzymany jest za to handel GDR-ami na akcje prywatnego VTB Banku. Prawie bezwartościowe stały się kwity na akcje Gazpromu, które na londyńskiej giełdzie w środę zniżkowały o 93 proc. (!) do zaledwie pięciu centów.

Kto na tym może popłynąć

Anihilacja wartości rosyjskich aktywów to jedno. Osobną kwestią są straty w zachodnich bankach, które są zaangażowane na rynku rosyjskim albo obsługują podmioty z Rosji. Po 2001 r. europejskie banki chętnie udzielały się na rynku rosyjskim. Jednakże agresja Rosji na Gruzję (2008) oraz wojna o Donbas (2014) osłabiła to zaangażowanie. Po aneksji Krymu i nałożeniu sankcji na Rosję bankowa ekspozycja na Rosję spadła z przeszło 250 mld do około 120 mld USD i na tym poziomie utrzymywała się przez kolejne lata.

Według najnowszych danych bazylejskiego Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) łączne należności zagranicznych banków od podmiotów rosyjskich wynosiły prawie 121,5 mld USD. To stan na koniec III kwartału 2021 r. Jest to kwota niebagatelna, ale nie ma większego znaczenia w relacji do rozmiarów współczesnego systemu finansowego. Przypomnijmy, że jeszcze do niedawna amerykańska Rezerwa Federalna tyle pieniędzy „drukowała” w nieco ponad dwa miesiące.

Po drugie, istotną ekspozycję na rosyjskich klientów mają banki z raptem kilku krajów. Za ponad 40 proc. ekspozycji na Rosję odpowiadają banki z Francji i Włoch. Istotne należności mają też kredytodawcy z Austrii i Stanów Zjednoczonych.

Ewentualne spisanie na straty rosyjskich należności nie będzie więc problemem natury systemowej takim, jakim były odpisy na amerykańskie kredyty hipoteczne czy długi państw PIGS. Nie oznacza to jednak, że obejdzie się bez perturbacji. Poszczególne banki prawdopodobnie będą musiały zaraportować akcjonariuszom spore odpisy ujęte w sprawozdaniu za I kwartał 2022 r.

Według agencji Reuters listę rosyjskich wpadek otwiera amerykański Citigroup z ekspozycją bliską 10 mld USD. Składa się na to 8,2 mld USD należności od sektora prywatnego oraz 1 mld USD gotówki ulokowanej w Banku Rosji. W Europie największe problemy może mieć austriacki Raiffeisen Bank International (RBI), który na Wschodzie ma aktywa rzędu 15,8 mld EUR i zaangażował 2,4 mld EUR kapitału. RBI operuje w Rosji od czasów upadku Związku Radzieckiego i jest to dla niego kluczowy rynek. We Francji na czoło wysuwa się Societe Generale, którego spółka zależna w Rosji ma 1,5 mln klientów detalicznych. Całkowita ekspozycja szacowana jest na 18 mld EUR. We Włoszech problem dotyczy dwóch banków: UniCredit (14,2 mld EUR, ale to stan na koniec II kw. 2021 r.) oraz Inteso Sanpaolo (ponad 5,5 mld EUR).

Rynek najbardziej martwi się o kondycję austriackiego Raiffeisena, którego akcje przez poprzednie trzy tygodnie przeceniono o prawie 55 proc. Kurs Societe Generale w tym samym okresie spadł o 35 proc., UniCredit o 32 proc., Intesy Sanpaolo o 28 proc., a giełdowa wycena Citigroup obniżyła się o ponad 13 proc.

Na razie wydaje się, że antyrosyjskie sankcje nie wywołają kryzysu w europejskim systemie finansowym. Jednakże kombinacja rosnącej inflacji (efekt droższych paliw) i spowolnienia wzrostu gospodarczego (choćby poprzez spadek europejskiego eksportu do Rosji, Białorusi i Ukrainy) na dłuższą metę zaszkodzą bankom w Europie. Nie byłoby dziwne, gdyby najlepsze w tym cyklu koniunkturalnym było już za nami, a to zła informacja dla akcjonariuszy europejskich banków.

Sesja na złapanie oddechu

Po kilku sesjach zmasowanej wyprzedaży w środę kursy banków z GPW odbiło. Dotyczyło to w szczególności najbardziej dotkniętych przeceną PKO BP i Pekao. Tomasz Bursa, wiceprezes Opti TFI, podał długą listę czynników, które ciążyły kursom polskich banków - od negatywnych nastrojów wobec branży w Europie, przez wzrost kursu CHF/PLN, po obawy o kondycję gospodarki (a tym samym wzrost kosztów ryzyka) i fakt, że Pekao i PKO BP to jedne z największych spółek na GPW. A to oznacza, że są w pierwszej linii tych, o których notowaniach decydują inwestorzy zagraniczni.